Odeszła ...
Nie wiem dlaczego, wiem, że bardzo cierpiała i bardzo, bardzo walczyła.
Miała tyle siły, a nie udało jej się, walczyliśmy ...
Nie wiem co mam Wam napisać, sama nie potrafię tego ogarnąć, wydawało mi się, że jest lepiej, już planowałam, że będę próbowała karmić ją strzykawką, nie zdążyłam...
Wyszliśmy z domu wczoraj wieczorem, wróciliśmy o 22 - leżała martwa w kuchni - nie było nas przy niej jak odchodziła ( z tym jest mi bardzo źle, może jakoś ...), musiała odejść kilkanaście minut wcześniej, bo była jeszcze ciepła i miała skurcze pośmiertne.
Już nie cierpi.
Tak mi żal, strasznie.
[*]