Tak to cicho u nas ostatnio było więc urozmaiciłam moim Ogonom życie.. no w sumie to sobie je też wyjątkowo ubarwiłam.. bo nudno jakoś tak było..
A więc stworzyłam nowy gatunek Kota.
Kot wodny-brodzący.
Przepis jest bardzo prosty... zalać sobie mieszkanie ze skutecznością 3 piętra w dół
Tak.. zrobiłam to.. no niby niechcący.. ale kto mnie tam wie?
W każdym bądź razie moje Kociaste miały przygodę wodną. W sumie to chyba nie były zachwycone tym pomysłem chodzenia po kostki (kocie) w wodzie.. ale w sumie nie wiem bo pierwsza na pole katastrofy przybyła moja Mama i ogarnęła sytuację zanim wróciłam z pracy.
Nie ukrywam,że zadziwiła mnie moja wykładzina, z której wyciągnęłyśmy 3 wiadra wody (dodam,że zalana była tylko do połowy)..
Ale nic to. Koniec o wodzie o Kotach czas zacząć
Wprowadzanie nowych nawyków żywieniowych przynosi coraz lepsze skutki.
Kociaste zrzuciły troszkę brzuszki i stały się o wiele bardziej aktywne.. jakie to ładne i łagodne słowo.. aktywne
Po prostu diabeł w nie wstąpił i biegają wszystkie po wszystkim najlepiej cały czas
Tak więc jesteśmy na dobrej drodze do zrowego trybu życia.
Trochę to życie mamy utrudnione mokrą podłogą ale dajemy radę.
Tzn Ogony dają radę.. taki piękny tor przeszkód się zrobił z poprzesuwanych mebli

nic tylko wariować
