indygoindygo pisze:sprawa jest w toku.
podjac decyzje jest łatwo, ale trudniej podjąć dobrą.
trzeba rozważyć dobro kotki i opiekuna-to nie bez znaczenia. Pośpiech nie jest tu dobrym doradcą. Za wszelkie delaracje pomocy jednak juz teraz bardzo ale to bardzo dziekuje-jestescie niesamowici:-)
pozdrowienia
indygo, dobro kotki to dom, własny dom, bezpieczny, suchy, ciepły a w nim człowiek, taki, który już nigdy nie zawiedzie, bo jak sam widzisz, pomimo tego, ze kiedyś zawiódł ona postanowiła zaufać i czeka by móc w końcu osiąść. Nieważne czy ten dom i ten człowiek jest 10, 50 czy 500 km dalej, ważne że jest i że Misio już nigdy nie będzie głodna, już nigdy nie będzie marzła, ze już nigdy nie będzie spała sama w swojej tekturowej budce tylko obok swojego człowieka, że zimą kiedy spadnie śnieg ona to zobaczy z okna swojego domu, a nie poczuje na drętwiejącym ciele...
Proszę Cię nie patrz na odległość, popatrz na dobro tej małej istotki która tak bardzo prosi...
p.s- mój najstarszy kot przyjechał wraz ze mną z Tatr, nie zastanawiałam się ani chwili, inaczej by tam poprostu zginął, drugi mój kot przyjechał z Torunia, Satynka to krakowianka, której nikt nie chciał, bo była dzika - transport przeżyła, choć to dzikuska, Lukrecję przywiozłam z Wałbrzycha, jechała 6 godz do domu...