Nie rzucajcie kamieni w ......

Kocie pogawędki

Moderator: Estraven

Post » Wto kwi 01, 2008 22:13

Ja nie mam absolutnie stada kotów. nie! Ale reszte juz zostawiam bez komentarza, bo mnie zupełnie o co innego chodziło.
"Nie nowina, że głupi mądrego przegadał; Kontent więc, iż uczony nic nie odpowiadał, tym bardziej jeszcze krzyczeć przeraźliwie począł; Na koniec, rzekł mądry, by nie być w odpowiedzi dłużny:
Wiesz, dlaczego dzwon głośny? Bo wewnątrz próżny."
(z I.Krasickiego)

meggi 2

 
Posty: 8752
Od: Sob lip 07, 2007 21:16
Lokalizacja: Warszawa-Wola

Post » Wto kwi 01, 2008 22:19

meggi to wyjaśnij jeśli Cię nie zrozumiałam, bo może faktycznie źle zrozumiałam Twoje słowa. Po prostu chciałam zwrócić uwagę, że na różnych rzeczach w życiu się koncentrujemy i klasyfikowanie kogoś, że nie pomaga kotom to jest leniwy czy wygodnicki jest nie w porządku. Poza kotami jest cały ogromny świat, który też wymaga opieki, czy naprawy. Ktoś mógłby napisać, że wszystkie tutaj na forum jesteśmy leniwe czy wygodnickie bo nie pomagamy imigrantom, nie próbujemy pomóc chorym dzieciom, nie chronimy przyrody, nie walczymy o Rospudę (to są tylko przykłady, z pewnością nie zawsze najtrafniejsze, bo ktoś na pewno próbuje i tutaj coś zmienić). Czasami najważniejsze jest by nie szkodzić i to chciałam zasugerować, że nawet jeśli nie działamy w danej rzeczy aktywnie to przez nie działanie na jej niekorzyść i świadomość tego już pomagamy.

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto kwi 01, 2008 22:33

Łaska pańska jak wiadomo na pstrym koniu jeździ, więc nie myślę, by ta dyskusja mogła wiele zmienić.
Nie wszyscy czytają wszystkie wątki. Powstają kręgi forumowych znajomych. Talent literacki autorów wątków też ma znaczenie w reklamie ich podopiecznych. Stąd potem w jednych sprawach jest odzew, w innych nie ma.
Nie sądzę by ktoś, kto ma dobre chęci i chce wspomóc finansowo jakąś sprawę, robił przegląd i wybierał najbardziej potrzebujących. Rządzi tym częściowo przypadek, a częściowo chęć pokazania się w jakimś popularnym wątku. Takie są prawa forum, gdzie gromadzą się bardzo różni ludzie i tego nie zmienimy. I tak jest łatwiej niż w czasach, gdy internetu nie było.
A co do Ameryki, to różnie tam bywa.
Do znajomych mi domów w New Jersey i na Florydzie przychodzą od lat te same koty na dożywianie - ale to są pojedyncze sztuki, a nie stada jak u nas.
To zależy od stanu. W niektórych wyłapują bezdomniaki i po trzech dniach usypiają, w innych jest bardziej ulgowo.
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 15433
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Wto kwi 01, 2008 22:41

Posiadanie dużej ilości kotów to dramat dla opiekuna i tych kotów.

Pół biedy, jesli przygarnęło się małe kociątko. Żyjąc w grupie przyzwyczaja się do innych kotów i jest w porządku. Jednak biorąc kolejnego kota do domu-dorosłego lub prawie dorosłego naraża się go na wielki stres. Nie przyzwyczai się do innych kotów, nie zaakceptuje stada, będzie nieszczęśliwy, bo -będąc jedynakiem w poprzednim domu- za mało mu się poświęca uwagi.

Mam obecnie 11 kotów i wiem jak to jest w dużym stadzie. Jest jako tako, jeśli są zdrowe. Choroba jednego, dwóch kotów, zwłaszcza przewlekła może opiekuna zrujnować. Wiem co piszę. W zeszłym roku miałam nerkowca i kota z niezdiagnozowaną biegunką. Chorował od maja do grudnia.Wydałam majątek na leczenie i do dzisiaj nie mogę wyjść z długów. Z tego względu obiecałam sobie: ani pół, ani ćwierć kota więcej!

Jesienią zeszłego roku przyplątał się dorosły kocur. ładny, whiskasowy. Podejrzewam, że ma gdzieś dom. Mógłby zająć miejsce po śmierci Pirata.Ale nie chcę.Nie interesuje mnie jego kastrarcja, szczepienia. Nie wezmę go do siebie. Wystarczy, że go dokarmiam, że pomagam innym kotom na forum, jeśli mam możliwości. I niech tak zostanie.

Zakocona

 
Posty: 6992
Od: Czw lut 03, 2005 22:19
Lokalizacja: Gliwice

Post » Wto kwi 01, 2008 22:58

Zakocona, bardzo dziekuje za Twoj post
bo ja podobne sytuacje u siebie widze - ale troche wstyd tak pisac, kiedy inni nie zwazaja na swoj stan zdrowia itd.
wstyd mi
pewnie moglabym sie wiecej poswiecic - a nie zwalac na finanse (liczyc na pomoc forum), zdrowie swoje, zdrowie moich kotow
czy liczy sie "suma" uratowanych kotow czy jakas "suma wynikowa" z ich liczby i ich "szczesliwosci" :roll:
jak przeliczyc "szczesliwosc" na kota??? taki Muczacza jest megaszczesliwy przy ludziach (nawet obcych) ale przeciez sa rozne koty...



ja jestem jednak za pelna swiadomoscia :wink:
jesli kot ma byc wyrzucony na ulice, lepiej zeby trafil do DT
ale osobiscie, niezaleznie od stanu (ilosci) mojego kociego stada, nie przyjme kotow, ktore moglyby mnie przezyc...


przy pewnej liczbie rezydentow to widac....

Beata

 
Posty: 31551
Od: Nie lis 03, 2002 18:58

Post » Wto kwi 01, 2008 23:04

Rustie pisze:Rzeczywiście niezręcznie to zabrzmiało :oops: Nie miałam na mysli "to się okaże, jak zachoruje to trudno, weźmiesz se innego", tylko: "to się okaże: przy izolowaniu kota, który będzie u ciebie kilka dni nie ma prawa nic poważnego się stać. Jak Mała zacznie kichać czy fiksować ze stresu - wypuścisz dzicz parę dni wcześniej. Twój kot migiem dojdzie do siebie, jeden uratowany na koncie to bardzo dużo (kto ratuje jedno życie, ratuje cały świat...) i wtedy z czystym sumieniem sobie odpuścisz"

Nie namawiam na siłę, tylko się tłumaczę, by nie wyjść na potwora, który ma gdzieś życie Twojej kici...

Wiem, że nie masz gdzieś życia żadnej kici i moja reakcja nie była zjeżeniem się na Ciebie, tylko na same słowa z powodu mojego podejścia p.t. "lubię wiedzieć, co się okaże". Wiem, że nie zawsze się da i nie ma sensu się przejmować na zapas, ale to trudne :oops:
Prakseda pisze:Mag, masz prawo do takiego podejścia do spraw kocich.
Nigdzie tu nie było napisane, róbcie to samo, bierzcie kota piątego, dzisiątego czy dwudziestego.
Chodzi o tę odrobinę zrozumienia i jak ładnie to ujęła Rustie, "nie podcinanie skrzydeł", tym którzy widzą sprawy inaczej. Nie mówię, że Ty to robisz, ale taki ogólny cel sobie stawiałam pisząc ten wątek.

Jasne, napiszę jeszcze raz - cel wątku popieram. I przepraszam za zaśmiecanie autopsychoanalizą i nadmiernym dywagowaniem :oops:
Malati pisze:Przepraszam, że nie na temat ale nie mogę tego wytrzymać. Mag czy mogłabyś się zastanowić nad tym co piszesz i czy przypadkiem nie robisz tym komuś przykrości wydając bardzo niesprawiedliwe i nietrafione wyroki?

Chyba przechodzimy do argumentów ad personam, nie ad rem. Mogłabyś, może na priv, wyjaśnić mi co Cię tak we mnie drażni i gdzie są te jakoby ferowane przeze mnie wyroki? Rozumiem, że moje wygodnictwo Cię boli i jako ta wygodnicka nie mam moralnego prawa się tu wypowiadać? Szanuję i podziwiam Waszą syzyfową pracę, nigdzie nie napisałam, że potępiam taką postawę, o jakiej pisze Prakseda, a do wątpliwości merytorycznych mam prawo, tak jak i do innej postawy życiowej. To że w swoim życiu kieruję się postawą dobra swojej rodziny (czyli i kota) nie oznacza, że nie mogę pisać o wątpliwościach dotyczących sytuacji kotów innych osób. Sytuacji kotów, nie postaw ich właścicieli. Chyba że forum jest tylko dla osób reprezentujących jedyną słuszną postawę?

Mag

 
Posty: 138
Od: Pon sie 23, 2004 14:55
Lokalizacja: W-wa Ochota

Post » Wto kwi 01, 2008 23:07

Beato, ja sie zgadzam z tym co napisałaś. Nie chcę sie rozwodzić nad swoją sytuacją, ale na razie jest jak jest. Nie planuje już więcej tymczasów, skupiam się na zdrowiu swoich kotów, ze swoja alergia nie walcże, po prostu mam nadzieję, że nie będzie gorzej. Ale każdy niech działa zgodnie ze swoimi mozliwościami, sercem, rozumem, przekonaniami, bez narzucania swoich poglądów innym, jako jedyne słuszne. Apeluję o nierzucanie kamieniami w drugą stronę- wątek Malotki.
Obrazek

magicmada

Avatar użytkownika
 
Posty: 14568
Od: Śro paź 05, 2005 19:10
Lokalizacja: moose county

Post » Wto kwi 01, 2008 23:11

Wszystko to fajne w teorii i na ekranie kompa, dopóki nie staniesz w realu naprzeciw zapłakanej przerażonej kociej bidy proszącej o pomoc.
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 15433
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Wto kwi 01, 2008 23:13

magicmada pisze:Beato, ja sie zgadzam z tym co napisałaś. Nie chcę sie rozwodzić nad swoją sytuacją, ale na razie jest jak jest. Nie planuje już więcej tymczasów, skupiam się na zdrowiu swoich kotów, ze swoja alergia nie walcże, po prostu mam nadzieję, że nie będzie gorzej. Ale każdy niech działa zgodnie ze swoimi mozliwościami, sercem, rozumem, przekonaniami, bez narzucania swoich poglądów innym, jako jedyne słuszne. Apeluję o nierzucanie kamieniami w drugą stronę- wątek Malotki.

nie widze, gdzie rzucilam kamieniem...
raczej sie bronilam przed wszechobecna opinia forum :roll:

nie wiem, z czym sie nie zgadzasz - z opisem mojej sytuacji? :roll: a kto moze ja lepiej znac niz nie ja - ok, moze nasza pani Doktor :wink: 8)

moze Twoja alergia sie nie zmienia - ja niestety coraz bardziej potrzebuje lekow - Bajka rowniez - i nigdzie nie napisalam, ze zamierzam tego zaprzestac - to blad??? nie nalezy sie leczyc???

jesli nie masz zadnych konkretow, to dla mnie EOT

Beata

 
Posty: 31551
Od: Nie lis 03, 2002 18:58

Post » Wto kwi 01, 2008 23:14

mziel52 pisze:Wszystko to fajne w teorii i na ekranie kompa, dopóki nie staniesz w realu naprzeciw zapłakanej przerażonej kociej bidy proszącej o pomoc.

tego akurat nikt tutaj nie neguje....

Beata

 
Posty: 31551
Od: Nie lis 03, 2002 18:58

Post » Wto kwi 01, 2008 23:46

Beato, chyba mnie nie zrozumiałaś. Napisałam, że zgadzam się z tym co piszesz powyżej, mam podobne odczucia. (Starsze koty, stres, własny stan zdrowia itp.)
Z alergia nie walczę w tym sensie, że po każdym z leków, które zażywałam, nie jestem w stanie funkcjonować, jestem nieprzytomna. Mam wieczny katar, zawalone zatoki. Z tym da sie przeżyć. Dziękuje Bogu, że się np nie duszę.

O nierzucaniu kamieniami to była uwaga ogólna, po przeczytaniu ostatnich stron wątku Malotki i po moich ogólnych przemysleniach, nic personalnego do Ciebie, Beato.
Pozdrawiam serdecznie.
Obrazek

magicmada

Avatar użytkownika
 
Posty: 14568
Od: Śro paź 05, 2005 19:10
Lokalizacja: moose county

Post » Śro kwi 02, 2008 14:00


Pół biedy, jesli przygarnęło się małe kociątko. Żyjąc w grupie przyzwyczaja się do innych kotów i jest w porządku. Jednak biorąc kolejnego kota do domu-dorosłego lub prawie dorosłego naraża się go na wielki stres. Nie przyzwyczai się do innych kotów, nie zaakceptuje stada, będzie nieszczęśliwy, bo -będąc jedynakiem w poprzednim domu- za mało mu się poświęca uwagi.


A ja się z tym nie zgadzam.
Moje doświadczenie mówi mi coś innego.
Żadko trafia się kot, który by się nie zgrał z moim stadkiem. Takie przypadki, owszem, zdarzają się, ale bardzo rzadko.
Poza tym - tzw. dzikie koty błyskawicznie zaprzyjaźniająsięz moimi psami. Wcześniej, niż ze mną. Bywam zazdrosna!
Obrazek Amelki już nie ma...

Miuti

 
Posty: 6238
Od: Pt lis 30, 2007 12:03
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro kwi 02, 2008 14:16

Nawiązując do wypowiedzi meggi 2... parę stron wczesniej pisałam o tym, że czuję się "gorszym człowiekiem" czasem, bo nie pomagam w takim stopniu jak inne osoby z forum. Właśnie ta pierwsza wypowiedź meggi, i nastepne, utwierdziły mnie w tym przekonaniu. Powiem szczerze, że nie było to przyjemne. Tak tak, pisałaś prawdę, byłaś szczera. Ale mogłaś ująć to inaczej. I jak już wspomniano, jest wiele innych potrzebujących, nie wszyscy koncentrują się akurat na zwierzętach... czy to znaczy, że w tym kręgu są traktowani jako gorsi? Tego typu wypowiedzi nie zachęcają do kontaktów. A kiedy staram się jakoś pomóc, nie oczekuję ani tego, że mi ktoś da medal, ani tego, że mnie opieprzy, że mogłam więcej. meggi 2 wyraźnie dzieli ludzi na tych, którzy są lepsi, bo pomagają czynnie, i gorsi, bo robią to w inny sposób, albo tylko bywają na tym forum. A może nie mają możliwości, nie mogą pomagać? Może lubią zwierzęta i przychodzą tu poczytać, a pomagają na codzień kalekim dzieciom? Idąc dalej, nalezałoby zbanować nicki, które się tu rejestrują, a które nie wykazują żadnej aktywności ponad tę, że są i czytają. Naprawdę podziwiam Was, którzy tyle robicie dla kotów. Ale wypowiedzi trącące licytacją: pomogłam, chociaż nie musiałam, tyle zrobiłam dla tego czy innego kota, nie nastawiają jakoś przychylnie.
Trochę zboczyłam z tematu, przepraszam, ale jakoś tak niewyraźnie mi się zrobiło.
Obrazek

Afatima

 
Posty: 5739
Od: Nie mar 02, 2008 12:33
Lokalizacja: Warszawa - Natolin

Post » Śro kwi 02, 2008 14:24

Zakocona pisze:Pół biedy, jesli przygarnęło się małe kociątko. Żyjąc w grupie przyzwyczaja się do innych kotów i jest w porządku. Jednak biorąc kolejnego kota do domu-dorosłego lub prawie dorosłego naraża się go na wielki stres. Nie przyzwyczai się do innych kotów, nie zaakceptuje stada, będzie nieszczęśliwy, bo -będąc jedynakiem w poprzednim domu- za mało mu się poświęca uwagi.


Zupełnie się z tym nie zgadzam. Mam zgoła inne doświadczenia - już sporo dorosłych kotów wprowadzałam do swojego stada i obie strony przeżyły to bez szwanku. Tylko raz miałam kotkę, która tak bała się innych kotów, że robiła pod siebie. U mnie była izolowana, oddałam ją na jedynaczkę. Reszta dorosłych kotów (często po dużej traumie) bardzo szybko aklimatyzowała się w moim stadzie i zaprzyjaźniała z resztą kotów.
Co więcej - kotka moich rodziców, od małego przez 6 lat jedynaczka, po wakacjach u mnie zyskała towarzystwo kocie. Pierwsze dni wśród kotów były dla niej straszne, ale po dwóch miesiącach, kiedy wróciła do siebie, nie mogła się zaaklimatyzować z powrotem i rodzice szybko wzięli kocurka.

Duże kocie stado nie jest złe. Koty potrafią się między sobą dogadać, przynajmniej większość.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Śro kwi 02, 2008 14:42

A ja poproszę wszystkich - nie o branie kotów do domu, bo to naprawdę sprawa indywidualna, można nie chcieć - ale o nieodpuszczanie sterylek i kastracji.

To naprawdę stosunkowo mały wysiłek (w porównaniu do tymczasowania i nadkocenia) i jedyna droga do tego, by nie trzeba było udawać, że się nie widzi kolejnej kociej bidy.

Jedna dorosła kotka - dwa mioty rocznie, powiedzmy 8 kociąt, z tego połowa to kotki, w tym roku zdążą okocić się raz - po roku mamy 1 + 8 + 4*4 = 25 kotów, jeśli przeżyje 1/3, trzeba odwrócić wzrok 8 razy, albo raz ciachnąć tę pierwszą kotkę.
Zachęcam do zakupów w zooplusie przez zielony banerek na blogu - zooplus coś przekazuje na nasze podopieczne kocie bidy. http://domowepiwniczne.blogspot.com/

kalewala

Avatar użytkownika
 
Posty: 21154
Od: Śro cze 29, 2005 13:55
Lokalizacja: Łódź

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 36 gości