mala spi...
oczka ropieja bardzo, zamascilam neomycyna, troche sie podzialo, i pozniej jakby sie oczyszczaly z ropy.. nocha dalej meczylam solona woda, poszla gesta ropka i kichanko...a teraz najlepsze
wstawilismy pranie... i nasza pralka zostala mamą...
kocia po moich kolanach wlazla do klapki bembenkowej, i tam jest takie zaglebienie, no i sie ulorzyla no to ja podlorzylam kolana zeby nie spadla podlorzylam kocyk, zwiekszajac powierzchnie wneki o moje kolana, i mala sie wygrzala od cieplej dzialajacej pralki i jej mruczenia...serialnie.

, bylo duzo mizianek i nawet troszke sie bawilysmy , wykrecila sie w swojej "pralce" na plecki i sie bawilysmy, niezle sie ocieplila...

nosek jakby sie wygrzal....
potem zrobilam prowizoryczne mleczko dla kota, z przegotowanego mleka wolowinki i zoltka, i troszke jej wcisnelam, ale ona woli miecho
a potem przy plukajacej pralce slodko zasnela.. przelorzylam ja do kontenerka opatulona w kocyczki, i tak sobie spi..
kto chce kto chce?
slodki kociak
jak bedzie lepiej wyg;adac to jej fotki pstrykne.
ps mam nadzieje ze uratuje jej oczka.
i im bardziej jej sie przygladam, to ja wam mowie z niej bedzie cacko, ma wyjatkowe te swoje wzorki... ciapki, prazki, marmurki...cudenko bedzie z niej, juz ja ja odchucham
no to jak?? kto chce? ja nie bede mogla jej zatrzymac, ale dam jej kilka kawalkoff mojego wlasnego serca, gwarantuje ze bedzie bardzo kochanym kotem.
na razie roboczo "Tom Tom"