Lociaki łądnie jedzą, mają apetycik... grzecznie śpią albo łazikują, na razie jednak głównie po łazience, bo się boczą na psy, za to już kochają Byrona... z wzajemnością oczywiście... kupki ładne, tylko niestety poza kuwetą... po kątkach...
ale brzuszki okrąglutkie, że hej! i w ogóle to takie puchate kulki...
niestety, jeden szaraczek wlazł wczoraj za szafę i przesiedział tam pół dnia... wreszcie skusiłąm go na mleczko dla kociąt i prawie za ucho wyszarpałam zza meblościany...
dziś ten szarak miłą nieładne oczko... a że kocięta były leczone na kk, to zebrałąm stadko całe, wsadziłąm do plecaka i pobiegłąm do cioteczki Formicy... małymi zajął się TŻ Formicy, czyli wujcie Piotr! poprzeglądał, łącznie z podwoziami... zaaplikował zastrzyki, odrobaczył... czekamy na książeczki, bo pan, który je przywiózł, zapomniał ich zabrać i miał przesłać...
Uwaga, uwaga: szaraki, według weta, to chłopaki, a reszta to dziewczynki... ja oglądałam je już ze cztery razy i wydawało mi się, że trochę inna jest konfiguracja płci, ale cóż... mam małe doswiadczenie w sprawie...
