Mała jest przestraszona, ale nie jakoś bardzo. Nawet zjadła juz troszkę na kolację. W porównaniu do Zygzaka to jest jakaś taka masywniejsza, jakby większa, ma zupełnie inne futerko- bardzo gęste coś a'la brytyjczyki. A wyobraźnia natury przy dodawaniu jej tu i ówdzie rudych plamek była naprawdę ogromna
Zygzak dziś szaleje i w dodatku apetyt dziś mu bardzo dobry dopisuje.
Najważniejsze to że Zygzak i jego chwilowo bezimienna siostra mają apetyty jak należy. A dziś wreszcie Zygzak zrobił znacznie lepszą kupkę-połowa była nawet w formie wałeczka
Mała już się nieśmiało podstawia do głaskania, sioo dwa razy zrobiła do kuwetki, szama z apetytem gerberki i polowała dziś na sznurek. Wygląda na bardzo rezolutną kotunię i wydaje się mi że z niej też będzie niezły aparat.
Mama kociąt jest w lecznicy. Zawiozłam ją zaraz w piątek, jeszcze w klatce łapce- już nie chciałam ryzykować że nam czmychnie podczas przenoszenia do transporterka. Dziś czuje się juz dobrze, zjadła wszystko co jej podano, podczas sterylki nie było żadnych kłopotów. Niestety jest dzika, syczy groźnie i paca łapką...musi wrócić do magazynu. Jest pewne światełko nadziei, bo jak odbierałam ją z magazynu po 15 to była druga zmiana i jeden ze starszych pracowników powiedział,że jak będzie wysterylizowana to może wrócić. W ogóle dość sensownie z nim dało się pogadać. Zostanie do złapania jeszcze ten wujek.
A to mała
Mam znowu kłopot z imieniem...już wymyślałam że jak się drugi kociak okaże chłopakiem i to podobnym marmurkiem, to będzie miał imię Szlaczek.... Zygzaczek i Szlaczek..no, ale jest dziewucha i koncepcja upadła.