IRA-kto oswoi porzuconą kotkę?-MELISA odeszła[*]

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt lis 30, 2007 23:52

Nie wyobrażam sobie wożenia spanikowanej , dzikiej kotki w małym transporterku przez całą Polskę. Nie wyobrażam sobie mozliwosci jej umycia lub zmiany podkładu gdy narobi pod siebie czy zwymiotuje.
DT musi byc w miarę blisko, na odległośc jednego krótkiego wyjazdu.

Powiem więcej: Nie potrafię wsadzić jej do transporterka. Ona drapie, syczy i rzuca się w kierunku człowieka. Tragedia.
www.fundacjafelis.org
na FB: Foondacja Felis
KRS 0000228933 - podaruj nam 1%

Kasia D.

 
Posty: 20244
Od: Sob maja 18, 2002 13:40
Lokalizacja: Lublin i okolice

Post » Sob gru 01, 2007 17:38

pixie65 skrytykowała moje obawy w kwestii logistycznej w innym wątku :?
Więc powiem inaczej: boję się równiez aby Ira nie przeniosła na sobie jakiegos wirusa, które u mnie krążą.
Gdyby cos stało się tymczasom Matahari, nieważne z jakiego powodu- było też i na mnie. A po co mi to potrzebne?

Ruszyły mi lawinowo adopcje, wkrótce opróżnią się klatki wystawowe z kociakami,i będę mogła złapac Irę w łapkę i przerzucić do takiej własnie klatki u mnie w domu.
www.fundacjafelis.org
na FB: Foondacja Felis
KRS 0000228933 - podaruj nam 1%

Kasia D.

 
Posty: 20244
Od: Sob maja 18, 2002 13:40
Lokalizacja: Lublin i okolice

Post » Sob gru 01, 2007 17:45

Kasia D. pisze:pixie65 skrytykowała moje obawy w kwestii logistycznej w innym wątku :?
Więc powiem inaczej: boję się równiez aby Ira nie przeniosła na sobie jakiegos wirusa, które u mnie krążą.
Gdyby cos stało się tymczasom Matahari, nieważne z jakiego powodu- było też i na mnie. A po co mi to potrzebne?

Ruszyły mi lawinowo adopcje, wkrótce opróżnią się klatki wystawowe z kociakami,i będę mogła złapac Irę w łapkę i przerzucić do takiej własnie klatki u mnie w domu.


Kasiu umówmy się - poddałam w wątpliwość argumenty, które tu wcześniej przytoczyłaś. Twoich OBAW w kwestii przeniesienia czegokolwiek nie krytykowałam bo wcześniej o tym nie pisałaś. Napisałaś dokładnie:
Kasia D. pisze:Nie wyobrażam sobie wożenia spanikowanej , dzikiej kotki w małym transporterku przez całą Polskę. Nie wyobrażam sobie mozliwosci jej umycia lub zmiany podkładu gdy narobi pod siebie czy zwymiotuje.
DT musi byc w miarę blisko, na odległośc jednego krótkiego wyjazdu.

Powiem więcej: Nie potrafię wsadzić jej do transporterka. Ona drapie, syczy i rzuca się w kierunku człowieka. Tragedia.

Jak na osobę z wieloletnim doświadczeniem w kwestii łapania dziczków ten argument wydał mi się mało przekonujący.
OUT OF ORDER Obrazek

pixie65

 
Posty: 17842
Od: Czw paź 20, 2005 9:53

Post » Pon gru 03, 2007 7:27

No szkoda.... w dobie, kiedy przewozi się setki kilometrów dzikie słonie, nosorożce i inne tygrysy - poddać się przy domowym kocie....
Obrazek

graszka-gn

Avatar użytkownika
 
Posty: 3964
Od: Wto maja 29, 2007 19:04

Post » Pon gru 03, 2007 8:43

graszka_gn pisze:No szkoda.... w dobie, kiedy przewozi się setki kilometrów dzikie słonie, nosorożce i inne tygrysy - poddać się przy domowym kocie....

Kasiu D. ... tyle osób ofiarowuje się z pomocą, tyle dobrych dusz, Matahari czeka z sercem i cierpliwością, myślę, że wiedząc co robi ... czy naprawdę kotka nadal musi czekać ... to już nie tygodnie, to miesiące czekania na odmianę Losu.
Masz pewność, że wytrzyma :?:
Wiem, że jesteś sama i jest Ci ciężko.
Może to właśnie jest powód, dla którego - delikatnie rzecz ujmując - powinnaś przyjąć pomoc Forumowiczów :?:

Ira, ja nadal WIERZĘ, że Twój Los się odmieni.
Nie wiadomo dlaczego wszyscy mówią do kotów "ty", choć jako żywo żaden kot nigdy z nikim nie pił bruderszaftu. [M. Bułhakow]

Myszeńk@

 
Posty: 6257
Od: Pon lis 13, 2006 10:19
Lokalizacja: Łódź - okolice Parku Staszica :-)

Post » Pon gru 03, 2007 9:48

Matahari jest gotowa osobiście pojechać po kotkę.
Ja obiecuję pokryć koszty podróży.

Nie rozumiem dlaczego przedłużać proces oswajania kotki, kiedy tyle osób chce go przyspieszyć dla jej dobra? :roll:

Joasia
Obrazek

JoasiaS

 
Posty: 16785
Od: Wto sie 02, 2005 18:45
Lokalizacja: Dąbrowy

Post » Pon gru 03, 2007 15:46

Powtórzę jeszcze raz:
JoasiaS pisze:Matahari jest gotowa osobiście pojechać po kotkę.
Ja obiecuję pokryć koszty podróży.

Nie rozumiem dlaczego przedłużać proces oswajania kotki, kiedy tyle osób chce go przyspieszyć dla jej dobra? :roll:


Joasia
Obrazek

JoasiaS

 
Posty: 16785
Od: Wto sie 02, 2005 18:45
Lokalizacja: Dąbrowy

Post » Wto gru 04, 2007 13:38

Co z Kotka czy ona dostanie swoja szanse na spokuj i dom!!!! PROSZE strasznie mocno trzymam kciuki!!!!!!!!

beata111

 
Posty: 202
Od: Pon lip 23, 2007 10:27
Lokalizacja: warszawa

Post » Śro gru 05, 2007 12:00

JoasiaS pisze:Powtórzę jeszcze raz:
JoasiaS pisze:Matahari jest gotowa osobiście pojechać po kotkę.
Ja obiecuję pokryć koszty podróży.

Nie rozumiem dlaczego przedłużać proces oswajania kotki, kiedy tyle osób chce go przyspieszyć dla jej dobra? :roll:


Joasia

Postawmy na pierwszym miejscu jej dobro ... bardzo proszę.
Na Forum jest co najmniej kilka wątków o przerażonych, "dzikich" kotach, które wzięte do DOMU odzyskują wiarę w ludzi i chcą żyć i nie chcą być dzikie ... dlaczego nie możemy dać szansy także Irze :?:
Ona czeka już nie kilka tygodni a miesięcy :|

JoasiaS, dołożę się do kosztów podróży.
Nie wiadomo dlaczego wszyscy mówią do kotów "ty", choć jako żywo żaden kot nigdy z nikim nie pił bruderszaftu. [M. Bułhakow]

Myszeńk@

 
Posty: 6257
Od: Pon lis 13, 2006 10:19
Lokalizacja: Łódź - okolice Parku Staszica :-)

Post » Śro gru 05, 2007 12:53

Taka podroz to jednorazowy stres dla kota, potem moze byc juz lepiej.

U Matahari faktycznie koty maja raj i nawet te przerazone i dzikie szybko dochodza do siebie.
Troche dziczkow tez juz miala- mysle ze da sobie z Ira rade i kotka faktycznie bedzie miala tam dobrze.

Trzymam kciuki za Irę!

Etka

 
Posty: 10169
Od: Nie wrz 24, 2006 11:25
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro gru 05, 2007 13:59

JoasiaS albo Matahari, napiszcie pw do Kasi, ona do wątków raczej rzadko zagląda.
Obrazek Polska - katolska oraz kibolska

Kicorek

Avatar użytkownika
 
Posty: 30785
Od: Pon sie 30, 2004 9:47
Lokalizacja: Warszawa Żoliborz/Bielany

Post » Śro gru 05, 2007 14:14

Kiciorku, Matahari jest w prywatnym kontakcie z Kasią D., ale z tego co wiem, nie bardzo udaje jej się ją przekonać :roll: .

Ja z propozycji pomocy na pewno się nie wycofam, ale też odnoszę wrażenie, że im więcej naciskamy, tym bardziej decyzja Kasi staje się nieodwołalna...

Joasia
Obrazek

JoasiaS

 
Posty: 16785
Od: Wto sie 02, 2005 18:45
Lokalizacja: Dąbrowy

Post » Śro gru 05, 2007 14:26

I tego akurat nie rozumiem. To może lepiej niech Kasia ją uśpi, niech kotka się nie męczy, bo co to za życie? :?
Chyba pierwszy raz spotykam się z sytuacją, żeby DT prosił o kota, przeważnie jest odwrotnie :roll:
Obrazek Polska - katolska oraz kibolska

Kicorek

Avatar użytkownika
 
Posty: 30785
Od: Pon sie 30, 2004 9:47
Lokalizacja: Warszawa Żoliborz/Bielany

Post » Śro gru 05, 2007 14:41

3mam mocno kciuki za pomyślne rozwiazanie sprawy :dance:

kasia1311

 
Posty: 523
Od: Śro paź 03, 2007 11:21
Lokalizacja: Racibórz

Post » Śro gru 05, 2007 23:05

JoasiaS pisze: Matahari jest w prywatnym kontakcie z Kasią D., ale z tego co wiem, nie bardzo udaje jej się ją przekonać :roll: .

Ja z propozycji pomocy na pewno się nie wycofam, ale też odnoszę wrażenie, że im więcej naciskamy, tym bardziej decyzja Kasi staje się nieodwołalna...

Joasia


raczej byłam... na moje ostatnie pw do Kasi, nie mam odpowiedzi... nie rozumiem o co chodzi... ale mnie chodzi o koteczkę... chyba jej dobro powinno być na pierwszym miejscu, a nie jakieś tam ludzkie rozgrywki... nie rozumiem... ciągle mnie to zadziwia, chociaż trochę lat już jestem na tym świecie... przewaliłam wątek Iry od początku i koteczka chyba coraz bardziej dziczeje... więc na co czekać???


KASIU... odezwij się

Matahari

 
Posty: 4299
Od: Pon cze 18, 2007 7:18
Lokalizacja: Bydgoszcz

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: dran i 120 gości