Dzisiaj przyszła do mnie pani z czarnym kotem na rękach i zapytała mnie, czy to nie mój kot

Popatrzałam na zwierza i powiedziałam, że moje koty nie wychodzą i wszystkie są w domu. Wzięłam kota na ręce, śliczny, grubiutki. Pani powiedziała mi, że od ponad tygodnia biega po śmietnikach, szuka jedzenia, nie radzi sobie. Pani zgarnęła go z śmietnika właśnie. Wziąć go nie może, bo ma złego jamnika

Co tu zrobić...Wzięłam kocura do łazienki.
Kocur ma z pewnością więcej niż rok. Ma obróżkę przeciwpchelną (już mocno jej nie śmierdzi, więc nowa nie jest). Oswojony, miziak, liże mnie ciągle po rękach. Uszy ma paskudne, wieczorem mu wyczyszczę. Jest pełnojajeczny.
W okolicy nie widziałam żadnych ogłoszeń o zgubionym kocie. Zrobiłam paręnaście ogłoszeń, pójdę rozwiesić jeszcze dzisiaj.
EDIT: Zapomniałam dodać, że biedak kuleje na tylnią łapkę, i ma coś na brzuszku - to chyba malutka przepuklina.