Byłam właśnie dać jeść bezdomniaczkom i mam doła.
Trzeba jak najszybciej coś zrobić z kotami bo sąsiedzi chcą je wytruć.
Facet mi kazał pozamykać okienka piwniczne niewiedząc, że ja tam nie mieszkam. Porozmawiałam z nim sobie i zrobiłam wykład.
On mnie też zresztą, ale na temat smrodu w komórkach jaki jest i jaki był, jak dwa koty umarły i się rozkładały. Jest też ogrom pcheł.
Jest bardzo przeciwny karmieniu kotów w komórkach, ale nie na zewnątrz. Tłumaczyłam, że muszą być budki itd.
Powiedziałam mu o zbieraniu pieniędzy na sterylki i jest nawet gotowy się też dołożyć.
Teraz napiszę o kotkach. Ten jeden maluszek ma zaropiałe oczka i tak tylko maciupcio je otwiera.
Miziałam je, nawet tego co ma okropne oczy, jakby takie wrzodowe. On chyba bardzo słabo widzi.
Jeden czarnuszek to przychodzi pod mój balkon i czeka na jedzenie. Następnie zanoszę reszcie. Puchę wcinają aż im się uszy trzęsą i jakby nigdy nie jadły takich dobroci z Rossmana.
Piechcia15, jak się umawiamy na jutro z foceniem kotków?
18 godzina pasowałaby Ci?
Jest mi bardzo przykro z powodu całej tej sytuacji.
Cóż te kotki są winne?
