Moi kochani Zakoceni! Z moja mamą pracuje teraz taki weterynarz, który do tej pory pracował w krakowskim schronisku, a teraz uczy się od mojej mamy sztuczek operacyjnych itp. Facet wygląda mi na totalnego kociarza, bo świetnie zna się na psychice naszych pociech. To on otworzył mi oczy, dlaczego koty niszcza meble, chociaż tak bardzo tego nie lubimi i zazwyczaj leci w strone kota kapeć i potok gromkich okrzyków. Otórz nasze kotki sa złosliwcami i z premedytacja robią rzeczy, ktore draznia ich opiekunów. I tak np. moja Lewka wie doskonale, że pańcia nie lubi drapania foteli i właśnie dlatego robi to zawsze wtedy, gdy ja na nia patrzę i z lubościa oddaje sie ucieczce! Albo tez robi to, gdy chce żeby ja wypuścić na dwór.
Ten sam wet powiedział nam wczoraj - a propos kastracji Karolka, synka Lewki, że kot może po czyms takim łatwo wpaść w depresję, dlatego zalecana jest zwiększona dawka przytulanek, casłusków, pieszczochów i wychwalań męskości kota! To samo sie zresztą tyczy sterylizacji koteczek, tylko, że tam zamiast ich męskość wychwalać należy ich kobiecość!
Keskese! Niestety kochana Luksio może jeszcze przez jakis czas unikać Twoich kolan - ot taka pamietliwa bestia. I to Ty musisz zabiegać o względy Jego Wysokości:)
Karolek po kastracji nie daje się dotknąć swojej opiekunce, jest na nią OBRAŻONY - ale czas leczy rany.
Wytrwałości i moc buziaków!!!