Wczoraj jechaliśmy do weterynarza na sygnale. Ten sygnał to… Fantasta. Niewyobrażalne co ta dziewczyna wyprawia w samochodzie. Elzunia grzeczniutko śpi w swojej torbie, a Fantasta wije się, wierzga, kopie, piszczy, szczeka, miauczy, skowyczy i …. mruczy

. Pełen zestaw dźwięków i wygięć w jej wykonaniu

.
U weterynarza było jeszcze gorzej…
Powód wizyty: ropiejące oczko Fantasii (co prawda po niedzielnym przemywaniu świetlikiem nastąpiła wyraźna poprawa, ale wolałam to sprawdzić). Bałam się, że to Elza swoimi łapkami spowodowała, a tu się okazało, że Fantasta się przeziębiła – mocno zaczerwienione gardziołko, oba migdałki powiększone, temperatura na szczęście w normie, żywotność pełna, apetyt wielki….Elza po kuracji Baypamune + Scanomune – zdrowa jak byk!
No i zaczęło się – już przy mierzeniu temperatury – 2,30 kg kotek pokazał co potrafi. Efekt: decyzja o obcięciu pazurków

.
Potem zastrzyk Synuloxu – trzy osoby trzymające malutkiego w końcu kotka, który z unieruchomionym łebkiem i łapkami tak wiercił zadem, że myślałam, że mamy do czynienia z hinduską tancerką, a nie zwykłą kotką. Przy okazji oczywiście należy drzeć ryja. I to jak!

Tak silnie, że przerażona Elza razem ze swoją torbą próbowała uciekać z budynku lecznicy. Tu należy trzymać wrzeszczącą i wierzgającą Fantastę, a tam łapać uciekającą na przednich jedynie łapach (tylne pozostawały w torbie) Elzę
Powrót od veta wcale nie lepszy – jedziemy na sygnale do domu – w końcu dziewczyny głodne, Fantasta zatem pogania nas jak może…
Dziś jeszcze raz, tym razem z samą Fantasią jedziemy do veta. Trzeba sprawdzić, czy antybiotyk zaczyna działać, jeśli tak – resztę kuracji weźmie już dopyszczkowo. Oczywiście dodatkowo Lakcid i zaczniemy podawanie Scanomune, niech i Fantasia podniesie swoją odporność…Drogę do weterynarza jednak pokona nasze dziewczę w transporterku, torba to środek transportu stanowczo nie dla niej
