Chyba się nie podda, tylko musi sama z siebie wydusić ostateczną decyzję
Właśnie dlatego wpadła po raz kolejny - wymusiłam wizytę z posiedzeniem, a nie tak szybko-szybko i dużo hałasu. Teraz Jeż się uspokoił, wylazł, pobawił wędką, rozmruczał u pani na kolanach

Mam nadzieję, że nic nie tąpnie i decyzja zapadnie do wtorku, a na długi weekend Jeż się będzie wyprowadzał
Do pani od Awanturki pchnęłam maila z prośbą o decyzję, bo był kolejny (chyba) sensowny telefon
Ale na razie tylko u niej Awantura miałaby towarzystwo jak znalazł - 4 miesięcznego kocurka. Kastracja umówiona na październik
