
Cze!
To ja- kot Bolero...eeeejjj, i kot Szaruś też (przypomniał mi o sobie dając mi pacaka w łepek, bolało, ale lubimy się tak bawić)...


Teraz to jak widzicie mieszka mi sie całkiem, całkiem- nic tylko jem pyszną karmę- moja ulubiona to kurczakowy Kitekat i wołowinowa Whiskasa, oo, tak zaglądam do miseczek


Szarik też zawsze mnie budzi- wtedy wychodzę niezdarnie z kosza (który sobie przywłaszczyłem od Szarusia, ale on nie ma nic przeciwko- nie cierpi go, bo chodził w nim do weta...heheh


Potem mykamy na przedpokój, szczególnie jak Pańcia nie widzi i smigamy po dywanie...jak słyszymy krzyk damski to wiemy, że przegieliśmy, a ten dywan wtedy tak jakoś dziwnie sterczy i czai się na nas więc lecimy na łeb na szyję do toalety... przy okazji- czemu ta dziurka na spłuczkę (gdzie wsadzam główke jest taka mała? schować się nie można!)

Potem ciągniemy Panią na spacer cierpliwie wyczekując pod drzwiami balkonowymi i od czasu do czasu pomiałkując.Zaczyna się niesmiało, bo to teren Szarusia więc ja zaczynam od dogłębnych badań gleby


Następnie robię się śmielszy, zaczynam oglądać drzewko- wysokie, ale jakoś tak mnie kusi...



A tak prezentujemy się razem przy NASZYM drzewku


Frida, Goldi, Sylwia i inni- należy wam się rybka witaminka za to, że tak się o mnie troszczyłyście...
A teraz idę spać, razem z Szarusiem, bo on też jakoś tak ziewa.
Papa
