Co dzień zaglądam z nadzieją, ale nadal nic
Mysiu, zrobiłaś dla Gacka bardzo, bardzo dużo i ciągle go szukasz i czekasz przecież. Ja wiem, ze masz ogromne poczucie winy, ale czasami zdażają się nieszczęśliwe wypadki. Wszystkiego nieraz naprawdę nie da się przewidzieć (choć wiem, że część osób uważa inaczej).
Ja dałam domek pięknj norweskopodobnej dziewczynce, przywiezionej do mnie aż z W-wy - poprzez forum była u mnie.
Zdażyło się tak, że była z nami na działce poza Poznaniem i po prostu zniknęła. Jak kamień w wodę. Nie mogę uwierzyć aby przeskoczyła ogrodzenie, nie znalazłam dziury przez którą mogłaby przejść. Podejrzewałam skadzenie jej(???) przez ogrodzenie, bo naprawdę nie wiemy co się z nią stało. Tylko kto i po co? O zniknięciu jej nawet nie wiem po ilu godzinach się zorientowaliśmy, ale najwyżej 2-3. Szukaliśmy jej naprawdę bardzo intensywnie i nic to nie dało

Od tamtej pory będąc tam bardzo pilnuję kota (to nie moja działka) na ostatnich wakacjach tam,Mauycy chodził na sznurku - jak kot Kargula

gdy ja nie mogłam mieć go "na oku". Nie wiem co się stało. Mimo poszukiwań, ogłoszeń itd nie znalazła się. Myślę o niej do dziś. No ale stało się
