Mama Pusia ma się coraz lepiej w nowym domku. Reszta tak sobie.
Mała Pusia/Misia ostatnio bardziej sapie. Może szkodzi jej wychodzenie na dwór albo ten wszechobecny pył gipsowy. Zobaczymy jak wreszcie skończą się prace budowlane. Wychodzenia nie unikniemy bo mała uwielbia chodzić wieczorem z psami na spacer. Dobrze, że chociaż daje sobie wytłumaczyć, że ma zostać w domu jak idę z psami w dzień do lasu.
Klementynka jest jakaś smutna, Karol chodzi za mną i skrzypi a ja nie wiem czego ode mnie chce.
Przecinek ciągle kuleje na jedną łapkę. Daję mu unidox ale nie wiem czy przypadkiem nie powinien dostawać jakiegoś leku na stawy.
Rezydentce Kizi strasznie ropieją dziury po wyrwanych zębach. Też dostaje unidox.
Puchatek i Perełka mają po jednym oku mocno łzawiącym. Chyba wpuszczałam im za mało wytrwale krople do oczu. Czeka mnie powtórka.
Dziś zaczynamy kolejne opakowanie interferonu.
Właściwie wraz z wyjazdem Mamy Pusi skończyły mi się zdrowe tymczasy.

Maciejka jest co prawda ujemna i nie ma kataru ale nie jest przyjazna i nakolankowa. Poza tym mam wrażenie, że bolą ją łapy bo stara sie unikać skakania. Niestety musieliśmy zlikwidować w kuchni krzesło, po którym koty wchodziły do stołówki bo zaczął z niego korzystać Rulon żeby podkradać kocie jedzenie.
