lidjanb pisze:joshua_ada pisze:Straszne
Te kobiety nie mają rozumu?!

Może i te karmicielki nie mają za dużo rozumu ale napewno
mają wielkie serca dla kotów skoro same z siebie chcą i pomagają(na ile potrafią)tym biednym kociakom.Tak obiektywnie mówiąc to jeżeli kociak był w stanie takim, jakim opisujecie to godzina w te czy we wte nie grała tak naprawdę dużej roli.Organizm tego kociaka był tak wyniszczony....Może tydzień wcześniej,może miesiąc to udałoby się jego uratować,bo tak naprawdę proces wyniszczania organizmu jest dość powolny i chwilę trwa....
Te karmicielki na pewno serce mają bo w końcu dokarmiają koty a inni ludzie mają gdzieś.Jednak nie zgodzę się z tym że
"..... godzina w te czy we wte nie grała tak naprawdę dużej roli" dla tego kociaka to odgrywała dużą rolę bo jego robaki żywcem zjadały i on potwornie cierpiał więc im szybciej został uśpiony tym krócej znosił te męki.Uratować go niestety nie było szans dostał 2% na przeżycie.Pragnę tylko zauważyć że prawdopodobnie ten sam kociak 2 tyg wcześniej został znaleziony i został oddany do gniazda matki.Nie zawsze oddanie takiego malucha do matki jest lepsze skoro warunki tam są tragiczne jedno wielkie ognisko chorób.O tych kociakach jest też napisane w wątku PKDT.Nie tylko ja byłam przed tak tragiczną sytuacją jak uśpienie kociaka z tego gniazda wcześniej jedna dziewczyna tez znalazła kociaka w agoni.Przy moim bloku wszystkie koty są wysterylizowane karmicielki dbają o porządek przy budkach jedyne co u nich ciężko to zabrać kota do weta a dodam że jedna ma samochód a ja nie.
Gniazdo kotów o których mowa tam gdzie sa te kociaczki to już sa wieżowce tam dokarmiają inne karmicielki nie dbają o porządek jest tam syf i malaria.Nie dadzą sobie nic powiedzieć oprócz nieprzemyślanego dokarmiania bo dają dużo jedzenia w to najgorsze słońce nie robią nic.Ja im w tamtym roku jedną kotkę wysterylizowałam bo jako jedyna dała się w miarę złapać choć tez nie było prosto jej kociaki śmietnikowe zostały wyleczone i mają domy.Tłumaczyłam karmicielkom że trzeba trochę koty które się dokarmia oswajac by móc je złapac czy do sterylizacji czy do leczenia ale oczywiście one nie słuchają.Przez dwa lata próbowałam pomagać tym karmicielkom i kotom ale słyszałam tylko słowa krytyki.Były złe że kazałam im pozbierać choć odrobinę funduszy na leczenie czy sterylkę uważają ze bezdomne koty weterynarze powinni leczyć i sterylizować i hotelować za darmo.
Przy moim bloku juz prawie z wszystkimi kotami jeździłam do weta kotka "kulawa" która miała takie ropomacicze że jedną łapką była za TM została wysterylizowana wypiękniała ale niestety komuś przeszkadzała i została otruta, kotka "czarnusia" która dokarmiałam ponad 3 lata wysterylizowałam jak była chora leczyłam ją niestety prawdopodobnie choć do końca nie wiadomo wet źle ją leczył i odeszła zostały mi tylko wspomnienia i zdjęcia a odeszła w krótkim odstępie od Fuksi koteczki której kiedyś dałam DT,kocurek "tzw od dziadka" kiedyś jak był ocieplany nasz blok nadział się na ogrodzenie brudne zardzewiałe parę dni się nie pokazywał a jak wyszedł z kryjówki jego łapka niemiłosiernie śmierdziała myślałam że będzie cała łapka do amputacji ale na szczęście skończyło się na usunięciu tylko jednego palca i wspomnieniach bo kocurek tak weta ugryzł że biedak 2 tyg na zwolnieniu był.Dziś kocur jest piękny zdrowy i oczywiście przeze mnie wykastrowany.Jafi jest w trakcie leczenia tez dopiero teraz przeze mnie został wykastrowany,biedak miał zęby w stanie tragicznym 5 odrazu do wyrwania było i mega kamień.Kiedyś mogłam pomarzyć by on się chociaz do mnie zbliżył teraz codziennie go głaszczę ale złapać na ręce się skupany nie daje nawet karmicielce.Dostał kolejny antybiotyk na tą nadżerkę na języku.
Na moim osiedlu jest jeszcze koteczka Pusia wysterylizowana ale ja nawet podejść do niej nie mogę i jest przy bloku obok czarna koteczka córka mojej "czarnusi " która kiedyś się opiekowałam obie sa wysterylizowane.Oczywiście przychodzą jeszcze sporadycznie inne koty dzikie do jedzenia mega dzikie.
Jak ja się tu wprowadzałam 4 lata temu rodziły się kociaki żadna kotka nie była wysterylizowana i szczerze musiałam chyba z dwa lata edukować karmicielki odnośnie sterylek.Z tymi moimi karmicielkami dogaduje się jak mają jakiś problem zawsze o nim wiem ale tamte z wieżowców są okropne.
Mam jeszcze w innych miejscach dwie kochane karmicielki które zajmują się super kotami szkoda tylko że tak mało mogę im pomóc np w formie karmy bo tego zawsze jest za mało.
Ach ten koci świat
