Maluchy z budki złapane!
Brawa i uznanie

należą się mamuśce i właścicielowi komórki, którzy (uwaga: ręcznie

!) złapali kociaki, a podejrzewam, że nie było łatwo, bo fukacze to straszne....
Ponieważ niebyło mnie przy tym (przyjechałam rano, ale kociaki były poza zasięgiem wzroku) liczę na obszerniejszą relację, prosto ze źródła
A zatem mamy dwie ok. pięciotygodniowe malenkie szaroburotki
Chlop i baba. Szarotka i Szarik.
Wczoraj byliśmy na Białobrzeskiej. KK u chłopaka, oczka zafaflunione, u dziewczynki - lepiej. Poza tym, maluchy mocno się wyrywały. Te z Rakowca, pomimo że dużo większe, chyba były mniej przerażone kontaktem z człowiekiem
Teraz maluchy fukają sobie w mojej łazience.
Bardzo wystraszone, drobniutkie malentaski.
Dziewczynka trochę odważniejsza, Szarik bardzo fuczący, trudno mu podawać kropelki i unidox... ale radzę sobie, jak na wytrawnego pogromcę tygrysów przystało

, choć wczoraj trochę drapania i gryzienia.
Nabyłam convalescence i chrupki. Trochę zjadły w nocy, ale są jeszcze bardzo przestraszone.