Łatek - odszedł :(

Kocie pogawędki

Moderator: Estraven

Post » Wto lip 31, 2007 10:45

:( Łatek coraz bardziej mnie martwi, niewiele je. Ciągle śpi. Wygląda na to że ma nosek zatkany, czasami wykicha trochę ropnej wydzieliny. Czy mogę mu jakoś pomóc zanim pojadę do weta? A może nie czekać na transporterek tylko jednak zabać go w pudełku? Czytałam, że koci katar nieleczony ma poważne konsekwencje.

kavala

 
Posty: 3966
Od: Pt lip 27, 2007 21:28
Lokalizacja: okolice Krakowa

Post » Wto lip 31, 2007 11:54

kavala pisze:Wygląda na to że ma nosek zatkany, czasami wykicha trochę ropnej wydzieliny. Czy mogę mu jakoś pomóc zanim pojadę do weta?

Możesz spróbować podać krople na udrożnienie noska, np. Rhinazin (bezreceptowy, sprawdzony w kocich potrzebach).

Sądząc po opisie nie jest to zapewne koci katar ale przeziębienie albo i coś poważniejszego, zapewne do potraktowania antybiotykiem. Jeśli to możliwe, chyba faktycznie lepiej byłoby odwiedzić veta już teraz.

Estraven

 
Posty: 31460
Od: Pon lut 04, 2002 15:30
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto lip 31, 2007 12:04

Dzwoniłam do weterynarza. Pani powiedziała, że trzeba zacząc od badania krwi, bo kot jest obcy i nie wiadomo co podejrzewać, może to być białaczka. Koci katar podobno nie jest aż tak groźny jak ta choroba.
Mam jeszcze kilka załatwień dziś, ale jeśli wrócę przed 19 to chyba załaduję go do pudełka i jadę.
Dziwne, że jak dwa dni temu przyszedł do nas był bardziej ruchliwy i za pierwszym razem zjadła całą porcję kiteketa, a teraz nie je nóżek indyczych. A może strułam go tym kiteketem? :?

kavala

 
Posty: 3966
Od: Pt lip 27, 2007 21:28
Lokalizacja: okolice Krakowa

Post » Wto lip 31, 2007 12:10

kavala pisze: A może strułam go tym kiteketem? :?

Niekoniecznie. Nie jest to dobra karma, ale negatywne skutki objawiają się zwykle po dłuższym czasie, nie po paru porcjach.

Może raczej już wcześniej czuł się nienajlepiej, zanim jeszcze było to po nim bardziej widać, i dlatego też szukał pomocy czy chociaż spokojniejszego kąta...?

może to być białaczka

Teoretycznie może, ale najprawdopodobniejsza wydaje się infekcja dróg oddechowych. Niemniej tak czy tak, badanie krwi wskazane.

Estraven

 
Posty: 31460
Od: Pon lut 04, 2002 15:30
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto lip 31, 2007 13:48

Mam nadzieję, że to nie wścieklizna... :roll:

kavala

 
Posty: 3966
Od: Pt lip 27, 2007 21:28
Lokalizacja: okolice Krakowa

Post » Wto lip 31, 2007 14:13

Koniecznie napisz co z Łatkiem, strasznie się wciągnęłam w ten wątek, trzymam kciuki za koteczka :P
RUDOLFIK:
Obrazek

Aga_wroc

 
Posty: 186
Od: Czw lip 19, 2007 8:46
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto lip 31, 2007 15:50

kavala, spokojnie:)

1. wścieklizna nie ma takich objawów. Nie daj sobie głupot wmówić.

2. białaczkę diagnozuje się za pomocą specjalnych testów z krwi, koszt ok. 50 pln. ta choroba nie musi być wyrokiem.

3. zapewne kocur jest przeziebiony, być może mocno. Na pewno jest osłabiony - przecież jest takim szkieletem... ja się na razie najbardziej boję o nerki, ale to wyjaśnią badania krwi.

4. Bądź dobrej myśli! Wiele chorób naprawdę daje się wyleczyć lub zaleczyć do stanu takiego, by zwierzak nie cierpiał.

5. Nie podejmuj pochopnie decyzji. Nie wiem czy masz zaufanego weta, pamiętaj, że często różni weci na te same choroby mają różne punkty widzenia. Jakby co - pytaj tu na forum, o wielu rzeczach forumowicze wiedzą wiecej niż niejeden wet:) (np. o kastracji :) )

6. Uważaj podczas trasnportu by ci nie uciekł. może np. zrób mu dodatkowo coś w rodzaju szeleczke z jakiejś linki? (robiłam tak kiedyś jak byłam zmuszona do transportu kota nie maja szelek, nie jest to sposób wygodny ani super pewny, ale lepszy rydz niż nic... tylko jeślibyś to robiła na własną rękę, to NIE OBRÓŻKĘ, a SZELKI!)

7. trzymam kciuki!
Obrazek

jopop

 
Posty: 19154
Od: Pt maja 20, 2005 20:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto lip 31, 2007 22:04

jopop pisze:kavala, spokojnie:)

1. wścieklizna nie ma takich objawów. Nie daj sobie głupot wmówić.



Poczytałam sobie o chorobach w internecie i w zasadzie objawy pasują mi do każdej. Mąż powiedział, że na wiosne widział w okolicy ogłoszenie ostrzegające, że jest zagrożenie wścieklizną. A objawy podobno są dwojakie. Może to być agresja jak i apatia.
Teraz kot już nie wychodzi w ogóle z pudełka, ani do jedzenia, ani jak go wołam. Dziwne, bo jak do nas przyszedł, to był o wiele bardziej ożywiony, zjedł, chodził za mną łasił się, przybiegał na kici, kici. Teraz nic, tylko śpi.
Nie mam raczej wielkiego doświadczenia z kotami i przyznam szczerzę, że trochę się boję...
Może ktoś doświadczony mieszka w okolicy Krakowa i mógły przyjechać go obejrzeć? :oops: :(

kavala

 
Posty: 3966
Od: Pt lip 27, 2007 21:28
Lokalizacja: okolice Krakowa

Post » Wto lip 31, 2007 22:16

kavala pisze:Poczytałam sobie o chorobach w internecie i w zasadzie objawy pasują mi do każdej.

Jest takie coś, zwane "syndromem studenta pierwszego roku medycyny" - który gdy zacznie uczyć się o różnych chorobach, dochodzi niekiedy do wniosku, że ma je wszystkie :wink:

To, co opisałaś, rzeczywiście nie pasuje do wścieklizny, bardzo pasuje za to do przeziębienia, infekcji dróg oddechowych albo nawet początków zapalenia płuc (o dodatkowej możliwości choroby nerek była już mowa). Zresztą, tak czy tak, choroba postępuje, skoro narasta też apatia - samo obejrzenie kocurka nic nie da - tu naprawdę trzeba lekarza.

Estraven

 
Posty: 31460
Od: Pon lut 04, 2002 15:30
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro sie 01, 2007 6:45

Jest takie coś, zwane "syndromem studenta pierwszego roku medycyny" - który gdy zacznie uczyć się o różnych chorobach, dochodzi niekiedy do wniosku, że ma je wszystkie Wink-pisze Estraven

O tak! Jak się za dużo czyta, to myśli zaczynają wariować-,a może ja to mam?!'(albo kot). Tak więc,Kavala ,lepiej się nie zamartwiać, , tylko spokojnie dać postawic diagnozę wetowi -po badaniach. To, że w okolicy była wścieklizna, o niczym nie świadczy. Ona się nie przenosi w powietrzu...Na szczęście :wink: . Powodzenia!
Obrazek
Obrazek

kalair

Avatar użytkownika
 
Posty: 233427
Od: Czw maja 24, 2007 21:07
Lokalizacja: Beskid Śląski

Post » Śro sie 01, 2007 6:57

kavala - do weta!!!

Widzę, że Cię ta wścieklizna przeraża, więc wyjaśniam, choć to brutalne trochę: dopóki kot żyje - możesz byc całkiem spokojna. Zwierzę może zarażać tylko w momencie, gdy choroba jest już ujawniona, a od tego momentu do jego śmierci mija nie więcej niż 10-12 dni. JEŚLIBY w tym czasie odszedł, to - jeśli się boisz - możesz wyslać go do badania żeby miec pewność. O tym poinformuje Cię zresztą wet. Wtedy masz jeszcze wystarczająco dużo czasu by zaszczepić siebie i bliskich, teraz jest to zwykła niebolesna szczepionka.

Ale absolutnie nie wierzę we wściekliznę w tym przypadku! On jest po prostu chory, pomóż mu!
Obrazek

jopop

 
Posty: 19154
Od: Pt maja 20, 2005 20:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro sie 01, 2007 7:41

Macie racje, nie wygląda to na wściekliznę (jestem chyba przewrażliwiona).
Dziś rano siedział na trawce przed domem, skulony. Jak go zawołałam przybiegł do miski, nie zjadł nic, za to teraz wyraźnie widać, że nos cały zatkany. :( Zrobił też kupkę, niewielką, ale na mój gust normalną.
Problem w tym transporterze, nie bardzo mam jak go bez niego zawieźć Łatka do weta. Nie wiem czy już mi go wysłali z allegro i kiedy przyjdzie.

kavala

 
Posty: 3966
Od: Pt lip 27, 2007 21:28
Lokalizacja: okolice Krakowa

Post » Śro sie 01, 2007 8:11

to zrob mu cos w rodzaju szelek z mozliwie grubego sznurka - musisz uzyc troche wyobrazni, by wyprodukowac cos, co sie samo nei zacisnie i nie udusi kota, da sie, juz to robilam. punktem wyjsciowym jezt zrobienie 2 petli takich wiszacych obok siebie, potem musisz je zablokowac... nie umiem tego opisac.

i w takich szelkach mozesz go wziac na rece i pojechac, najlepiej samochodem... albo tez w szelkach zapakowac go do pudelka. A moze masz jakis zamykany koszyk?

to wyglada na pilne!
Obrazek

jopop

 
Posty: 19154
Od: Pt maja 20, 2005 20:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro sie 01, 2007 8:51

Kavala, czytam Twój wątek od samego początku i bardzo Cię podziwiam, że tak wspaniale zajęłaś się Łatkiem i chcesz poprawić mu życie. Myslę, że Łatek przyszedł do Ciebie po pomoc, zaufał Ci i wybrał Cię spośród innych, wyczuwając Twoje dobre serce. Nie zawiedź go. Wygląda na to, że jest chory, a objawy szybko się pogarszają. Zawieź go jak najszybciej do weta - choćby w pudełku z otworem na dopływ powietrza, w zamykanym koszyku czy małej torbie podróżnej na suwak (nie dosunięty do końca, tak żeby było powietrze). On naprawdę potrzebuje szybkiej pomocy :cry:

Bazyliszkowa

Avatar użytkownika
 
Posty: 29535
Od: Wto sty 31, 2006 15:47
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro sie 01, 2007 10:11

Bazyliszkowa pisze:Myslę, że Łatek przyszedł do Ciebie po pomoc, zaufał Ci i wybrał Cię spośród innych, wyczuwając Twoje dobre serce. Nie zawiedź go. Wygląda na to, że jest chory, a objawy szybko się pogarszają. Zawieź go jak najszybciej do weta - choćby w pudełku z otworem na dopływ powietrza,


Tak też zrobiłam, zapakowałam Łatka szybko do zwykłego pudełka i pognałam do weta, bo już bałam się dłużej czekać.

Okazała się że Łatuś to już staruszek bez zębów i do tego weteraz ze śrutem w skórze. Przede wszystkim zaczęliśmy dziś leczyć koci katar, dostał antybiotyk, pierwszą dawkę. Dostał też coś na odporność i witaminy, wszystko w zastrzykach. Biedaczysko tylko miałczał i znosił to dzielnie, nawet nie uciekał, taki cierpliwy był. :(
Ma też wszoły, ale jutro dopiero będzie odrobaczony, mo musimy sprowadzać stronghold.
Mam nadzieję, że z tego wyjdzie.
Pani weterynarz była przemiła. Wzięła tylko za leki, bo powiedziała, że to bezdomny kotek. Zaproponowała też kastrację i wyjęcie śrutu na koszt gminy, ale to już jak kot dojdzie do zdrowia.
Jak przyjechaliśmy do domu zjadł trochę Hillsa z saszetki. :ok:
Mam nadzieję, że ten transporter w końcu przyjdzie. :twisted:
Ostatnio edytowano Śro sie 01, 2007 10:41 przez kavala, łącznie edytowano 1 raz

kavala

 
Posty: 3966
Od: Pt lip 27, 2007 21:28
Lokalizacja: okolice Krakowa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: elmas, kasiek1510 i 360 gości