Nie wyobrażam sobie wożenia spanikowanej , dzikiej kotki w małym transporterku przez całą Polskę. Nie wyobrażam sobie mozliwosci jej umycia lub zmiany podkładu gdy narobi pod siebie czy zwymiotuje.
DT musi byc w miarę blisko, na odległośc jednego krótkiego wyjazdu.
Powiem więcej: Nie potrafię wsadzić jej do transporterka. Ona drapie, syczy i rzuca się w kierunku człowieka. Tragedia.