kasa,kasa i jeszcze raz kasa...
Pamietam przypadek na forum cudownego ozdrowienia kota po Virbagenie,kot stanał na nogi,nawet minus sie pojawił na kreskowym..rok później nie było "co" zberać....tak białaczka zrobiła powrót...nie było czym kota leczyc już.
Uwazam,że jako osoba kochajaca moje koty powinnam dbac o ich komfort zycia nawet jesli będa żyły krócej.To nie człowiek...o ludzi walczy sie do końca,ładuje sie chemie i inne bolesne zabiegi ratujace zycie..bo:sa dzieci,maz,bo tak trzeba.Widziałam ludzi umierających na białaczke,na raka mózgu-płakałam z niemocy,bo cierpieli meki mimo silnych leków przeciwbólowych.Kiedy porazaony jest układ nerwowy czlowieka(mózg0nie ma takiej dawki leku jaka całkowicie zniweluje ból..trzeba by było podac taka dawke ,po której nastapi zgon,a tego przeciez lekarzom zrobic nie wolno.Byłam tez przy smierci dziecka 6-letniego chłopczyka,przeprowadzałam go na druga strone,gdzie czekał na niego Jezus.Wiem,ze czekał...bo chłopiec o tym mówił kiedy odchodził i przestał się bać.To był jedyny syn państwa,adoptopwany-byli bezpłodni.To sa koszmary życia..jestesmy tego czescią.Darem od Boga jest spokojne umieranie...
Kot powinien miec komfort zycia,jak wytłumaczysz kotu,że trzymasz go pod kroplówkami, dostaje leki ,zeby przedłuzyc mu zycie,jesli go boli.Co to za zycie/Dla mnie juz jest to znecanie się nad zwierzeciem..tak,teraz to moge napisac.Nie zapomne nigdy widoku walki o kota tutaj na forum,który nie miał pół twarzy,zeżarte przez raka.Nie jestem w stanie zrozumiec dlaczego nie uspiono tego biednego kota,wiedzac wszak,ze umrze,bo rak kosci szybko postepuje...Bo co?bo szkoda,bo ładnie patrzy na jedno oko jakie mu zostało?
Moje dwa najukochańsze koty umarły w ciagu kilku miesiecy...Rumcajsik i Czarnuszek...nie wiem..moze to i dobrze,ze juz nie cierpia...o zadnego kota juz tak walczyła nie będę...mało sama się nie przekręciłam z bólu...Teraz choruje mi juz Antoś,codziennie się 'całujemy',kochamy,przytulamy...Kocham moje koty,bardzo,ale wole,zeby zyły spokojnie,bazstresowo i kochane...Kidy przyjdzie ten moment ,ze leczenie bedzie tylko opieka paliatywna podejme decyzję o eutanazji,nie czekając na ten moment,kiedy zostaniemy w domu sami,a wet nie moze dojechac
Tego nie zrobię swojemu przyjacielowi...tego się po prostu nie robi
to chyba tyle,aż tyle...