Witajcie, strasznie smutne to, co się ostatnio dzieje. U mnie dobrze, mały Węgier Egeszege powoli nabiera zaufania. Dziś nawet mruczał i dał brzuch do miziania. Postaram się obfocić księciunia na włościach i podesłać foty.
A Tymka moja zauuroczyła młodą amatorkę robienia na drutach i szydełkowania i jak tu nie pozowlić jej mieć kota do kompletu i te miseczki ceramiczne z kotkiem takie same...
Kiepska ze mnie tymczasownia.
PS
Kiedy zaczynamy remont, mam dyplom ze stolarki.




