Tumaśkowe koty - "D"koty z nami

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon paź 10, 2005 1:52

Elzo jesteś wspaniała :D ślicznie opowiadzasz i masz bardzo cool "właścicieli" :)
Hodowla Kotów Rasy Devon Rex
Obrazek

ostoja

 
Posty: 1485
Od: Pt lis 12, 2004 18:55
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon paź 10, 2005 7:26

No, jak się ma taką przyszywaną Babcię jak Ty, to trzeba być wspaniałym :P

tumasia

 
Posty: 641
Od: Pt kwi 22, 2005 7:59
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon paź 10, 2005 22:12

Ta moja pani to świnia w pełnym wymiarze! Nie uprzedzając mnie, zaraz po wizycie u weterynarza zawiozła mnie do swojej Mamy. Niby, że tylko na godzinkę.... I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że tam mieszka TA Fantasia.... :evil:

Nie było to słodkie spotkanie - o nie..!

Najpierw pani trzymała mnie, a jej Mama Fantasię. No to ja prychnęłam, bo co sobie smarkata wyobraża? Że tak po prostu ją zaakceptuję? Nigdy w życiu! :twisted:

Potem nas panie puściły. No to sobie potańczyłyśmy w kółeczko z pięknie wygiętymi grzbietami i położonymi uszami. Znowu na nią prychnęłam - niech wie kto tu rządzi. I wiecie co? Ta mała potwora odpowiedziała mi tym samym :evil: . Nooo, skoro ona taka odważna, to uznałam za stosowne dać jej klapsa :twisted: . A ona..., ona oddała mi!
Obraziłam się zatem i poszłam na stół - ta mała zołza za mną. Wściekłam się i prychnęłam znowu - poskutkowało - uciekła pod stół. Stwierdziłam więc, że dobrą pozycję należy wykorzystać i poszłam za nią. A wtedy ona dała mi klapsa w nos. Świnia! No to ja na krzesło, ona za mną - to ja "prych", ona też, ale i uciekła. Nooo, skoro ucieka to trzeba zołzę gonić. Potem to ona goniła mnie, potem zaś ja ją, a potem znowu ona mnie... Po godzinie pani stwierdziła, że na dzień dzisiejszy już starczy i mnie zawołała. No, pani to pani, słuchać się trzeba, choć chętnie pokazałabym tej małej kto tu tak naprawdę rządzi :twisted: . Na dowidzenia więc prychnęłam na nią jeszcze raz i chcąc nie chcąc wróciłam do domu....


Jutro podobno rewizyta - tym razem to ona na godzinkę przyjedzie do mnie. No to sobie poprychamy, bo chyba tak naprawdę (ale mówię Wam to w wieeelkiej tajemnicy) ciekawi mnie ta mała, co nie jest tylko "lustrzanym stworem", ale prawdziwym kotem, ze swoimi humorami i pazurkami, z chęcią zabawy, ale i rezerwą, ze strachem i odwagą, zaczepiająca mnie tak, jak ja ją....
Myślicie, że ja ją ciekawię tak samo :?:

Trzymajcie kciuki za jutrzejsze spotkanie :!:

tumasia

 
Posty: 641
Od: Pt kwi 22, 2005 7:59
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro paź 12, 2005 8:37

Pani ma wrażenie, że zrobiłyśmy wczoraj krok do tyłu... A ja myślę, że nie...
Po pierwsze: jednak znowu to ja byłam u Fantasii, a nie ona u mnie
Po drugie: Fantasia jest smarkulą potrzebującą zabawy, ja zaś dorastającą panną chcącą najpierw ustalić hierarchię.
Efekt: początki dnia były takie same jak przedwczoraj: wspólne zainteresowanie z dużą rezerwą. Gorzej było później. Fantasia stwierdziła, że dość już tego zapoznawania się, lepiej wziąć się za wspólną zabawę. Ja natomiast twierdziłam, że ustalenie hierarchii jest sprawą priorytetową. Zatem ona mnie ganiała non stop co by się ze mną pobawić, a ja zapędzona w kozi róg, broniłam swojej osoby prychaniem, warczeniem i łapeczkami. Krzywdy sobie nie zrobiłyśmy, o nie, ale nadal miłości między nami nie ma (przynajmniej z mojej strony)...

Dziś rano (ok. godziny 11:00) Fantasia podobno przyjeżdża do mnie – zobaczymy kto wtedy będzie górą. Pani twierdzi, że da Fantasii fory – zamknie mnie na pół godzinki w małym pokoju, co by Fantasia w spokoju zwiedziła resztę mieszkania. Potem znowu się spotkamy.
Ja myślę, że na własnym terenie będę odważniejsza – mój dom, moje zabawki, moja przewaga. Bo ja chyba chciałabym dominować, Fantasia nie koniecznie – ona po prostu chce się ze mną bawić, czego dla odmiany ja, póki co oczywiście, jeszcze sobie nie życzę....

tumasia

 
Posty: 641
Od: Pt kwi 22, 2005 7:59
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro paź 12, 2005 9:22

:lol:
Będzie dobrze Elzo, smarkata napewno zrozumie, że ktoś tu musi rządzić. Dopiero jak porządzi...to się i pobawi z podwładną. :wink: Życzę powodzenia Tobie, Fantazji i Dużej :ok:
Obrazek

dakota

 
Posty: 8376
Od: Wto lis 16, 2004 15:06
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Śro paź 12, 2005 16:15

Nie chcę chwalić dnia przed zachodem słońca, ale stanowczo jest lepiej. Na tyle dobrze, że odważę się wyjść na mecz Polska-Anglia (już raz zrobiłam taką próbę - wyszłam na pół godziny i mam wrażenie, że to wyjście najlepiej zadziałało na dziewczyny). Są jeszcze drobne prychnięcia, ale równie dobrze obie panny potrafią siedzieć tuż przy mnie. Mam wrażenie, że Elza jeszcze boi się Fantasii i o ile może to stara się jej unikać, ale też przesadnie nie ucieka. Chrupki potrafią zgodnie jeść z jednej ręki :P
I co najważniejsze - Elza nie obraziła się na mnie za dokocenie, a Fantasia od razu uznała dom za swój własny....

tumasia

 
Posty: 641
Od: Pt kwi 22, 2005 7:59
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt paź 14, 2005 9:10

Pani, jak to pani - ciut martwi się nami. A bo to niby Elza trochę się mnie boi. Niby tak, ale jednocześnie mnie nawołuje, gania za mną, a nawet próbuje mnie podlizywać. Posiłki jemy zgodnie - mordka przy mordce. Dziś w nocy przyszłam do Elzy i się do niej przytuliłam - dobra miejscówka - z prawa pani, z lewa pan, a nade mną Elzunia. Nie miałam odwagi przytulić jej łapkami, ale łepek położyłam na jej brzuszku i tak spałam do rana. Zmarwienie pani ma jeszcze jedno, że we wspólnych zabawach Elzunia już nie uczestniczy. Jak pani łapie wędkę, pejczyk czy piórka - to przybiega Elza, ale jak ja dołączam do zabawy - to ona się wycofuje... :roll: Głupol jeden...
Zmiany domu nie zarejestrowałam wcale. Zmiany pani również. Od razu przecież ta pani mówiła mi, że z nią zamieszkam i odwiedzała mnie u swojej Mamy tak często, jak tylko mogła. Dzięki temu, po przeprowadce - poczułam się jak u siebie w domu. I mimo, że Elza była tu rezydentką - ganiałam ją tak samo, jak w domu poprzednim (gorzej, że ona mi dłużną nie była). Teraz jest już w miarę pokojowo, tylko czasem ja albo ona pacniemy łapkami, by zaznaczyć swoją pozycję w tym domu....
Fantasia



No, Fantasia ma rację - czym ta moja pani się martwi? 8O Nie kocham jeszcze Fantasii, ale lubię i akceptuję ją już w pełni. Z rana, muszę przyznać, byłam oburzona jej bezczelnością. Budzę się - miło: pani z prawa, pan z lewa, ale to co zobaczyłam pode mną - spowodowało, że wyskoczyłam z łóżka jak z procy. Inna sprawa, że nudząc się po śniadaniu - zaczęłam gonić Fantasię, a potem ona mnie. Jak ją coś po drodze zatrzyma, to ją nawołuję do zabawy, a nawet po nią biegnę. Czasem tylko zapominam, że Fantasia to już domownik i robię koci grzbiet, gdy ją widzę. Prychać już od dawna nie prycham, najwyżej czasem zapoluję na ogon Fantasii, albo przyduszę ją z lekka do ziemi...
Nie mam jeszcze odwagi bawić się wspólnie, gdy Fantasia z panią bawi się moimi zabawkami - wtedy poluję np. na myszki. Kiedy jednak smarkata chce mi moją zabawkę odebrać - warczę na nią. Niech się rozejrzy: na około leżą inne myszki, niech sobie taką weźmie, a nie wyrywa starszej koleżance...
Państwo przy okazji mnie rozpieszczają. Jak pani jest sama w domu - to ja mam pierwszeństwo zajęcia jej kolan. Gdy Fantasia u niej śpi, a ja podejdę i miałknę - pani delikatnie odkłada Fantasię np. na fotel i mnie tuli. A ta mała wcale, a wcale się tym nie przejmuje 8O . Jak państwo są w komplecie - to dbają o to, by dla mnie rozkład dnia się nie zmieniał. Ja pierwsza wybieram kolana, które mi pasują. Gdy już wybiorę - ta druga osoba zajmuje się Fantasią, bo mówią, że i ona potrzebuje trochę czułości...
Tak więc na dzień dzisiejszy jeszcze nie umiem w 100% odpowiedzieć, czy to dobra zamiana - miliony pierwotniaków na jedną Fantasię. Ogólnie jednak nie jest źle. Przyzwyczajam się
Elzunia

tumasia

 
Posty: 641
Od: Pt kwi 22, 2005 7:59
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt paź 14, 2005 9:19

:1luvu:
Hodowla Kotów Rasy Devon Rex
Obrazek

ostoja

 
Posty: 1485
Od: Pt lis 12, 2004 18:55
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie paź 16, 2005 21:30

Tym razem to ja - tumaśka

Dziewczyny już są w najlepszej komitywie:
wspólne zabawy, wspólne toalety:
Obrazek

wspólne jedzenie:
Obrazek

wspólne spanie:
Obrazek

Na szczęście dokocenie nie było zbyt bolesne, choć zdarzało sie, że z boku popłakałam się, że dziewczynom zrobiłam krzywdę....

Fantasia weszła przebojowo: do nowego domu, do nowych zapachów, do nowych państwa... Wszystko poznawała i wszystko się jej podobało... Elza natomiast na trzy dni z siedmiomiesięcznego kociaka zamieniła się w starą matronę: " jem, śpię i załatwiam swoje potrzeby". Jej oczy przez te trzy dni były takie smutne, że żałowałam decyzji o dokoceniu... Czwartego dnia jednak gdzieś, jeszcze z oddala mojego ukochanego futerka zaczęły się pojawiać pierwsze oznaki zainteresowania: zakupami, zmywaniem naczyń, innymi pracami domowymi i ....., co najważniejsze, Fantasią. Piątego dnia wrócił mój kotek- wszystkiego ciekawy, wszędobylski, zadowolony z życia, szczęśliwy...
W tej chwili mam już dwa szęśliwe futra w domu i ... kupę sprzątania (tej nocy rozniosły wszystko, co roznieść się dało: przewrócona roślinka, rozsypana ziemia, żwirek, który tak fajnie lata gdy siłą rozpędu sie w niego wleci, zabawki wszędzie i takie tam:
Obrazek

A ja już nie jestem zabawką, ale sprzątaczką, karmicielką i łóżkiem...
Już nie mnie Elza nawołuje do zabawy, ale Fantasię, już nie ze mną gania, ale z nią...
A ja po prostu jestem....szczęśliwa

Jeszcze parę uroczych zdjątek:
Pierwsze próby wspólnych drzemek:
http://upload.miau.pl/1/32062.jpg

Na kuchence cieplej:
http://upload.miau.pl/1/32068.jpg

Kochamy się:
http://upload.miau.pl/1/32069.jpg

Siosty (prawie) bliźniaczki:
http://upload.miau.pl/1/32071.jpg

tumasia

 
Posty: 641
Od: Pt kwi 22, 2005 7:59
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto paź 18, 2005 8:30

Wczoraj jechaliśmy do weterynarza na sygnale. Ten sygnał to… Fantasta. Niewyobrażalne co ta dziewczyna wyprawia w samochodzie. Elzunia grzeczniutko śpi w swojej torbie, a Fantasta wije się, wierzga, kopie, piszczy, szczeka, miauczy, skowyczy i …. mruczy 8O . Pełen zestaw dźwięków i wygięć w jej wykonaniu :wink: .

U weterynarza było jeszcze gorzej…
Powód wizyty: ropiejące oczko Fantasii (co prawda po niedzielnym przemywaniu świetlikiem nastąpiła wyraźna poprawa, ale wolałam to sprawdzić). Bałam się, że to Elza swoimi łapkami spowodowała, a tu się okazało, że Fantasta się przeziębiła – mocno zaczerwienione gardziołko, oba migdałki powiększone, temperatura na szczęście w normie, żywotność pełna, apetyt wielki….Elza po kuracji Baypamune + Scanomune – zdrowa jak byk! :twisted:
No i zaczęło się – już przy mierzeniu temperatury – 2,30 kg kotek pokazał co potrafi. Efekt: decyzja o obcięciu pazurków :twisted: .
Potem zastrzyk Synuloxu – trzy osoby trzymające malutkiego w końcu kotka, który z unieruchomionym łebkiem i łapkami tak wiercił zadem, że myślałam, że mamy do czynienia z hinduską tancerką, a nie zwykłą kotką. Przy okazji oczywiście należy drzeć ryja. I to jak! :oops: Tak silnie, że przerażona Elza razem ze swoją torbą próbowała uciekać z budynku lecznicy. Tu należy trzymać wrzeszczącą i wierzgającą Fantastę, a tam łapać uciekającą na przednich jedynie łapach (tylne pozostawały w torbie) Elzę :roll:
Powrót od veta wcale nie lepszy – jedziemy na sygnale do domu – w końcu dziewczyny głodne, Fantasta zatem pogania nas jak może…

Dziś jeszcze raz, tym razem z samą Fantasią jedziemy do veta. Trzeba sprawdzić, czy antybiotyk zaczyna działać, jeśli tak – resztę kuracji weźmie już dopyszczkowo. Oczywiście dodatkowo Lakcid i zaczniemy podawanie Scanomune, niech i Fantasia podniesie swoją odporność…Drogę do weterynarza jednak pokona nasze dziewczę w transporterku, torba to środek transportu stanowczo nie dla niej :lol:

tumasia

 
Posty: 641
Od: Pt kwi 22, 2005 7:59
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie gru 04, 2005 12:46

Dawno nie pisałyśmy, bo i specjalnie nie ma o czym...
To znaczy my uważamy, że nie ma o czym, a pani się nami martwi...
No bo tak: najpierw zachorowało moje lewe oczko. Tak z chwili na chwilę – było ładne i bęc, jest brzydkie (oczywiście zbrzydło na noc w święto, więc myślałam, że pani da mi spokój, a pani za telefon, do swojego kolegi – veta i dawaj kroplić mi w to oko). Z rana wywiozła mnie do weterynarza, bo tak telefonicznie to żadna diagnoza, i przez dwa tygodnie męczyła mnie okrutnie...
W między czasie wywiozła pani do weta również Fantasię, bo niby jej koopki się pani nie podobały. Niby wszystko ok., a jednak na USG wyszła lekko zmieniona wątroba, a badania krwi wykazały silny stan zapalny i lekko przekroczone normy enzymów wątrobowych. No to pani się wzięła za Fantasię. Po pewnym czasie Fatasia miała już dość i pokazała to w dosyć osobliwy sposób. Zaczęła wymiotować. No, nie tak normalnie, najpierw zwróciła śniadanko z dodatkiem kawałka zabawki, potem wodę z palmą, potem jeszcze kolację, a na koniec nawet wody nie chciała w sobie zatrzymać. Ponieważ przy okazji nie było wypróżnień , pani zaczęła ją poić parafiną, a z rana niewiele myśląc znów wywiozła Fantasię do lekarza. Tam dostała kroplówkę, lek przeciwwymiotny i inny antybiotyk, a wieczorem w kuwecie można było znaleźć potworne ilości palmy. Palma więc dostała eksmisję, a Fantasii wszystkie problemy kuwetkowe zniknęły....
Pojawiły się za to inne: Cały łepek Fantasi pokrył się wypryskami. No to znowu do lekarza. Diagnoza: alergia.....
A ja nie jestem gorsza, jak ona może chorować, to ja też. Stary, ale sprawdzony sposób – moje lewe oczko. Znowu mnie pani męczy, ale przy okazji, po każdym zakropleniu, wynagradza mi dzielność, więc chyba nie jest tak źle....
No, a dziś Fantasia mi pozazdrościła i dla odmiany swoje prawe oczko lekko popsuła (tzn. samo oczko jeszcze jest ładne, ale śpioszek z lekka ropny dzisiaj był...)
Pani już dzwoniła do pani doktor i na razie sam Naklof zakraplamy, obserwując Fantasię bacznie....

Co poza tym? Rozrabiamy ile wlezie, wyjadamy co wyjeść się da (otworzenie szafki to dla nas żaden problem, pudełka z suchym jedzonkiem – jeszcze mniejszy), gdyby jeszcze pani dała sobie spokój z weterynarzem – byłaby pełnia szczęścia. Ona jednak nie daje się przekonać ...

tumasia

 
Posty: 641
Od: Pt kwi 22, 2005 7:59
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie gru 11, 2005 11:29

Elzunia przeżyła swoją pierwszą w życiu wystawę. Nie była tym zachwycona, powiem więcej – stanowczo jej się tam nie podobało, ale po powrocie do domu i wypiciu sporej ilości wody (której na wystawie nie ruszyła), wróciła do starych zachowań. Od razu się odstresowała. Tyle dobrego.

Na wystawie bowiem uparła się schować jak najgłębiej przed wzrokiem zwiedzających (upodobała sobie swoją torbę, którą traktuje za swoistego rodzaju azyl) i nie chciała jej opuścić – zatem w torbie wylądowała w klatce. Przez całą wystawę nie wystawiła z niej nosa, przynajmniej spokojnie sobie w niej drzemiąc...
Gorzej było, jak przyszła jej kolej i miała pokazać się Sędzinie. Na stole była tak przerażona, że aż dygotała. Pod koniec oglądania dosadnie okazała swoje niezadowolenie – drąc ryja tak, jakby ją tam mordowano. Na szczęście poza odgłosami innych atrakcji nie uskuteczniała. Jej dzielność została nagrodzona – otrzymała Ex1
Wróciła do klatki mając nadzieję jak najszybciej przespać swoje przeżycia i doczekać powrotu do domku, jednak nie było jej to dane.
Po pewnym czasie bowiem musiała wrócić na ring w celu porównania do BiS-u. No, tutaj już nie dała się tak prosto. Oprócz darcia ryja, próbowała nasza dziewczynka gryźć, drapać i uciekać, gdzie pieprz rośnie. W rezultacie porównanie przegrała, z czego, muszę przyznać, byłam bardzo zadowolona – przynajmniej miała już święty spokój.
Ponieważ występowała w klasie młodzieżowej, zafundowałam jej tylko jeden dzień stresu. Chciałam dowiedzieć się, jak znosi wystawy, oraz czy dobrze rokuje (wiadomo, dla mnie jest ona kwintesencją prawdziwego devona, ale też wiadomo, że nasze oko często bardzo różni się od sędziowskiego). Wróciłam bardzo dumna z mojej dziewczynki – i ta duma tak mnie rozpiera, że musiałam Wam o tym opowiedzieć :oops:


A tak Elzunia prezentowała się na wystawie:
Obrazek

tumasia

 
Posty: 641
Od: Pt kwi 22, 2005 7:59
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie gru 11, 2005 11:39

To gratuluję bardzo! :D
Chociaż to szkoda, że reaguje nerwowo, to raczej nie przechodzi, a pogłębia się :( No, ale może będzie wyjątkiem maleńka. :wink:
Obrazek

dakota

 
Posty: 8376
Od: Wto lis 16, 2004 15:06
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Nie gru 11, 2005 12:18

Bardziej doświadczeni wystawcy twierdzili, że jak na pierwszy raz, to i tak było nieźle :wink:

Dla mnie najważniejszym jest fakt, że po powrocie do domu natychmiast zapomniała o przeżyciach i jej zachowanie wróciło do normy. W nocy szalała z Fantazją ile wlezie :twisted:

Myślę, że spróbujemy jeszcze raz w klasie otwartej, a jeśli nadal będzie to tak przeżywała, to darujemy jej te atrakcje. W końcu dla nas i tak jest najpiękniejsza z najpiękniejszych!!!

PS. A najbardziej rozczuliło mnie jedno słowo z raportu sędziowskiego: w ogólnym wrażeniu widnieje m.in. słowo „sweet” :P

tumasia

 
Posty: 641
Od: Pt kwi 22, 2005 7:59
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie gru 11, 2005 12:55

No koleżanko, widzę że poważnie potraktowałaś wystawy......... :D
Ja z wystaw raczej zrezygnuję ....... moje Białe Draństwo (Brego) robi się strasznie ciężkie i coraz trudniej mi podnosić tego Bałwana. Na wystawie na 100% nie dałabym sobie rady z utrzymaniem go ........... Już nawet do transporterka domocowałam kółka żeby nie nosić ciążkiego łobuza.........

P.S. Pozdrowionka z Olsztyna :D
Obrazek Obrazek

Azza

 
Posty: 25
Od: Śro sie 10, 2005 14:53

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue i 95 gości