Borówka z Mazur

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro gru 06, 2006 13:21

anie pisze:dzis bylismy na kontroli u weta. jelitka pracuja, pecherz nie przepelniony, jelita tez w miare puste, czyli musiala nocami chodzic do kuwety. przynajmniej tyle. dzis rano bez wiekszego entuzjazmu jesli chodzi o jedzenie, ale przynajmniej jak spi to wyglada na wyluzowanego kota, bo sypia zazwyczaj kolami do gory :)


Jeśli podczas snu puszcza jej to napięcie, to dobry znak :) To pozwoli jej tak ogólnie odzyskać siły, z czasem powinna zrobić się spokojniejsza.

Dobrze, że zaufałaś wetce. Pewnie jeszcze trochę to potrwa, zanim Borówka się pozbędzie strachu, może nawet nigdy nie będzie totalnie wyluzowanym kotem - ale najważniejsze, żeby życie zaczęło mieć dla niej sens.
smil
[Obrazek

smil

Avatar użytkownika
 
Posty: 8138
Od: Czw lip 14, 2005 20:48
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro gru 06, 2006 14:13

Feliway potrzebuje czasu, by zadziałać. :wink: Dlatego dobrze, że zaczęłaś jej podawać uspokajacz już teraz.

Mam nadzieje, że stopniowo wszystko się ułoży.
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Śro gru 06, 2006 23:02

dziś jestesmy po trzeciej dawce relanium. zachowanie Bo tylko po pierwszej dawce bylo inne, wczoraj i dzis nie zaobserwowalam juz takiego pobudzenia.
kocica apetyt ma taki sobie. malo tez pije, wiec dzis wyprobowalam patent z zalaniem jej chrupkow (caly czas leci na intestinalu) "rosolkiem" z kurczaka, czyli wodą, w ktorej gotowalam kurczaka dla Biszkoptów. chwyciła, wypiła nawet sporo. daję jej też od dzis kocie mleko, ktore zawsze bardzo lubila. wetka pozwolila, jak na razie nie ma sensacji zoladkowych. a dzieki temu przyjmuje troche wiecej tych plynow.

jedyna rzecz jaka mnie cieszy, to ze we snie wyglada na wyluzowana, moze, tak jak napisala wyzej smil, przynajmniej wtedy jakos sobie odpoczywa. no i ze chodzi do kuwety, szkoda ze tylko noca i ze sioosia tylko raz na dobe :(

jesli chodzi o jedzenie, to niestety nie jest super. Bo za zadne skarby nie chce nic zjesc poza transporterem, bardzo sie denerwuje i ucieka. co jakis czas podejmuję próbę wyjęcia jej z transportera i podania posiłku na zewnątrz, ale zawsze bezskutecznie. kotka zwiewa do swojego azylu i tam musze jej wstawic miske, wtedy coś zje.

zastanawiam sie, kiedy to relanium zacznie dzialac, ile dni potrzeba, zeby organizm kota zaczal reagowac? nie znam sie na dzialaniu psychotropow, ale cos mi sie kolacze w glowie, ze to moze kilka dni potrwac, zanim organizm przyzwyczai sie do leku i bedzie widac jakąś poprawe..

no i wlasnie tak wyglada nasze zycie z Bo. leki, karmienie, poranne sprawdzanie kuwety, czy ją odwiedziła. i czekam ciagle na ten dzien, kiedy ona wreszcie z tego transportera wyjdzie. bo byly przeciez juz takie dni, juz bylo tak dobrze. zastanawiam sie, co sie stalo, ze ona sie tak bardzo zamknela? bo tak, jak jest teraz to jeszcze nie bylo. czy ja sie kiedys doczekam lepszych dni?
Obrazek Obrazek Obrazek

anie

 
Posty: 1541
Od: Czw sty 19, 2006 19:30
Lokalizacja: z usa

Post » Śro gru 06, 2006 23:23

anie pisze:zastanawiam sie, kiedy to relanium zacznie dzialac, ile dni potrzeba, zeby organizm kota zaczal reagowac? nie znam sie na dzialaniu psychotropow, ale cos mi sie kolacze w glowie, ze to moze kilka dni potrwac, zanim organizm przyzwyczai sie do leku i bedzie widac jakąś poprawe..

No na pewno trzeba troszkę czasu. Kurcze, nie wiem, jak to jest z relanium, ale czytałam kiedyś (chyba Blue o tym pisała), że czasem trzeba kilka razy dobierać środki, że nie każdy akurat zaskoczy w danym przypadku.
Zastanawiam się, czy Bo nie pomógłby prozac? Bo to typowy antydepresant. Ale może najpierw trzeba Bo wyciszyć? Nic to, nie chcę spekulować, w razie czego warto może poprosić Blue o radę.


anie pisze:no i wlasnie tak wyglada nasze zycie z Bo. leki, karmienie, poranne sprawdzanie kuwety, czy ją odwiedziła. i czekam ciagle na ten dzien, kiedy ona wreszcie z tego transportera wyjdzie. bo byly przeciez juz takie dni, juz bylo tak dobrze. zastanawiam sie, co sie stalo, ze ona sie tak bardzo zamknela? bo tak, jak jest teraz to jeszcze nie bylo. czy ja sie kiedys doczekam lepszych dni?

Wiem, że Ci ciężko, cholernie ciężko. Że gryzą Cię wyrzuty, że zamęczasz się myślami "co by było, gdyby...?" oraz "co zrobiłam nie tak?"
No czasem po prostu dzieją się pewne rzeczy, których nie umiemy, nie jesteśmy w stanie powstrzymać.
na rzei jest leciutka poprawa - Borówka idzie do kuwety, śpi spokojniej - trzeba być dobrej myśli, to już są dwa kroki; małe - ale to dwa kroki naprzód! :)

I jeszcze mi przyszło na myśl - może nie wyciągaj jej póki co z transportera na siłę? Wiem, że jest taka szkoła, zgodnie z którą trzeba forsować pewne rzeczy. Ale sa takie koty, którym trzeba czasem trochę dłużej odpuścić. Mówię to na własną odpowiedzialność, ale z przekonaniem. Bo mam w domu takiego kota specjalnej troski umysłowej :?
smil
[Obrazek

smil

Avatar użytkownika
 
Posty: 8138
Od: Czw lip 14, 2005 20:48
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro gru 06, 2006 23:43

ogólnie to bardzo rzadko wyjmuję ją z tego transportera, nie dręczę jej tym, tez jestem zdania, ze czasami metoda "na siłe" nie dziala. z dwojga zlego wolę, żeby byla spokojna w transporterku niz przestraszona na zewnątrz. tylke, ze z drugiej strony boje sie trochę, ze ona nigdy z niego nie wyjdzie.

to jest cos przedziwnego, ale ona w tym transporterze wyglada na calkiem spokojna. poza nim jest przestraszona. to jest jej azyl, jej swiat. tak jakby bala sie tego, co jest poza nim. przyklad: glaszcze ja w transporterze, nie ma problemu, nawet brzuch czasem wystawi i cichutko pomruczy. biore ja wiec na rece, od razu zmienia nastawienie, robi sie spięta, czujna.

obawiam sie, ze ona nauczy sie, ze w tym transporterze ma wszystko, jedzenie, spanie, glaski i ze juz nie bedzie miala potrzeby wyjsc na zewnatrz, bo po co? przed tym ostrzega mnie wetka, ale co ja moge? nie ma serca jej stresowac wyjmowaniem.. licze na to, ze kiedys sama wyjdzie. zastanawiam sie tylko, czy moze przestac ja glaskac, moze, jesli to lubi, sama kiedys po to wyjdzie, jesli nie bedzie tego miala w trnasporterze? ale jak ja mam jej nie poglaskac, ona mnie tak chwyta za serce, codziennie, dzien za dniem...
Obrazek Obrazek Obrazek

anie

 
Posty: 1541
Od: Czw sty 19, 2006 19:30
Lokalizacja: z usa

Post » Śro gru 06, 2006 23:50

smil pisze:
Wiem, że Ci ciężko, cholernie ciężko. Że gryzą Cię wyrzuty, że zamęczasz się myślami "co by było, gdyby...?" oraz "co zrobiłam nie tak?"



jakbys czytala w moich myslach... codziennie pytam sama sie, czy i jak bardzo ja skrzywdzilam zabierajac jej wolnosc, zapach trawy, spiew ptakow, powiew wiatru... co zrobilam nie tak?

jeszcze tutaj o tym nie pisalam, ale za pare miesiecy, pol roku, wyprowadzamy sie do domku z malutkim ogrodkiem. to jest jedna z moich nadzei, ze wroci do normalnosci, kiedy bedzie mogla wyjsc na dwor. i chociaz strasznie boje sie wypuszczac koty, to oswajam sie z myslą, że w jej przypadku będę musiala na to pozwolic.

patrze teraz na te moja kruszyne, wlasnie lezy sobie w transporterku kolami do gory i tak mnie rozczula. najchetniej to rzucilabym sie na nia i wymietosila ten wystawiony brzuszek... kiedy bede mogla?
Obrazek Obrazek Obrazek

anie

 
Posty: 1541
Od: Czw sty 19, 2006 19:30
Lokalizacja: z usa

Post » Czw gru 07, 2006 0:05

anie pisze:
smil pisze:
Wiem, że Ci ciężko, cholernie ciężko. Że gryzą Cię wyrzuty, że zamęczasz się myślami "co by było, gdyby...?" oraz "co zrobiłam nie tak?"



jakbys czytala w moich myslach... codziennie pytam sama sie, czy i jak bardzo ja skrzywdzilam zabierajac jej wolnosc, zapach trawy, spiew ptakow, powiew wiatru... co zrobilam nie tak?


Ale nie myśl tak, proszę!
Nie mamy tak naprawdę żadnej gwarancji, że Borówka byłaby szczęśliwa, gdyby tam została. Może już dawno byłoby po niej.
Podjęłaś tę dezycję, to wyzwanie - i to się liczy, to jest naprawdę nie do przecenienia!

anie pisze:patrze teraz na te moja kruszyne, wlasnie lezy sobie w transporterku kolami do gory i tak mnie rozczula. najchetniej to rzucilabym sie na nia i wymietosila ten wystawiony brzuszek... kiedy bede mogla?


Dobrze, że są te małe rzeczy, które Wam obu dają chwilę cudnownej bliskości :) I niech tak będzie, niech to się odbywa pomału, rób tyle, na ile ona Ci pozwala, na ile czuje się bezpiecznie.
Trzeba próbować, trzeba cierpliwości. Może nigdy nie będzie lubiła brania na ręce, ale znajdziecie inne sposoby na okazanie ciepła, uczuć i bliskości (moja Pikasia np. nie cierpi, nie znosi rąk, za to uwielbia się tulić, przychodzi pougniatać brzuch i barankuje na powitanie).

Nie trać nadziei, proszę :)
smil
[Obrazek

smil

Avatar użytkownika
 
Posty: 8138
Od: Czw lip 14, 2005 20:48
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw gru 07, 2006 0:19

najwazniejsze zeby sie nie poddawac i cieszyc sie z takich malutkich sukcesow, jakim jest np. jej spokojny sen w transporterze. No i caly czas wierzyc, ze wszystko sie ulozy i Boroweczka bardziej sie otworzy. Ja mysle, ze zrobilas dobrze zabierajac ja do domu, na wolnosci naprawde mogloby juz jej nie byc, a tak ma kochajacy dom i potrzebuje po prostu wiecej czasu. Glowa do gory anie, zobaczysz bedzie dobrze :ok:
Tajguś i Pusiaczek za TM.... już nie wierzę w cuda....

crisis

 
Posty: 1322
Od: Nie lis 27, 2005 19:08
Lokalizacja: dom nr1-Braniewo dom nr2-Włocławek

Post » Czw gru 07, 2006 9:29

smil pisze:
Ale nie myśl tak, proszę!
Nie mamy tak naprawdę żadnej gwarancji, że Borówka byłaby szczęśliwa, gdyby tam została. Może już dawno byłoby po niej.
Podjęłaś tę dezycję, to wyzwanie - i to się liczy, to jest naprawdę nie do przecenienia!



wiem, wiem... wczoraj chyba mialam jakąś nawałnicę czarnych mysli :evil: :oops: :roll: sorry :wink:

a dzis precz, precz czarne mysli! :twisted:

wczoraj wieczorem jakoś dlugo nie moglam zasnąć, miałam więc okazje poobserwować w nocne zycie w domu :twisted:

no i co? Borówka chwile po tym, jak ucichly w domu wszelkie odglosy wyszła sobie z transporterka na spacer. obeszla pokój, kuchnię, chwilę zabawiła na drapaku 8O 8O 8O

potem udala sie do kuwety, gdzie oddała to i owo, do łazienki zaraz za nia podreptał tez Biszkopt. nie wiem, co tam razem robili :twisted: w każdym razie po kilkunastu minutach Bi zaczął marudzic. okazalo się, że Bo zabunktrowala sie w kuwecie i on biedak nie mial jak zrobić sioo :roll: wyjęłam ją więc z kuwety i polozylam w legowisku. poszła tam spać 8O 8O 8O (nie w transporterze!). i ja wtedy też zasnęłam. rano, kiedy sie obudzilam, spotkalam Bo siedzącą w lazience. nie wiem, czy tam poszla znow na spacer, czy spala w kuwecie :twisted:

w każdym razie bardzo miło mnie zaskoczyła i nawet sie ciesze z tego, ze dziś jestem kosmicznie niewyspana (w sumie to spałam przez to wszystko ze 4 godziny) :twisted:

licze na to, że to początek tych lepszych dni :wink:
Obrazek Obrazek Obrazek

anie

 
Posty: 1541
Od: Czw sty 19, 2006 19:30
Lokalizacja: z usa

Post » Czw gru 07, 2006 9:34

trzymam kciuki.... :D
Schroniska dla zwierząt ,muszą być postrzegane ,jak wyrzut sumienia .
Kiarunia[i]
Myszaczek[i]
Dziurkacz[i]
http://www.ratujkonie.pl
Obrazek

iwona_35

 
Posty: 9993
Od: Sob lis 19, 2005 10:54
Lokalizacja: Siemianowice Śl.

Post » Czw gru 07, 2006 10:13

Napewno sie uda zobaczysz :ok:
Juz teraz zobacz malutki kroczek a ile radosci i wiary, napewno bedzie lepiej :ok: :ok:
Tajguś i Pusiaczek za TM.... już nie wierzę w cuda....

crisis

 
Posty: 1322
Od: Nie lis 27, 2005 19:08
Lokalizacja: dom nr1-Braniewo dom nr2-Włocławek

Post » Czw gru 07, 2006 10:24

Będzie dobrze :dance2: :dance:
Obrazek

livy

 
Posty: 1537
Od: Pon paź 03, 2005 13:15

Post » Czw gru 07, 2006 11:11

Na pocieszenie przypomnę, że Pita, gdy do nas przyszła przez prawie dwa miesiące mieszkała pod kanapą.
Tam dostawała jeść i pić, tam też miała wstawioną kuwetkę. Dopóki nie wsunęłam kuwety głęboko pod kanapę też chodziła raz dziennie.
Wszyscy się nabijali, że mam wirtualnego kota.

Aniu, nic nie robisz źle. A już na pewno dobrze postąpiłaś zabierając Bo z Mazur. Ułoży się, zobaczysz.
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Czw gru 07, 2006 12:04

anie pisze:wczoraj wieczorem jakoś dlugo nie moglam zasnąć, miałam więc okazje poobserwować w nocne zycie w domu :twisted:

no i co? Borówka chwile po tym, jak ucichly w domu wszelkie odglosy wyszła sobie z transporterka na spacer. obeszla pokój, kuchnię, chwilę zabawiła na drapaku 8O 8O 8O

potem udala sie do kuwety, gdzie oddała to i owo, do łazienki zaraz za nia podreptał tez Biszkopt. nie wiem, co tam razem robili :twisted: w każdym razie po kilkunastu minutach Bi zaczął marudzic. okazalo się, że Bo zabunktrowala sie w kuwecie i on biedak nie mial jak zrobić sioo :roll: wyjęłam ją więc z kuwety i polozylam w legowisku. poszła tam spać 8O 8O 8O (nie w transporterze!). i ja wtedy też zasnęłam. rano, kiedy sie obudzilam, spotkalam Bo siedzącą w lazience. nie wiem, czy tam poszla znow na spacer, czy spala w kuwecie :twisted:

w każdym razie bardzo miło mnie zaskoczyła i nawet sie ciesze z tego, ze dziś jestem kosmicznie niewyspana (w sumie to spałam przez to wszystko ze 4 godziny) :twisted:

licze na to, że to początek tych lepszych dni :wink:


No proszę, nawet nawałnica czarnych myśli może czasem stać się początkiem czegoś dobrego :)
To, co widziałaś w nocy naprawdę daje nadzieję :D

Bardzo się cieszę, zwłaszcza z tego, że Bo wlazła na drapak - bo to znaczy, że zaczyna się czuć bezpiecznie poza transporterem :)
smil
[Obrazek

smil

Avatar użytkownika
 
Posty: 8138
Od: Czw lip 14, 2005 20:48
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw gru 07, 2006 14:10

Anie, też Was czytam, chociaż jakoś się nie odzywałam. Borówka na pewno potrzebuje czasu. Przecież jej cale życie wywróciło się do góry łapkami :wink:
Małymi kroczkami i będzie coraz lepiej, na pewno!
Zanim odrobaczysz, poczytaj:
viewtopic.php?t=86719
i zanim nafaszerujesz kota metronidazolem, sprawdź, czy nie ma zwyczajnie alergii na gluten...

Nordstjerna

 
Posty: 3012
Od: Czw lip 06, 2006 20:52
Lokalizacja: Kraków ProKOCIm

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 180 gości