gisha pisze:Kotika, jak to dobrze ze maluszki sa w ciepełku i leczone!!!
U mnie dzis na osiedlu pojawij sie cały czarny maluszek ,chyba 2 m-czny :
Dzikus , zwial zaraz .Skad one sie biorą,chyba jakaś kotka nie jest wysterylizowana, nie mam pojęcia która.
Może ktoś robił w piwnicy przedświąteczne porządki i wyrzucił malucha,
najlepiej trochę dalej,aby nie trafił z powrotem.
Acid_harmony przecież już niedługo będziesz miała dwa swoje malce.
Ale dobrze wiedzieć,że jest w Gdańsku ktos chętny na tymczas,
tylko czy kocieta,czy także dorosłe koty?
Bo jak duze równiez to mogę ci przywieżć jednego z Szerokiej.
Gdy dzis przyjechałam,koty nie miały jedzenia,więc pomyślałam będzie dobrze.
Gdzie tam,do klatki namolnie pchały się duże koty:czarnuszka i jednego
pręgowanego buraska wyrzucałam parę razy "za łby".
W końcu trochę się na mnie obraziły i wtedy gołębie zaczęły pchać
się po kocie chrupki,a najbardziej nęcił je talerz z mokrym jedzeniem.
Póżniej wyszedł kociak,największy-Szef,zawsze podchodził i siadał "w progu klatki".
Wtedy burasek podbiegł i wygonił go,a sam znów próbował wejść do klatki.
To był prawdziwy horror.
Maluch po pewnym czasie znów wyszedł i najpierw znów usiadł u wejścia do klatki.
Ale mokre jedzonko kusiło,nęciło.Powoli zaczął iść,ale żebyście widzieli
jak ostroznie.
Najpierw macał grunt przed sobą,dopiero potem stawiał łapkę,
tak jakby stąpał po cienkim lodzie.
Ale w końcu był w klatce na tyle głęboko,że mogłam spuścic klapkę.
Szalał okropnie,pewnie do niego założę podwójne rękawice.
Chciałam zrobic zdjęcia czarnuszkowi,ale powędrował między panele,
które cierpliwie oczekują na renont i nie mam kociaków.
Jednak gdy ogladałam go rano,to wydaje mi się,że to kocurek,
ale co tam ostatnie zdanie należy do wetki.
Fotki Szefa,który narazie siedzi w klatce,żeby też mi gdzieś nie zginął.
Teraz jak najszybciej trzeba złapać 4,bo został sam na tym zimnie jak paluszek.
