» Pon gru 31, 2007 13:31
Smutno jednak.
Zastanawiam się na czym rzecz polega, że w jednych wątkach ruch i deklaracje pomocy z wielu stron, w innych wątkach koty mogą umierać z głodu i nikogo to nie obchodzi.
Wolacy możecie spać spokojnie!?
Myślę, że w grupie można coś zrobić, jak każdy z grupy zaoferuje pójście tam przynajmniej co kilka dni z porcją karmy, to już coś.
W takich sytuacjach jak ta, uwidacznia się wielka rola karmicieli, jakże często traktowanych jak gorszy gatunek kociarzy. I w takich sytuacjach również widać jak trudno pozyskać stałą pomoc dla kotów. Bo to już nie jednorazowa akcja łapankowo-sterylkowa, nie jednorazowe ocieplenie altanki na działce, tylko stały obowiązek na lata. To wypady w miejsca karmienia nie zależne od pory roku i pogody. A pogoda im gorsza, tym bardziej koty potrzebuję kalorycznego jedzenia.
Spytacie dlaczego mobilizuję innych a sama tam nie biegnę. Bo tak jak już tu pisałam nie daję rady ani siłowo, ani czasowo, ani finansowo. Przysięgam na zdrowie moich kotów! Codzienny obchód w okolicach domu zajmuje mi ok 2 godzin, nie licząc zakupów i szykowania. Oprócz pobliskiego rewiru jeżdżę też w mocno oddalone miejsca (do dawnego miejsca pracy, na cmentarz nad Dolinką, na cmentarz Bródnowski – tu raczej z doskoku). Do tego domowy azyl wymagający obrobienia i opieki. Naprawdę jeździć na Wolę już nie dam rady, choćbym pękła.
Ale sprawa wolskich cmentarniaków wciąż mnie gnębi. Dlatego bardzo Was proszę. Choć jeden dzień raz na tydzień, nawet na dwa tygodnie, może ktoś może przeznaczyć dla tych biedaków.
Mziel52, dobrze, że jesteś.
Masz rację koty przyjdą jak raz znajdą karmę. To nie jest tak duży cmentarz jak Bródno czy Powązki.
Ja robię domki dla kotów, ale teraz nie mam już pudeł. Zresztą skoro są i tak wyrzucane.
Jeżeli już stawiać to miedzy mało odwiedzanymi grobami i pod tujami, świerkami (o ile tam są).
Czy ktoś zna fakty, jak to jest z tym obecnym księdzem? Czy rzeczywiście pisała tam już p. Będkowska. Zastanawiam się, czy nie „skomponować” kolejnego pisma powołującego się na prawa ludzkie i boskie. Może moja wiecznie niedospana głowa coś wymyśli. Potem dać jakieś organizacji jako osobie prawnej do podpisu. Nie można ustępować, ale wciąż nękać.
Mziel52, z adaptacją Twojego grobu to dobry pomysł. Za moim (na Brodnie) też stoi domek i karmik. Kiedyś pracownica cmentarza usunęła mi je. Zrobiłam raban. Powiedziałam, że zrobię sprawę o grabież grobu. Bo nie ważne czy to znicz, kwiat czy skrzynka, to jest mój kawałek ziemi (wykupiony, opłacony) i wara obcym łapom. Po tej rozmowie budki jakimś cudem wróciły na swoje miejsce i już spokój. Ogólnie na Bródnie, nie ma agresji wobec kotów. Jak pisała Henia nawet przy ochronie stoi budka dla Gaduły. Heniu widziałam, widziałam. Trochę mała, bo mu kuper ostatnio wystawał, ale jestem pełna podziwu dla tego faceta, grabarza. Ostatnio widziałam drugą w rogu budynku. A Gaduła miał chyba z 5 misek z karmą. Niestety zamarzniętą.
Los bowiem synów ludzkich jest ten sam, co i los zwierząt; los ich jest jeden: jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego, i oddech życia ten sam. W niczym więc człowiek nie przewyższa zwierząt.
(Biblia, Księga Koheleta 3/19)