No niestety nie da rady pisać codziennie

Ale pomyślcie sobie, że większość tego czasu, który bym przeznaczyła na pisanie na forum, spędzam z Fraszką. Przynajmniej staram się. Ona wymaga tak wielkiej uwagi, że oczywiście nie sposób mieszkając samemu, pracując i mając milion rzeczy do załatwienia, dać jej tyle czasu ile chce, ale robię co mogę (i piszę w pracy...

) A jej ciągle maaałooo...! Same codzienne wizyty u weta zajmują przecież sporo czasu. No wiem, jakby łykała tabletki, byłoby lepiej, ale niestety... już i tak jest nieźle, że pozwala na nieustanne "majstrowanie" przy oczach. Wczoraj była ostatnia dawka antybiotyku, a że była niedziela, to dostałyśmy dawkę w strzykawce do połknięcia... no owszem, wstrzyknąć było łatwo, ale Fraszka dostała maksymalnego ślinotoku (tak jak przy próbie podania tabletki), ale takiego, że piana na ustach nie jest przenośnią. Zaśliniła mi całą kuchnię i łazienkę

No ale kuracja zakończona. Teraz jeszcze zakrapiamy oczy kroplami ze sterydami, już nie tak często jak wcześniej, ale regularnie. Strupki dookoła oczu już prawie nie istnieją - bardzo ładnie w tym pomogły "sztuczne łzy" od wetki i regularne wycieranie oczu. Powonienia za bardzo nie ma dalej, więc karmienie zaczyna się od wąchania z ręki, ale apetyt dopisuje, więc jak zaskoczy, to całą miseczkę wpałaszuje i dopchnie chrupkami. Cieszę się, że je, bo jest taka chudzinka... tydzień temu ważyła 2,70kg, a po trzech dniach, nie wiedzieć czemu 2,50kg! W międzyczasie bylo odrobaczanie, ale żadnych robali nie widziałam po nim, więc nie wiem skąd ten ubytek wagi. Za tydzień znowu mamy odrobaczanie, no i nie wiem jak ze sterylką, bo niby Fraszka już dobra, ale jeszcze te oczy troszkę czerwone w środku, a i kichnie sobie czasem (i wyciera mi się w koszulę

) Zaczęła się bawić, lubi sobie pogonić, ale bez przesady, raczej tak grzecznie. No i przede wszystkim lubi się wspinać, co widać na zdjęciach.
Lubi sobie leżeć, ale koniecznie w towarzystwie:
