KOCIA ARKA NOEGO- RADOMSKO- POMOCY- ALBO KOTY NA BRUK..

[slapcio]

U mnie surowica z ozdrowieńca nie zadziałała, nawet nie było przejściowej reakcji pozytywnej. Natomiast udało się wyciągnąć naszą kotkę z pp za pomocą leczenia, które stosowane jest w Kocim Azylu (z niezłą skutecznością)



KOTY DOROSŁE/MŁODZIEŻ

synergal 0,3 ml - przez 14 dni - bezwzględnie nie przerywać nawet gdy wyglada na to że już ok
TFX ( ) - 0,5 ml przez 5 dni
Zylexis (p. Irena podaje 0,5 ml, ja podawałam całą ampułkę) - przez 2 dni i trzecia dawka po 7 dniach

leki przeciwwymiotne:
metoclopramid 1 kreska na 1 kg
lub (lepiej) cerenia 0,4 ml


MALUCHY

synergal 0,2 ml - przez 14 dni - bezwzględnie nie przerywać nawet gdy wyglada na to że już ok
TFX ( ) - 0,3 ml przez 5 dni
Zylexis (p. Irena podaje 0,5 ml, ja podawałam całą ampułkę) - przez 2 dni i trzecia dawka po 7 dniach

leki przeciwwymiotne:
metoclopramid 1 kreska na 1 kg
lub (lepiej) cerenia 0,2 ml

Do tego kroplówki - NIE PODAWAĆ GLUKOZY!!!

NaCl lub Ringer + Duphalite + ew.catosal:
kociak 20-25 ml r-ru Ringera 2 x dziennie (np rano i wieczor)
kot starszy: 60-80 ml r-ru Ringera 2 x dziennie

Do tego Duphalite 5-10ml, podawane NIE W MIESZANCE z płynem Ringera ale jednorazowo podskórnie w wytworzony przez kroplówke "garb" - bo jest to b. bolesne dlatego lepiej podać szybko zeby nie męczyć zwierzaka.

[slapcio]

TFX kosztuje ok.20zł/ampułka 1 ml - czasem można dostać w aptece, jest to najważniejszy element tej kuracji (pozostałe to postępowanie "standardowe")

Mykupowalismy w aptece na Gagarina w Warszawie - oni sprowadzaja leki wet i tam chyba wiekszosc lecznic sie zaopatruje.


Niestety smutna prawda jest taka, ze przy zaawansowanych objawac pp rokowania sa kiepskie

[kinga w.]

Moje maluchy po surowicy były jeszcze doleczane standardowo. W razie odwodnienia podawane były płyny podskórnie, dostawały leki, zwłaszcza że zaraz przyplątał się koci katar, ale po surowicy w ciągu kilku godzin widać było ożywienie. Przy zaawansowanej chorobie (masz rację slapcio, niestety) rokowanie jest kiepskie i zwiększa się ryzyko powikłań.

[OKI]

Kingo, ja też nie czytałam całego - miałam dopiero taki zamiar.
Nie wiem, ile jest kotów (około 30). W większości są szczepione.
Nieszczepionych jest tylko kilka - jakiś miot kociąt, miał już być szczepiony, ale się przyplątała gorączka (kk?), dostały antybiotyk, więc nie zostały zaszczepione - to właśnie one ucierpiały najbardziej. Zaraz potem trafił Rudy - najprawdopodobniej już był chory, a następnego dnia po Rudym kocice ode mnie, też nieszczepione, nie zdążyły. O ile dobrze zrozumiałam, na razie chorują Rudy i maluchy (jeden maluch umierający).

Kocice z Warszawy chyba zdrowe, ale głupio mi było się specjalnie o nie dopytywać. One są dorosłe i żyły sobie półdziko, mogą mieć jakąś odporność nabytą przez kontakt - to g... w Warszawie jest chyba wszędzie. Teraz pewnie zostaną zaszczepione na cito, tak jak pozostałe nieszczepione koty.

[kinga w.]

Boże broń! Jeśłi jest podejrzenie kontaktu z PP to nie wolno szczepić! OKI, dzwoń, rób co chcesz, ale zablokuj szczepienia kotów które mogły mieć kontakt z chorobą - jeśłi kot jest w fazie wiremii, podanie szczepionki jest jak dolanie oliwy do ognia - układ odpornościowy walczący już z wirusami, dostaje nową porcję "wroga". NIE WOLNO szczepić kotów jeśli mogą być zarażone, nawet jeśłi nie mają jeszcze objawów.

[OKI]

Kingo, nie wiem, jak pisałam - nie miałam z tym do czynienia.
Ale nawet na forum tu czytałam, że szczepią w takich wypadkach i że ma to jakiś sens. Nie jestem wetem, trudno mi oceniać.

Slapcio, czy możesz zadzwonić do Andżeliki i podać jej swoje leczenie? W pierwszym poście o pp zwróciła się bezpośrednio do Ciebie. Jej tel. jest na pierwszej stronie wątku, więc pozwolę sobie powtórzyć skoro podała go do publicznej wiadomości: 695-752-709.
Ja mogę co najwyżej przeczytać posta, Ty masz dodatkowo doświadczenie, wiesz, jak to wygląda.

[kinga w.]

Kurdeblat, mnie zakazali szczepić wobec kontaktu z chorobą - o rezydentów mi chodziło bo maluchy były chore i to była ewidentnie musztarda po obiedzie. Miałam obserwować, w razie objawów podjąć leczenie, ale jeśli objawy by się nie pojawiły odczekać ze szczepieniem przynajmniej dwa tygodnie żeby właśnie uniknąć szczepienia w ew. wiremii, czyli przy toczącym się procesie chorobowym. Tego się trzymam.

Też nie jestem wetem.

[OKI]

Boże broń! Jeśłi jest podejrzenie kontaktu z PP to nie wolno szczepić! OKI, dzwoń, rób co chcesz, ale zablokuj szczepienia kotów które mogły mieć kontakt z chorobą - jeśłi kot jest w fazie wiremii, podanie szczepionki jest jak dolanie oliwy do ognia - układ odpornościowy walczący już z wirusami, dostaje nową porcję "wroga". NIE WOLNO szczepić kotów jeśli mogą być zarażone, nawet jeśłi nie mają jeszcze objawów.

Już częściowo odpisałam.
Decyzję ostateczną podejmie wet.
Andżelika ma dużo większe doświadczenie ode mnie, nie mogę podważać jej decyzji i weta. Mogę mieć tylko nadzieję, że będą najlepsze dla kotów.

[slapcio]

Już rozmawialam z Andżeliką. Z Pola b. źle

[OKI]

Dzięki Slapcio.
Dobijające, że tylko tyle możemy zrobić

[kinga w.]

Jeśli nawet Pola odejdzie, pozostają jeszcze inne koty. Cholera, wiem jak to pierońsko boli, do dziś mi się "odbija" dwoma maluchami które mi ta zaraza zabrała. Jedno chorowało dość długo, drugie tylko dobę - przed południem zwymiotowało, rano znalazłam martwe choć wydawało się najsilniejsze ze wszystkich. Póki jakakolwiek nadzieja póty warto walczyć. NIENAWIDZĘ PP!

[OKI]

Jestem pewna, że Andżelika zrobi wszystko, co w jej mocy. Uratuje co się da uratować.
Wierzę w to głęboko. Myślami jestem z nią.

[slapcio]

Łącznie z Polą są 3 jeszcze nie szczepione maluchy i 5 (o ile dobrze zapamiętałam) dorosłych, w tym tri i buraska z Warszawy.
Dorosłe, nawet jeśli coś złapią są znacznie mniej zagrożone.

Do tego wszystkiego ręka Andżeliki nie wygląda dobrze, b.boli,a na miejscu nie ma nikogo ktoby jej pomógł w pracy w kociarni, czy choćby w dostarczaniu małych do weta. Poważnie się obawiam, czy ona da radę temu wszystkiemu, jest załamana

[kociamysza]

Tylko nie Pola!!!!

Pomoc nie mam jak!

[kinga w.]

Bożesz... Co z ręką Andżeliki? Cholercia ja mam daleko zeby sie wybierać... Jak można jej pomóc? Załamka to ostatnia rzecz na którą może sobie pozwolić. Wiem, dobrze mówić. Ja miałam cały czas wsparcie dziewczyn na forum, dzięki temu jakoś działałam.