Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Merdon pisze:Teraz mieszkam w centrum miasta w bloku, na 3 piętrze przy bardzo ruchliwej ulicy. Długo zastanawiałam się czy powinien zamieszkać ze mna kotek. Oczywiste było,że nie będzie wychodził. I przyznam bardzo się bałam czy go tym nie skrzywdze. Teraz mój skarb ma 8 miesięcy i jest kotem który ogląda świat tylko przez zasiatkowane okna. Robie wszystko co moge zeby byl szczesliwy, 'ale czesto mam wyrzuty sumienia ze pozbawilam go czegos tak waznego jak wolnosc. Wiem jak waznego , bo mam porownanie. Kiedy przychodze do rodzicow i patrze na kotke hasajaca po drzewach, wylegująca sie na sloncu od razu staje mi przed oczami obraz mojego Skarba z noskiem przyklejonym do szyby, lub miauczacego rozpaczliwe pod drzwiami wyjsciowymi. I nie zgadzam sie z opinia ze kot ktory nie zaznal wolnosci nie bedzie do niej tesknil.
Najszczesliwsze sa kotki wychodzace. Co nie oznacza ze my wlasciciele kotow niewychodzacych nie robimy wszystkiego aby nasze kotki byly jak najszczesliwsze.
aguś pisze: Najszczęśliwsze są koty bezpieczne...
aguś pisze:brava pisze:Jak ma pół roku to jest juz baaaardzo trudno i słyszałam, że jak kot do pół roku wchodził na dwór to potem czuje się jak w więzieniu. Ona prawdopodobnie urodziła się "dziko" (nie wiem skąd takie zaufanie do ludzi), a takiego kota raczaj nie dało by się zatrzymac w domu. Próbowalismy kiedys ją "udomowić", ale nie dało rady, strasznie tęskiła na dwór i uciakała przy każdej lepszej okazji.
![]()
Moja Antonina wychodziła przez 2 lata.
Odzwyczajanie kota od wychodzenia trwało 3 miesiące.
Po prostu trzeba to przetrzymać.
Przerobiliśmy nocne wycie, drapanie pazurami drzwi i okien, niszczenie kwiatków i nasikanie mi do butów.
Od prawie trzech lat nie wychodzi.
Uciekła tylko raz. Na klatkę. I w te pędy wróciła.
Napisze po raz kolejny, bo to nie pierwszy wątek. Argument "wypuszczam bo chcę, żeby mój kot był szczęśliwy" obraża mnie jako opiekunkę kota niewychodzącego, bo oznacza tyle, że jest u mnie nieszczęśliwy i nie zapewniam mu dobrych warunków. Taka jest prawda. I to nie jest przygadywanie? - to jest cytat KiaryKiara pisze:ale bez przygadywania innym
Bengala pisze:tangerine1 pisze:Ponoć koty wychodzące nie mają tego problemu
właśnie
ponoć ...
ponoć koty niewychodzące są nieszczęśliwe
ponoć ...
tangerine1 pisze:Uważam, że każdy z nas ma prawo do podjęcia decyzji czy jego kot będzie wychodzący czy nie.
Bengala pisze:zuza pisze:Ogrod mozna zabezpieczyc... mozna zrobic woliere...
ciekawa jestem, kto z powyższych entuzjastów kociego wychodzenia takowe posiada?
zuza pisze:Czasem mam wrazenie, ze koty, ktore sa szczesliwe jako wychodzace i sie rwa na zewnatrz robia to tylko dlatego, ze nie wiedza co je tam moze spotkac...
Mam 3 koty. Wszystkie trzy zyly na zewnatrz. Czarna jak stracila dom, ktory na pewno miala. Biala zyla w stajni i obok niej rok czy dwa lata... Szara zostala tez przygarnieta z ulicy...
Zadna z nich nie probuje uciec na klatke, wyjsc z domu.
One wiedza czym to pachnie...
Tylko jak wytlumaczyc kotu jakie niebezpieczenstwa czyhaja na niego na zewnatrz?
Jak sie mieszka w domu z ogrodkiem sprawa jest stosunkowo prosta. Ogrod mozna zabezpieczyc... mozna zrobic woliere...
tangerine1 pisze:zuza pisze:Czasem mam wrazenie, ze koty, ktore sa szczesliwe jako wychodzace i sie rwa na zewnatrz robia to tylko dlatego, ze nie wiedza co je tam moze spotkac...
Mam 3 koty. Wszystkie trzy zyly na zewnatrz. Czarna jak stracila dom, ktory na pewno miala. Biala zyla w stajni i obok niej rok czy dwa lata... Szara zostala tez przygarnieta z ulicy...
Zadna z nich nie probuje uciec na klatke, wyjsc z domu.
One wiedza czym to pachnie...
Tylko jak wytlumaczyc kotu jakie niebezpieczenstwa czyhaja na niego na zewnatrz?
Jak sie mieszka w domu z ogrodkiem sprawa jest stosunkowo prosta. Ogrod mozna zabezpieczyc... mozna zrobic woliere...
Niestety zabezpieczenie ogrodu graniczy z cudem. Mieszkam w mieście, ale latem dużo czasu spędzamy na działce. Zabieranie tam kotów byłoby idealnym rozwiązaniem. Boimy się jednak, że wypuszczą się na wycieczkę do lasu i zginą, albo zostaną zastrzelone przez leśniczych. Teren jest ogrodzony. Z jednej strony tuż przy ogrodzeniu rosną ogromne, stare drzewa. Dla kota żaden problem wspiąć się na drzewo i zeskoczyć z drugiej strony ogrodzenia. Do tej pory nie udało nam się wymyślić sensownego rozwiązania.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], Richardseake i 42 gości