» Pt sty 04, 2008 21:01
Zaraz będę jeszcze raz rozmawiać z tą panią...
Ona nie może wziąć Klakiera, bo ma psa i kota, że o dzieciach nie wspomnę - a ja wiem, jakiej wielkości ma mieszkanie, bo sama przemieszkałam na tym osiedlu kilkanaście lat - w tych blokach są tylko mieszkania maciupkie i maciupeńkie, nie ma dużych.
Ja rozumiem jej pytania, bo nawet nie były wątpliwości, tylko pytania. Ona ma prawo się spytać, gdzie my te kociaki bierzemy. I cieszę się, że ją spotkałam (zupełnie przypadkowo zresztą), bo dzięki niej mam informacje, a poza tym cieszę się, że mogę ją poinformować... Kiedy nagle znika dokarmiany kot, to raczej podejrzewa się najgorsze, a nie wierzy w cud... Więc cieszę się, że one jej po prostu nie znikną z podwórka.
Dzisiaj potwornie wieje, jest lodowato... a ja się strasznie niepokoję, czy wytrzymają do jutro, czy nikt na nas nie nawrzeszczy podczas akcji, no i czy dadzą się złapać.