FIV+

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto mar 16, 2010 11:31 Re: FIV-ki, pariasi kociego świata.

Jana pisze:
mirka_t pisze:Jeśli mam w domu pnad 50 zgodnych kotów, które się nie biją, nie dochodzi między nimi do zwarcia a co najważniejsze są pod moją kontrolą to ryzyko zakażenia jest właśnie minimalne.

U Ciebie koty NIGDY się nie biją, NIGDY nie dochodzi między nimi do konfliktów czy starć, a Ty ZAWSZE masz je na oku NIGDY nie wychodząc z domu?


Nigdy w coś takiego nie uwierzę, bo to jest niemożliwe......
Anna i tylko cztery koty :(

anna57

Avatar użytkownika
 
Posty: 13052
Od: Wto kwi 27, 2004 10:24
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto mar 16, 2010 11:32 Re: FIV-ki, pariasi kociego świata.

[quote="aga9955":2wcqk3vn]Nawiazujac do tego co pisze Agn, bo to tez szalenie wazne. Mianowicie patrzac na problem z drugiej strony. Strony nosiciela. Przeciez wynika z tego jasno, ze wiekszym zagrozeniem dla kota z Fiv jest zdrowy kot odporny na choroby ktorych sam moze byc nosicielem.
Czyli jak jest z izolacja (nie mowie tutaj o dzikich kotach wolnozyjacych) patrzac z tej strony.
Przeciez rotujace stado, gdzie wchodza nowe osobniki nawet przyjmujac ,ze sa ona negatywne moga nosic w sobie inne choroby, ktore sa dla nich zupelnie niegrozne, ale dla kota bez odpornosci lub z odpornoscia uposledzona moga okazac sie smiertelne.[/quote:2wcqk3vn]

Aga9955, Ty ciągle pijesz do sytuacji w moim domu i innych domach wielozakoconych.
Nie chcę znowu ustawiać się na pozycji osoby broniącej swojego przekonania co do słuszności podjętych decyzji.

Sytuacja w moim domu odnośnie każdego kota to sytuacja, która się rozgrywała w konkretnym miejscu i czasie, w konkretnych okolicznościach, a stawką w chyba każdej z tych sytuacji było życie tego kota.
Nigdzie nie pisałam, że mój dom to idealne miejsce. Ale najczęściej to jedyne miejsce w danym momencie, w którym dany kot miał szansę na leczenie i opiekę.

Edit: literówka.
Ostatnio edytowano Wto gru 27, 2011 11:01 przez Agn, łącznie edytowano 2 razy
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Wto mar 16, 2010 11:33 Re: FIV-ki, pariasi kociego świata.

Maryla pisze:
anna57 pisze:
Maryla pisze:zastanawia mnie czy to co zrobilam, czyli zamkniecie na rok dzikiego wtedy kota w lazience to nie jakies przestepstwo :wink:
albo cos co sie absolutnie nie miesci w glowie wielu osobom

Maryla, absolutnie to nie jest przestępstwo, zle mnie zrozumiałas :wink:
Tylko taki kompletny dzikus nie ma szans, żeby ktoś go wziąl do domu.... :(


no chyba ze to bedzie kot ktorego codziennie dokarmialas przez kilka miesiecy
i ktorego z poswieceniem lapalas zeby ratowac mu zycie
i nagle lecznica kaze Ci go natychmiast zabierac bo zmasakrowal reke wetce
wtedy musisz podjac jakas decyzje [url]z korzyscia dla tego kota[/url]
bo jaki sens mialoby to co do tej pory zrobilas?

ja go nie wypuscilam ze wzgledu na inne - bo ich bylo niewiele i prawdopodobnie ktorys zarazil Vikusia, walki kocurow w nocy slyszalam, wiec sie bily, stad pewnie tez mial ropnia
ja go nie wypuscilam zeby żył

Maryla, rozumiem...
Anna i tylko cztery koty :(

anna57

Avatar użytkownika
 
Posty: 13052
Od: Wto kwi 27, 2004 10:24
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto mar 16, 2010 11:48 Re: FIV-ki, pariasi kociego świata.

[quote="joshua_ada":3l6l5d4z]
Pomijając fakt zarażania bądź nikłej szansy zarażania kotów wolnożyjących (też się zastanawiam nad tą sprzecznością co Jana)[/quote:3l6l5d4z]

Ale to nie jest sprzeczność.
Wszystko zależy od okoliczności. Cały czas staram się o tym pisać. Badania nad FIV wskazują jedynie na statystyczną możliwość zaistnienia którejś z dróg zarażenia. Pozwala to na ocenienie w przybliżeniu zagrożenia, jak koty mogą się zarazić. To jest biologia, czyli tzw. życie. Nikt poważny i świadomy nie napisze - `jest super - nie zarażą się` lub też `uwaga, uwaga - zarażą się zawsze`.

Jeśli ktoś oczekuje wypracowania jakieś metodyki postępowania, jeśli ktoś ma wrażenie, ze da się ustalić powszechnie obowiązujące kryteria - proszę bardzo. Ja już teraz mogę napisać, że może się zdarzyć sytuacja, która nie będzie się w żaden sposób wpasowywać w to, co zostanie tu wytworzone i wręcz mogę się zdeklarować, że nadal będę swoje dylematy rozstrzygać na własną odpowiedzialność.

[Piszę o sobie i swojej sytuacji - czymś zupełnie innym jest instytucjonalne rozwiązanie tej kwestii, o którym pisze Mała1.]
Ostatnio edytowano Wto gru 27, 2011 11:01 przez Agn, łącznie edytowano 1 raz
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Wto mar 16, 2010 11:55 Re: FIV-ki, pariasi kociego świata.

Jana pisze:
mirka_t pisze:Jeśli mam w domu pnad 50 zgodnych kotów, które się nie biją, nie dochodzi między nimi do zwarcia a co najważniejsze są pod moją kontrolą to ryzyko zakażenia jest właśnie minimalne.

U Ciebie koty NIGDY się nie biją, NIGDY nie dochodzi między nimi do konfliktów czy starć, a Ty ZAWSZE masz je na oku NIGDY nie wychodząc z domu?

przy ponad 50 sztukach na niewielkiej pewnie przestrzeni to muszą byc anioły nie koty
Mirka sorry ale naprawdę trudno uwierzyć, że między twoimi kotami nie dochodzi do sprzeczek.

edit doczytałam ze do sprzeczek dochodzi
Ostatnio edytowano Wto mar 16, 2010 11:59 przez dalia, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek

dalia

Avatar użytkownika
 
Posty: 17361
Od: Nie maja 09, 2004 16:08
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto mar 16, 2010 11:56 Re: FIV-ki, pariasi kociego świata.

Agn pisze:
Aga9955, Ty ciągle pijesz do sytuacji w moim domu i innych domach wielozakoconych.
Nie chcę znowu ustawiać się na pozycji osoby broniącej swojego przekonania co do słuszności podjętych decyzji.

Sytuacja w moim domu odnośnie każdego kota to sytuacja, która się rozgrywała w konkretnym miejscu i czasie, w konkretnych okolicznościach, a stawką w chyba każdej z tych sytuacji było życie tego kota.
Nigdzie nie pisałam, że mój do to idealne miejsce. Ale najczęściej to jedyne miejsce w danym momencie, w którym dany kot miał szansę na leczenie i opiekę.


Nie Agn nie pije do niczego i nikogo. Ja pytam. Draze temat. Pytam po to aby wiedziec. I skoro masz wiedze na ten temat to odpowiedz.

Pytam ogolnie. Temat jest trudny i zawsze, w kazdym przypadku rozwaza sie dobro pojedynczego kota. I dlatego wlasnie analizuje sytuacje z obu stron. Kota zdrowego i nosiciela.

Bo jeden i drugi jest wzajemnie dla siebie zagrozeniem. Nie oceniam w tej chwili sytuacji domow zakoconych ,tylko ryzyko. Bo dyskutujemy o tym co zrobic i jak w takim przypadku kiedy trafi sie nam plus. A co za tym idzie jakie mamy opcje. Nie wybory. Bo wyborow dokonujemy sami. Konsekwencje tych wyborow ponosza koty ,za ktore jestesmy my ludzie odpowiedzialni.

Tylko caly czas staram sie dowiedziec jaki wybor daje najwieksza szanse przezycia tego pojedynczego kota. Jego zdrowia i zycia w komforcie.
Jestem w kropce....... zgadnij w której
Obrazek

aga9955

Avatar użytkownika
 
Posty: 15462
Od: Czw sie 14, 2008 18:51
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto mar 16, 2010 12:01 Re: FIV-ki, pariasi kociego świata.

Agn pisze:
aga9955 pisze:Nawiazujac do tego co pisze Agn, bo to tez szalenie wazne. Mianowicie patrzac na problem z drugiej strony. Strony nosiciela. Przeciez wynika z tego jasno, ze wiekszym zagrozeniem dla kota z Fiv jest zdrowy kot odporny na choroby ktorych sam moze byc nosicielem.
Czyli jak jest z izolacja (nie mowie tutaj o dzikich kotach wolnozyjacych) patrzac z tej strony.
Przeciez rotujace stado, gdzie wchodza nowe osobniki nawet przyjmujac ,ze sa ona negatywne moga nosic w sobie inne choroby, ktore sa dla nich zupelnie niegrozne, ale dla kota bez odpornosci lub z odpornoscia uposledzona moga okazac sie smiertelne.


Aga9955, Ty ciągle pijesz do sytuacji w moim domu i innych domach wielozakoconych. (...)

A może jednak nie? Bo nie tylko aga9955 zwróciła uwagę na ten problem, tyle że w kontekście dziczków:
joshua_ada pisze:Naprawdę mało wiem o FIV-ie. Dlatego podczytuję. Ale w kwestii wypuszczania dodatnich wolnożyjacych:

Pomijając fakt zarażania bądź nikłej szansy zarażania kotów wolnożyjących (też się zastanawiam nad tą sprzecznością co Jana), to jednak jest jeszcze jeden fakt, który nie pozwoliłby mi wypuścić kota z FIV z powrotem do stada. Pomijając zarażanie. Chodzi mianowicie o zagrożenie dla jego życia, dla jego zdrowia. Każdy grzyb, infekcja, rana... Oczywiście jeden osobnik zwalczy lepiej, drugi gorzej, ale który jak - ja tego nie wiem. Smutnym jest dla mnie widok gasnącego kota wolnożyjącego, a tragiczny wtedy gdy to gaśnięcie jest na pewno w cierpieniu (dlatego dla kotów gasnących nie we śnie, w spokoju, lecz w widocznych oznakach cierpienia i bez możliwości leczenia, wybieram eutanazję i z tego względu tj. długiej agonii, bałabym się też wypuszczać dodatniego kota)


I, szczerze mówiąc, trochę mi wstyd, bo w tej obawie o inne, zdrowe koty, potencjalnie zarażane, nie pomyślałam o samym FIVku :oops:

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Wto mar 16, 2010 12:06 Re: FIV-ki, pariasi kociego świata.

[quote="dalia":2c8igdq5][quote="Jana":2c8igdq5][quote="mirka_t":2c8igdq5]Jeśli mam w domu pnad 50 zgodnych kotów, które się nie biją, nie dochodzi między nimi do zwarcia a co najważniejsze są pod moją kontrolą to ryzyko zakażenia jest właśnie minimalne. [/quote:2c8igdq5]
U Ciebie koty NIGDY się nie biją, NIGDY nie dochodzi między nimi do konfliktów czy starć, a Ty ZAWSZE masz je na oku NIGDY nie wychodząc z domu?[/quote:2c8igdq5]
przy ponad 50 sztukach na niewielkiej pewnie przestrzeni to muszą byc anioły nie koty
Mirka sorry ale naprawdę trudno uwierzyć, że między twoimi kotami nie dochodzi do sprzeczek.[/quote:2c8igdq5]

Odpowiem, nie tyle w imieniu Mirki, co własnym.
W takim stadzie dochodzi do sprzeczek [Mirka o tym pisała] ale ja w swoim stadzie nie odnotowałam ran gryzionych. Koty nie [b:2c8igdq5]walczą [/b:2c8igdq5]ze sobą - kto widział kiedykolwiek koty walczące, wie jak to wygląda i umie dostrzec różnicę. Potyczki kastratów/kastratek są niczym w porównaniu z tym i zwykle nie dochodzi do uszkodzenia skóry.

Na marginesie dodam.
Również `próby krycia`, o których wspominała Maryla w wykastrowanym stadzie nie są tym, czym faktyczne krycie. Po pierwsze - u dwóch `kryjących się` [a raczej `markujacych` takie zachowania] kastratów nie dochodzi do penetracji [bo niby gdzie się penetrują? to nie ludzie, żeby wiedziały jak to zrobić `skutecznie` - sorki, ale jak trzeba dosłownie, to jestem dosłowna]. Po drugie - jeśli nawet kastrat `kryje` kocice [czy innego kastrata - załóżmy to dla wyczerpania wszystkich możliwości] i dochodzi do penetracji, to na skutek kastracji i braku testosteronu zanikają ostre wyrostki na prąciu kocura, którymi mógłby uszkodzić do krwi śluzówkę penetrowanego egzemplarza.

[size=85:2c8igdq5]I po raz kolejny, dla świętego spokoju zaznaczę - istnieje ryzyko zarażenia, ale wg mnie jest minimalne. Taka perspektywa nie paraliżuje moich działań.[/size:2c8igdq5]
Ostatnio edytowano Wto gru 27, 2011 11:01 przez Agn, łącznie edytowano 1 raz
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Wto mar 16, 2010 12:10 Re: FIV-ki, pariasi kociego świata.

Wcale nie złośliwie pozwolę sobie na OT.
Uprzejmie proszę o czytanie na bieżąco moich postów, bo co jakiś czas mam wrażenie, ze odpowiadając na kolejne wypowiedzi powinnam wkleić cytat tego, co napisałam stronę, dwie wcześniej.

Przepraszam za te uwagę wszystkich, którzy poczują się dotknięci, ale naprawdę takie udzielanie odpowiedzi na pojawiające się te same wg mnie kwestie, tylko zaśmieci ten wątek.
Ostatnio edytowano Wto gru 27, 2011 11:01 przez Agn, łącznie edytowano 1 raz
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Wto mar 16, 2010 12:39 Re: FIV-ki, pariasi kociego świata.

Agn pisze:Odpowiem, nie tyle w imieniu Mirki, co własnym.
W takim stadzie dochodzi do sprzeczek [Mirka o tym pisała] ale ja w swoim stadzie nie odnotowałam ran gryzionych. Koty nie walczą ze sobą - kto widział kiedykolwiek koty walczące, wie jak to wygląda i umie dostrzec różnicę. Potyczki kastratów/kastratek są niczym w porównaniu z tym i zwykle nie dochodzi do uszkodzenia skóry.

Na marginesie dodam.
Również 'próby krycia', o których wspominała Maryla w wykastrowanym stadzie nie są tym, czym faktyczne krycie. Po pierwsze - u dwóch 'kryjących się' [a raczej 'markujacych' takie zachowania] kastratów nie dochodzi do penetracji [bo niby gdzie się penetrują? to nie ludzie, żeby wiedziały jak to zrobić 'skutecznie' - sorki, ale jak trzeba dosłownie, to jestem dosłowna]. Po drugie - jeśli nawet kastrat 'kryje' kocice [czy innego kastrata - załóżmy to dla wyczerpania wszystkich możliwości] i dochodzi do penetracji, to na skutek kastracji i braku testosteronu zanikają ostre wyrostki na prąciu kocura, którymi mógłby uszkodzić do krwi śluzówkę penetrowanego egzemplarza.

I po raz kolejny, dla świętego spokoju zaznaczę - istnieje ryzyko zarażenia, ale wg mnie jest minimalne. Taka perspektywa nie paraliżuje moich działań.


doczytałam wyjaśnienie mirki i zrobiłam edita :wink:

Agn pewnie wiesz ze podczas krycia kocury chwytaja zębami kotkę za kark i czasami (podkreślam słowo czasem) do ugryzienia dochodzi.
Obrazek

dalia

Avatar użytkownika
 
Posty: 17361
Od: Nie maja 09, 2004 16:08
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto mar 16, 2010 12:42 Re: FIV-ki, pariasi kociego świata.

aga9955 pisze:Pytam ogolnie. Temat jest trudny i zawsze, w kazdym przypadku rozwaza sie dobro pojedynczego kota. I dlatego wlasnie analizuje sytuacje z obu stron. Kota zdrowego i nosiciela.

Bo jeden i drugi jest wzajemnie dla siebie zagrozeniem. Nie oceniam w tej chwili sytuacji domow zakoconych ,tylko ryzyko. Bo dyskutujemy o tym co zrobic i jak w takim przypadku kiedy trafi sie nam plus. A co za tym idzie jakie mamy opcje. Nie wybory. Bo wyborow dokonujemy sami. Konsekwencje tych wyborow ponosza koty ,za ktore jestesmy my ludzie odpowiedzialni.

Tylko caly czas staram sie dowiedziec jaki wybor daje najwieksza szanse przezycia tego pojedynczego kota. Jego zdrowia i zycia w komforcie.

Opcje w zasadzie są dwie: uśpić albo nie uśpić, mówiąc w skrócie.
Jeśli chodzi o tego pojedynczego kota to zależy po prostu na kogo trafi.
OUT OF ORDER Obrazek

pixie65

 
Posty: 17842
Od: Czw paź 20, 2005 9:53

Post » Wto mar 16, 2010 12:45 Re: FIV-ki, pariasi kociego świata.

pixie65 pisze:
aga9955 pisze:Pytam ogolnie. Temat jest trudny i zawsze, w kazdym przypadku rozwaza sie dobro pojedynczego kota. I dlatego wlasnie analizuje sytuacje z obu stron. Kota zdrowego i nosiciela.

Bo jeden i drugi jest wzajemnie dla siebie zagrozeniem. Nie oceniam w tej chwili sytuacji domow zakoconych ,tylko ryzyko. Bo dyskutujemy o tym co zrobic i jak w takim przypadku kiedy trafi sie nam plus. A co za tym idzie jakie mamy opcje. Nie wybory. Bo wyborow dokonujemy sami. Konsekwencje tych wyborow ponosza koty ,za ktore jestesmy my ludzie odpowiedzialni.

Tylko caly czas staram sie dowiedziec jaki wybor daje najwieksza szanse przezycia tego pojedynczego kota. Jego zdrowia i zycia w komforcie.

Opcje w zasadzie są dwie: uśpić albo nie uśpić, mówiąc w skrócie.
Jeśli chodzi o tego pojedynczego kota to zależy po prostu na kogo trafi.


dokładnie tak
ObrazekObrazekObrazek

Maryla

 
Posty: 24802
Od: Pt sie 22, 2003 9:21
Lokalizacja: Świder

Post » Wto mar 16, 2010 12:53 Re: FIV-ki, pariasi kociego świata.

Maryla pisze:
pixie65 pisze:
aga9955 pisze:Pytam ogolnie. Temat jest trudny i zawsze, w kazdym przypadku rozwaza sie dobro pojedynczego kota. I dlatego wlasnie analizuje sytuacje z obu stron. Kota zdrowego i nosiciela.

Bo jeden i drugi jest wzajemnie dla siebie zagrozeniem. Nie oceniam w tej chwili sytuacji domow zakoconych ,tylko ryzyko. Bo dyskutujemy o tym co zrobic i jak w takim przypadku kiedy trafi sie nam plus. A co za tym idzie jakie mamy opcje. Nie wybory. Bo wyborow dokonujemy sami. Konsekwencje tych wyborow ponosza koty ,za ktore jestesmy my ludzie odpowiedzialni.

Tylko caly czas staram sie dowiedziec jaki wybor daje najwieksza szanse przezycia tego pojedynczego kota. Jego zdrowia i zycia w komforcie.

Opcje w zasadzie są dwie: uśpić albo nie uśpić, mówiąc w skrócie.
Jeśli chodzi o tego pojedynczego kota to zależy po prostu na kogo trafi.


dokładnie tak

Nie upraszczacie nadto? Pytanie było o życie w komforcie.

Bo można dzikiego kota zamknąć w klateczce, dawać jeść i sprzątać - ale chyba nikt tutaj tego by nie zrobił :roll:

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Wto mar 16, 2010 12:55 Re: FIV-ki, pariasi kociego świata.

[quote="dalia":154l6byq]
Agn pewnie wiesz ze podczas krycia kocury chwytaja zębami kotkę za kark i czasami (podkreślam słowo czasem) do ugryzienia dochodzi.[/quote:154l6byq]

W przypadku `markowanego` krycia kastratów nie zauważyłam żeby chwyt był tak silny i mocny, by doszło do faktycznego ugryzienia z naruszeniem [i:154l6byq]powłok skórnych[/i:154l6byq], co ma miejsce przy rzeczywistym kryciu.
Być może znaczenie ma fakt, że w przypadku niekastrowanych kotów `presja` hormonów jest tak silna, że dochodzi większej przemocy.
U moich kastratów nie zaobserwowałam takiej `presji` i tym samym - ran kąsanych.
Ostatnio edytowano Wto gru 27, 2011 11:02 przez Agn, łącznie edytowano 1 raz
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Wto mar 16, 2010 12:57 Re: FIV-ki, pariasi kociego świata.

Jana pisze:Nie upraszczacie nadto? Pytanie było o życie w komforcie.

Bo można dzikiego kota zamknąć w klateczce, dawać jeść i sprzątać - ale chyba nikt tutaj tego by nie zrobił :roll:


no wiec jednak opcje sa dwie
ObrazekObrazekObrazek

Maryla

 
Posty: 24802
Od: Pt sie 22, 2003 9:21
Lokalizacja: Świder

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 413 gości