Amik nie żyje
Nigdy, przenigdy sobie tego nie wybaczę...
Ja już pisałam na jego wątku że on musiał wychodzić. Bo są takie koty które muszą wychodzić. On cierpiał w mieszkaniu. Wypuszczałam go przed blok. On nie odchodził daleko, siedział grzecznie na murku, może czasami spacerował...
Zagryzły go psy
Ja już kiedyś pisałam o tych psach na wątku moich tymczasów. Że zaatakowały bezdomnego kota i dotkliwie go pogryzły. Kilka dni temu zagryzły kolejnego kota. Dzikiego, bezdomnego przywódcę kociej bandy, najpiękniejszego kota w okolicy. Dzisiaj padło na Amika...
Nie było krwi. Nie było nic. One go po prostu udusiły

.
Zadzwoniliśmy po niezawodną straż miejską, która przyjechała po trzech godzinach. Nie zrobili nic. Tylko ją "pouczyli". A psy zaraz zagryzą kolejnego kota

.
Dlaczego on k.... mać
Dlaczego padło na niego
On uciekał, ale napadły na niego 3 psy
A ta dziw.... ma to w d..... i nadal będzie puszczała pieski. Niestety straż nie zareagowała, więc ja to zrobię, w jaki sposób - nie będę pisać na publicznym forum.
Mam filmik - zrobiłam go kilka dni temu, jednak będę musiała zmienić napisy, bo on już nie szuka domu

.
Wstawię go, ale nie dziś. Dzisiaj nie dam rady
Przepraszam Amisiu, że tak musiałeś cierpieć
I to wszystko przeze mnie
Mam nadzieję że kiedyś się spotkamy
