Gałcia mi dzisiaj rano zginęła

W zamkniętym, niedużym pomieszczeniu technicznym

Zajrzałam w każdą dziurkę i ...
nie ma

Poleciałam do męża, bo pomyślałam że gdzieś ją przeniósł

I dopiero on poinformował mnie, że Gałeczka zakopała się w kocyk /czarny/ w kociej budce

A że ona malutka i
nie-biała jak twierdzi Jopop to mało nie odjechałam na zawał serca

No nic, niech sobie bidulka śpi i się odstresowuje, damy czas
Nie jadła /zniknęły w nocy jedynie ze trzy malutkie kawałeczki wołowinki/, mokre, suche, śmietana - nie ruszone. Kuwetka też nie.
Czas, czas, czas. Trzeba czasu.
Edit1: Było w nocy siooo

W kuwetce

Tylko ja gapiszon nie zauważyłam
Edit2: Gałeńka ciągle zbunkrowana
