Mami i kurki- Miecio ma DOM:):) SWÓJ WŁASNY DOM!!!!!

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw sie 24, 2006 22:27

narazie zapowiadają sie że grube baleroniki :D :D

nie odstępują cyca mamy ani na moment, mają tłuste brzusie i są cudowne

Kurki otwarły już oczka :D :D :D :D
Dla moich adoptusiów za TM [']

Gór mi mało i trzeba mi więcej....

berni

 
Posty: 10317
Od: Pon sty 10, 2005 15:12
Lokalizacja: Katowice, Bielsko, LAS :)

Post » Pt sie 25, 2006 9:20

Dużo zdrowia dla maluchów :balony:

Dorotko, a jak się czuje ich mamusia, jak wypadło badanie rtg?
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt sie 25, 2006 9:31

jeszcze nie byłam z nią na rtg. Nie miałam popołudniami samochodu, a w tej lecznicy gdzie są kurki nie ma sprzętu. Muszę ją zawieść do innej lecznicy, kawał drogi, autobusem nie chciałam jej i siebie :wink: stresować.
Dzisiaj sie umówię z wetem na rtg, może uda się dzisiaj albo jutro.

Kotka miała zrobioną marfologię.
Wszytsko ok :D :D :D :D

Oj dawno nie byłam ich odwiedzić, ale ze mnie paskudna ciotka :roll:
Dla moich adoptusiów za TM [']

Gór mi mało i trzeba mi więcej....

berni

 
Posty: 10317
Od: Pon sty 10, 2005 15:12
Lokalizacja: Katowice, Bielsko, LAS :)

Post » Sob sie 26, 2006 20:56

Kurki już u mnie :D :D

A ja w panice, takich maleństw to jeszcze nie miałam.
Drżę na sam ich widok, są takie kruche i delikatne.

Narazie śpią i sie nie płaczą, widziałam jak kotka siedziala z nimi w pudełku i je karmila, teraz łazi po całym pokoju a najczęściej przesiaduje pod drzwiami i wydaje groźne pomruki. Czuje tą ekipę po drugiej stronie.

Troszkę panikuje, czy zjadły dosyć, czy nie są głodne?, czy kotka zajmie się nimi
Znowu nowe miejsce, nowe zapachy. W lecznicy siedziała z nimi cały czas w klatce z rzadka udając się na spacerek, u mnie narazie siedzi głównie poza pudełkiem. Moze pudełko jej nie pasuje? Może kurtka w środku?

Aaa

najważniejsza wiadomość :)

Kicia dostała na imię Mami :D bo jest taką dobrą kochającą, troskliwą mamą :D

nie wiem czy będę teraz wogóle na forum, od maluszków nie można oczu oderwać :1luvu:
Dla moich adoptusiów za TM [']

Gór mi mało i trzeba mi więcej....

berni

 
Posty: 10317
Od: Pon sty 10, 2005 15:12
Lokalizacja: Katowice, Bielsko, LAS :)

Post » Sob sie 26, 2006 22:41

właśnie wracam z odwiedzin od Kurek :D z sąsiedniego pokoju.
Mami leżała w pudełku z pijawkami.
Zjada z apetetytem kolejne porcje jedzonka, ale te smoki chyba wszytsko z niej wyciągają.
Rany zagojone, antybiotyk zadział bardzo dobrze. teraz potrzeba tylko czasu żeby ładnie odrosło futerko, które już pojawia się gdzieniegdzie w postaci szarego meszku. Kilka blizn chyba jednak nie zarośnie nigdy :(
Brzusio też znacznie mniejszy, dzisiaj już nie mialam sił jechać na rtg, załatwimy to w pon albo wtorek. Nie chciałam też dzisiaj za bardzo Mami stresować jeszcze badaniem. I tak ma wystarczająco nerwowy dzień.
Dla moich adoptusiów za TM [']

Gór mi mało i trzeba mi więcej....

berni

 
Posty: 10317
Od: Pon sty 10, 2005 15:12
Lokalizacja: Katowice, Bielsko, LAS :)

Post » Nie sie 27, 2006 12:12

dobrze, że grzbiecik wygojony, na pewno bardzo cierpiała z tego powodu...
imię jej wybrałaś śliczne, pasuje do niej jak ulał :D
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto sie 29, 2006 23:25

niestety nie jest dobrze

Rtg wykazało powiększone serce, ogromną wątrobę, jakieś zmiany w płucach (w najgorszej wersji to mogą byc przerzuty ) i coś okrągławego, czego nie powinno być tam gdzie jest.

W sobotę jadą z Mami na usg.

Dzisiaj pobraliśmy krew do badania, ostatnio udało się zrobić tylko morfologię, jutro po poludniu będą znane alaty, aspaty i cała reszta.

Jeden z maluszków -Miki, dostał dzisiaj mega biegunki, żóltej, lejącej, śmierdzacej
Do jutra nifuroksazyt, jeżeli nie przejdzie będą kroplówki.

Więcej jutro , dzisiaj juz padam na twarz z nerwów i ze zmęczenia.

Jakby tego było mało podczas naszej wizytu umarł szczurek po operacji....
Dla moich adoptusiów za TM [']

Gór mi mało i trzeba mi więcej....

berni

 
Posty: 10317
Od: Pon sty 10, 2005 15:12
Lokalizacja: Katowice, Bielsko, LAS :)

Post » Śro sie 30, 2006 11:00

bardzo się zmartwiłam :(
taka śliczna, dzielna koteczka...
musi żyć :ok:
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw sie 31, 2006 21:57

Kurki mają biegunkę...
są bardzo słabe..
dzisiaj dostały kroplówki, antybiotyk, witaminy i baypanum

Miki, czarny z białymi skarperkami, jest bardzo bardzo słabiutki
boję się jutra...
Dla moich adoptusiów za TM [']

Gór mi mało i trzeba mi więcej....

berni

 
Posty: 10317
Od: Pon sty 10, 2005 15:12
Lokalizacja: Katowice, Bielsko, LAS :)

Post » Czw sie 31, 2006 23:19

:ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:

aquilla

 
Posty: 79
Od: Pon sie 21, 2006 21:11

Post » Czw sie 31, 2006 23:46

Maluszki muszą być zdrowe, i ich mama też!
Berni, a Ty się trzymaj...

---

jola.goc

 
Posty: 1738
Od: Śro mar 31, 2004 13:25
Lokalizacja: dolny Górny Śląsk

Post » Czw sie 31, 2006 23:58

Mocne kciuki za maluszki i ich mame
Obrazek

tangerine1

 
Posty: 15466
Od: Nie lis 14, 2004 20:59
Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza

Post » Pt wrz 01, 2006 8:02

Rana czwórka jakby lepiej. Leżąc brzusiami do góry wyciągały łapeczki i się nimi bawiły. To chyba dobrze?

Niestety Miki zdecydowanie odbiega od reszty. Rano w pewnym momencie zaczął bardzo płakać, leżał z innym kociakiem poza pudełkiem, ale może piły kiedy Mami wyskoczyła i pociągnęła je za sobą. Potem podkładałam Mikiego do cyca, ale przyssał się na chwileczkę dosłownie i zasypiał.

Wczoraj ważyliśmy maluszki. Są zdecydowane różnice, największa jest buraska -Mela 400g,
reszta w granicach 300-350g.
Miki najlżejszy -290 g.

Najgorsze że muszę siedzieć w robocie a jest dopiero 9. W domu nikogo nie ma, nie wiem co sie teraz tam dzieje.

Jak wrócę do domu wystawie kilka fajnych rzeczy na bazarku.
Kasa kończy się w zastraszającym tempie.
Dla moich adoptusiów za TM [']

Gór mi mało i trzeba mi więcej....

berni

 
Posty: 10317
Od: Pon sty 10, 2005 15:12
Lokalizacja: Katowice, Bielsko, LAS :)

Post » Pt wrz 01, 2006 8:36

siedzę w pracy, paznokicie już wszytskie zjedzone, mama wróci do domu dopiero koło 11. Niepokój mnie rozsadza to popisze tu, choćby sama do siebie.
O tym że czuje się winna, że chorują bo w domu po tylu kotów mam jakies swiństwa i paskudzctwa. Że dalam im szansę, ale na co...na chorobę?
wiem w kurniku tez nie miały za duzych szans. Ale czy mają je teraz?

Miki jak do mnie przyjechał był taki tłuscioszek, najwiekszy baleronik. Były czyściutkie, pachnące i zdrowe. Otwierały oczka, wywracały brzusie do góry, łapały mnie łapkami za palec, pełzaly sobie po pudełku, co dzień zdobywając nowe umiejętności. Sielanka.

Teraz walczą o życie. Koszmar.
A ja nie jestem w stanie im pomóc.
Dla moich adoptusiów za TM [']

Gór mi mało i trzeba mi więcej....

berni

 
Posty: 10317
Od: Pon sty 10, 2005 15:12
Lokalizacja: Katowice, Bielsko, LAS :)

Post » Pt wrz 01, 2006 9:25

Przesyłam ciepłe myśli.

Wiem jak to jest, w zeszłym roku przyjechały do mnie cztery kociaki, syrenki, były malutkie (4 tygodnie), ale zdrowe i tłuściutkie. U mnie dostały koszmarnej biegunki, płakały przy robieniu kupy, miały mega-wzdęcia. Tak bardzo się bałam, że przeze mnie coś złego im się stanie :(

Na wzdęcia bardzo dobry jest esputicon w kroplach (albo espumisan, ale ma bananowy smak i kociaki tego nie lubią) - kropelka do mordki dwa - trzy razy dziennie.

Na biegunkę syrenkom ślicznie pomógł jakiś specjalny antybiotyk w zastrzykach, niestety nie pamiętam nazwy, mam sprawdzić w lecznicy?

Podrażnione pupki myłam i smarowałam sudocremem, bardzo pomagało.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Beanie, Blue, CatnipAnia, Google [Bot] i 36 gości