Trochę wieści.
Dla Mundka przywiozłam wczoraj Synergal, zobaczymy jak to dziadostwo będzie się leczyć. Dla Kociambra - nazywanego w domu Donaldu Tusku

- szprycę z relanium (na apetyt i wyluzowanie) i Seyliwet - syropek by ochronić nadwyrężoną głodówką wątrobę. Mam też receptę na Peritol, w razie w-u. Dostałam tez od Doktórki "polecenie" przebadania Bianki w kierunku wątroby (Doktórce nie podobają się wyniki wątrobowe, kazała powtórzyć krew i koniecznie zrobić usg). Postaramy się zrobić to wszystko w miarę jak najszybciej. Miłosz miewa się całkiem, całkiem, jest na etapie odrastania oraz opanowywania celności do kuwety

Ostatnio miał jakoś problem z trafianiem gdzie trzeba
No, to chyba tak miarę z tego co aktualne
