Rozłożył się na całego u niego w pokoju i próbował wprowadzić swoje rządy.
A co ten facet robi

W końcu zasnął.
W międzyczasie połaził po klawiaturze, zajrzał do wnętrza komputera, zwiedził kartony i pogryzł obie ręce TZ.
Próbowałam dziś znów poznać moje kotki z Ciapkiem ale pogonił je dość mocno i skoczył na jedną i drugą. Kicie się wystarszyły, powpadały na meble i zakończyły się odwiedziny.
Teraz siedzi w łazience i dość głośno koncertuje. Ale musze Nesie i Aylin wypuścić troszke z pokoju. Odgrywają się na nim i syczą do niego przez drzwi.

Ciapek i jego miesięczny pobyt u nas to historia.
Od ciekawości i ogromnej chęci pomocy do bezradności, łez, myśli o schronisku. Od uczucia sympatii do szczerego lubienia.
Od chęci otworzenia mu drzwi do myśli by został.
Rozszerzył moje granice tolerancji, nauczył szacunku, większej cierpliwości. Dał poznać smak niesienia pomocy. Bosko smakuje.
Ciapek jest towarzyski, radosny. Zawsze przybiega do pogłaskania. Wtedy gdy wraca się z pracy i gdy tylko wychodzi z pokoju. Lubi być z kimś, potrzebuje uczucia. Jest fajny. I będzie miał fajny domek.

Taka sobie ze mnie żona czy księgowa, hobby specjalnego też nie mam. Zastanawiałam się więc co mam do zrobienia konkretnego tu na ziemi.
Być może Ciapek pokazał mi sposób na życie. By miało cel, by komuś służyło. Pomaganie zwierzakom. Na tyle na ile będę mogła.
Myślę, że każda złotówka potrzebna. No i będę namawiała innych.
Wiem, że to taka euforia, że będzie ciężej, smutniej. Jak w życiu.
Cieszę się, że TZ się angażuje. Same plusy.

Jak Ciapek będzie w swoim domku to za jakiś czas pomożemy kolejnemu kociakowi. I potem kolejnemu.
A kiedyś kiedyś pewnie pojawi się na stałe jakiś trzeci kotek.
Tylko myślę, że jak najmniejszy. TZ marzy się burasek-tygrysek.

Zobaczymy, planów dużo, chęci też. Czas pokaże jak będzie.
