» Pon lut 26, 2007 15:24
Niestety, okazało się, że Madżong jest bohaterem tylko wagowo. No i mentalnie oczywiście.
Bo wyniki są kiepskie, jeszcze gorsze niż wcześniej. M.in.
WBC 31,5 x 10do3
RBC 9,67 x 10do6
HGB 14,4 g/dl
HCT 45,3 %
PLT 95 x 10do3
ASPAT 56,0
ALAT 128,0
Białko całk. 8,9
Amylaza 2410
KREAT, mocznik, albuminy i glukoza w normie.
Zatem leukocyty nie tylko nie maleją, ale rosną, amylaza mniej więcej na tym samym poziomie (ostatnio ok. 2300), lekkie odwodnienie utrzymuje się (na tym samym poziomie, niezależnie od kroplówek bądź ich braku jak widać). Natomiast, żeby było bardziej radośnie, w tej chwili już także wskaźniki wątrobowe są podwyższone, czyli stan zapalny nam się posuwa. Madżong już od dawna dostaje Ursopol, który przez pobudzenie wydzielania żółci miał utrudnić przeniesienie się zapalenia na wątrobę. No ale najwyraźniej nie zaponiegł, być może opóźnił. No i ma bardzo mało płytek krwi. Wetka mówi, że to limfocytarne zapalenie jelit jest bardzo prawdopodobne. Tylko, że to się leczy sterydem, a ryzyko, że steryd jeszcze bardziej uszkodzi trzustkę, jest bardzo duże. Stopniowo przestajemy podawać antybiotyk i Metronidazol, bo jeśli do tego czasu nie daly efektu, to już nie ma nadzei, że dadzą, prawdopodobieństwo, że jest jakiś szczep bakterii odporny zarówno na Ceporex, jak i na Enrobioflox, a dodatkowo na Metronidazol jest prawie zerowe, więc nie ma też sensu przejście na jeszcze inny antybiotyk. Dodatkowo będziemy dawać Hepatil, ale to tylko osłonowo, bo na samą przyczynę choroby w żaden sposób nie będzie oddziaływał. Przeciwbiegunkowo także Taninal, ale to oczywiście też tylko maskowanie objawu, a nie leczenie. Wetka dalej myśli i szuka, co mu tu dać...
Pozytywne jest natomiast to, że Madżong okropnie łobuzuje. Dzień koniecznie musi się zacząć od głupawki, skończyć głupawką, w ciągu dnia ze dwa ataki głupawki muszą być. On sprowadza grzeczne koty na złą drogę, ot co!
