
Rozmawiałam wczoraj z pracownikiem ,który pamięta jak ja przymowali.
Przybyła z jeszcze jednym koteczkiem, po tamtego zgłosiła się jakaś Pani i tego również miała zabrać, stąd w pewnym momencie miał na sobie obróżkę.
Niestety nikt po nią nie przyszedł i tak została biedulka.
Jest naprawde kochana, może ktoś mógłby się nią zająć?
Od weta wiem, że jest zdrowa, objawów KK brak-to tak na marginesie.