Witam!
Zwracam się z prośbą o podniesienie mnie na duchu oraz może jakieś rady dotyczące oswajania - przeczytałam ten wątek ale już sama nie wiem która metoda mogłaby przynieść lepszy skutek na mojego dzikuska.
Otóż w poniedziałek przygarnęłam ok. 5miesięcznego kocurka. Kotek ten razem ze swoją siostrzyczką został podrzucony pewnemu państwu jakieś 2 miesiące temu - niestety to małżeństwo nie miało warunków aby zatrzymać kotki, chociaż bardzo by chcieli

My z mężem niestety mogliśmy adoptować tylko jednego kotka - padło na kocurka.
Teraz jednak uświadomiłam sobie, że chyba bardzo źle postąpiłam rozdzielając kotka z siostrzyczką...
Ale po kolei.
W poniedziałek wieczorem kotek zamieszkał w naszym mieszkaniu. Był bardzo przestraszony, kładł uszy po sobie, fukał, prychał i nie wychodził spod łóżka. W nocy nie płakał, pozwiedzał pokój, zjadł! Rano też siedział pod łóżkiem, w dzień chyba zwiedzał, równiez zjadł, co mnie bardzo ucieszyło. Gdy wróciliśmy z pracy schował się za telewizor a my praktykowaliśmy metodę "nie widzę Cię" - kotek po pewnym czasie wyszedł z kryjówki, trochę pozwiedzał lecz znów uciekł pod łóżko. Wieczorem zaczął bardzo płakać - płakał całą noc i rano, kiedy wychodziłam do pracy.
Serce mi się krajało jak słyszałam ten płacz - kotek pewnie tęsknił za siostrzyczką i poprzednim domkiem. Nie wiem jak przetrwamy koleją noc - chce mi się płakac jak słyszę miauczenie tego kociaka. Chciałam go przytulić ale prawie że skoczył na mnie z pazurkami. Więc zostawiłam go w spokoju. Ale zastanawiam się - może zacząć wdrażać metodę "na siłę"? Może dotyk, głaskanie, ciepło go uspokoi?
Nie wiem co mam robić - oddac kotka żeby dalej mógł być z siostrzyczką? Może ktoś wziąłby oba kotki? Może byłoby im lepiej? Niestety nie mogę wziąć dwóch kotów

Bardzo mnie cieszy to że ładnie je i załatwia się do kuwety.
Lecz jest kojeny problem - z mężem jedziemy na święta do rodziny. Podróż samochodem zajmie nam ok 4 godzin w jedną stronę. U rodziny chcemy zostać niecały tydzień. Kotka musimy zabrać ze sobą - będzie to dla niego kolejny stres

Boję się, że przez to zupełnie nie nawiążemy z nim kontaktu po powrocie

Strasznie chaotyczny ten mój post, mam nadzieję, że opisałam sytuację w miarę dobrze i ktoś doradzi mi co dalej?
Pozdrawiam,
Ania.