Ninke wetka wypuszczala i chodzila po calej lecznicy a wasz maluszek byl w takim miejscu, ze spokojnie miala z nim kontakt.
Maluchy z lecznicy sa raz zaszczepione, ale co z tego skoro musiałam je zabrac do siebie, bo chceli je do sklepu oddac
Inaczej wygląda sytuacja, jak przyjezdza kot chory i ma stycznosc jedynie z transporterkim i stołem zabiegowym a inaczej jak kot tam jest na dłużej i muszą go karmić sprzatac itd.
Ja mam tam umowione streylki kotów wolnożyjących, które maja być przechowane po zabiegach u nich w klatkach.
Musze sie poważnie zastanowić co w tej sytuacji zrobic
Weci zachowali się nieodpowiedzialnie, czeka mnie poważna rozmowa z nimi.