

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
J.D. pisze:Mogę 100zł na Willego.Jakie konto?
MOJE DANE :
lek.wet. Ewa Zygmunt
tel. 506 717 698
bluerat@wp.pl
nr konta : 50 1020 5558 1111 1603 8420 0174 PKO BP Inteligo
z dopiskiem "kocięta z Radlina" lub z innym dopiskiem na kogo/które koty
J.D. pisze:poszło na "kocięta z Radlina" sama wiesz na co trzeba w danej chwili
Temat postu: Re: Willy radlinek potrzebuje DT lub DS / już po operacji
PostWysłany: Śro Wrz 29, 2010 22:19
Willy został zoperowany w poniedziałek tydzień temu. Wykonano plastykę powiek i rozdzielenie zrostów. Został również wykastrowany i miał zrobiony test FeLV/FIV - obydwa ujemne.
Od piątku niecałe 2 tyg temu przebywa u mojej koleżanki wetki - ona i jej szefowa zajęły się zabiegami, koleżanka rekonwalescencją. Schudł biedaczek, bo w kołnierzu nie za dobrze się je. Ponoć w 3 osoby trzeba mu kropić oczy
Z wymazu z nosa wyszedł Proteus plus E.coli i Staph. spp.
Proteus dziadostwo najgorsze, oporne prawie na wszystko. Wrażliwy na Cobactan - nie mamy dawkowania dla kota i na Chloramfenikol - dostępny w kraju tylko jako maść detreomycyna.
Moja siostra przyśle z Holandii maść i krople do oczu z chloramfenikolem.
Ech...Flagyl z Niemiec, to z Holandii, a co ze Stanów?
Co będzie dalej?
bluerat
Temat postu: Re: ŚL: MIZIUTKA nabiera sił - potrzebny DS, fundusze <<
PostWysłany: Śro Paź 13, 2010 22:50
To co wydarzyło się dzisiaj zupełnie mnie zszokowało.
Nie spodziewałam się że Betta która rzekomo chce pomagać kotom, będzie sabotowała nasze działania :
2 tygodnie temu zaproponowałam w tym wątku (i nie tylko) sterylizację tej kotki w lecznicy gdzie pracuję. W domyśle oczywiście z pokryciem kosztów zabiegu (współpraca z Fundacją PJD). Jedna z forumowiczek zapewniła odbiór i transport kotki od p.Langer do mnie. P.Langer która jest opiekunką i właścicielką kotki wyraziła zgodę na zabieg.
Kotka miała zostać przywieziona w tym tygodniu do lecznicy, zostać na obserwacji kilka dni czy nadaje się do zabiegu, potem miała być wysterylizowana a po zdjęciu szwów odwieziona do p.Langer.
Kotka przyjechała do mnie dzisiaj ok 8:30.
Już rano dostałam smsa od Betty
Cytuj:
" Ewa..jeśli ta kotka jedzie do ciebie na zabieg to informuję że jest bardzo osłabiona..teraz ma kaszel a dopiero co wyleczona była z ropnia. Mam jej książeczkę i świadków..ta kotka jest na mnie zapisana, ja prowadzę jej leczenie i naprawdę nie radzę wykonywać zabiegu bez mojej zgody. Gdzie ona teraz jest?"
Potem Betta przyjechała do mnie do pracy żądając wydania kotki.
Na moje słowa że kotka jest od p.Langer, stwierdziła że kotka należy do niej=Betty bo ona założyła jej książeczkę zdrowia na swoje nazwisko, kot ma kartę w komputerze w lecznicy na jej nazwisko, a poza tym już dużo zainwestowała w leczenie tego kota i przez to jest jego właścicielem.
Po raz kolejny zabroniła mi sterylizacji tej kotki.
Odmówiłam wydania jej kota, mówiąc, że wydam go właścicielce od której został zabrany rano czyli p.Langer.
Po jakimś czasie zadzwoniła do mnie p.Langer prawie płacząc - Betta zaszantażowała ją że jeżeli ja dzisiaj nie oddam kota, to ona zerwie całą współpracę/pomoc dla p.Langer.
Wmówiła p.Langer że jeżeli kot ma książeczkę wystawioną na jej=Betty nazwisko to automatycznie jest jej własnością.
Dodatkowo nastraszyła p.Langer że kotka w lecznicy na pewno zarazi się katarem kocim.
Ciekawe też, że nagle dzisiaj znalazł się dom krewnych Betty chętny rzekomo na tego kota.
Powiedziała p.Langer że ona=Betta dokończy leczenie kota i go wysterylizuje.
Ciekawa jestem za co, skoro ciągle jęczy na forum że nie ma środków. Vide cytaty poniżej.
Sama sobie zaprzecza; kotka pod koniec sierpnia miała 6 miesięcy wg postów...
Dodatkowo sabotuje organizację dalszej pomocy dla kotów w Radlinie - na zebraniu naszej 5-ki wolontariuszy wmieszanych w sprawę radlińską zobowiązała się do odbierania telefonu pod który mieli dzwonić ewentualni chętni do pomocy z Radlina. Numer ten został rozpowszechniony w internecie oraz pojawił się w artykułach w dwóch lokalnych gazetach.
Co z tego - dzwoniłam kilka razy w różne dni o różnych porach - telefon jest wyłączony!
Pod tekstem cytaty z postów Betty, pogrubiłam co istotniejsze dla mnie fragmenty.
Wyciągnijcie sami wnioski.
Betta - jest mi Cię żal - ale jeszcze bardziej zwierząt które w ten sposób krzywdzisz odmawiając im pomocy z rąk innych niż Twoje.
Próbujesz coś udowodnić sobie albo światu, jaka jesteś wspaniała ratując zwierzęta... stukaniem po klawiaturze . Czemu obiecujesz ludziom pomoc z której potem nie chcesz/nie możesz się wywiązać (bo praca, bo brak auta, brak czasu, rodzice nie pozwalają, nie ma pieniędzy itp, itd).
Co do kotki - ma ok 8-12 miesięcy, brak wypływów z nosa, z oczu. Od 8:30 do 18:00 nie zakaszlała ani razu. Zrobiła 3x siku, zjadła 1,5 saszetki Whiskasa i trochę suchej karmy Arion.
Odwiozłam ją wieczorem do p.Langer, nietkniętą.
Powiem Wam że po tej historii odechciewa się wszystkiego.
bluerat pisze:Wadim już po kastracji. Sama mu to zrobiłam![]()
Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Google [Bot], Myszorek, Szprocik i 71 gości