pisiokot pisze:Zdjęcia przepiękne, faktycznie fotografowanie świetnie Ci idzie.
Operacja Trusia (mimo wsparcia z forum) położyła mnie finansowo, nie policytuję, chociaż bardzo chciałabym mieć taką piękną fotkę Niki.
A którą?
Dostaniesz w prezencie


Przed chwilką miałam ją na kolanach, ale żeby ją złapać to musiałam się trochę nabiegać... wzięta na kolana błyskawicznie się rozluźniła, ale o mruczeniu czy nawet barankach mogłam raczej zapomnieć...




Miałam napisać o charakterze Niki, no... przed leczeniem to był zupełnie inny kot. Na początku, kiedy do mnie przyjechała to była raczej typem niedotykalskiego kota, żeby ją dotknąć trzeba było się za nią nabiegać, ale złapana w kąciku strzelała baranki, mruczanki i takie tam. Potem, w miarę upływu czasu było już trochę lepiej, bo sama przychodziła mi na kolana, do żarcia, zrobiła się strasznie przytulasta, i już wogóle nie pacała łapą przy łapaniu. Domek musi być bardzo cierpliwy żeby ją do siebie przekonać...