Miciunia się  trzyma, dzień spedziła w ogrodzie pod choinami, donosiłam jej jedzonko. Pije i jje, co prawda małe porcyjki ale dziś lepiej niż wczoraj.  Od wczoraj wreszcie zaczęła jeść surowe mięsko. Mielona chuda, świeżutka wołowinka, no i swoje chrupki purina ze spiruliną i11+ dla seniorów. Puszek żadnych nie tyka. Myślę że to surowe mięsoko jest  
 Blue masz rację co do zwłóknień. Na pierwszej wizycie takie rozpoznaniie podała wetka z Suwałk. Rzeczywiście przypomniałam sobie że kilka lat temu, późną jesienią wszystkie trzy kociczki miały jakąś infekcje - wirusówkę. Nie było żadnej konkretnej diagnozy jak to na prowincji. Leczenie choć trwało dość długo było skuteczne. Dodatkowo robiłam im 2-3×dziennie inhalacje. Może po tym zostały jej jakies zwłóknienia  
  Kardiolog  z Ełku (zdjecia późniejsze)oprócz echo i usg, na którym wyszedł płyn, zrobila rtg, bo tamte jak się wyraziła były słabe, stwierdzila że to nie są  stare zwłóknienia a pneumonia. Podczas tej wizyty konsultowala się też z pania Eweliną przez telefon. W opisie badania dała  do Suwałk zalecenia w tym tlenoterapie. Tylko  wtej klinice, podczas tej jednej wizyty Miciunia dostała tlen i widziałam że to jej bardzo pomogło. 
W Suwałkach jakoś to ,,olewają".  Nawet jak byłam wczoraj, poprosiłam żeby jej dać troche tlenu nie było można, bo koncentrator stal w salce operacyjnej a tam trwał  zabieg. Miala śtwierdzone nadcisnienie wiec warto to kontrolować tez musialam prosic o sprawdzenie, cóż prowincja, a może nas ,,olały" 

  bo naprawdę kicia ledo dychała. Zamówiłam takie małe butle z tlenem i maseczką na allegro, nie mam pojęcia jak to działa ale będę próbować.
 Miciunia nie miala kontaktu z żadnymi niebezpicznymi substancjami. Wręcz przeciwnie  mieszkamy w malej wsi w regionie gdzie  podobno jest najcztystsze powietrze w PL , dookola las, zadnego przemysłu, a kociunie szczęsliwe caly czas na powietrzu do domu przychodzily na siusiu, kupkę i jedzonko 
 Nie wymiotowala, nie miała biegunki, nie kichala, nie kaszlała, nie miala tez kontaktu z osobą chorą. Żadnych niepokojących objawów. Raz załapałam ją jak nasikała poza kuwetą. Ponieważ ostatnio zdarzało się że bylo nasikane nie do kuwety, sadziłam ze znów Frecia ma problemy z pecherzem, to jej przypadłość.  Zaczęlam obserwować i przyłapalam Miciunie.
Zanioslam siki do badania, niby bylo ok.  Wet powiedziala że sa jakieś pojedyńcze krwinki ale stare i nie zaleciła nic specjalnego. Zasugerowala że jak chcę można podać trochę Urinovetu, bo Frecia ma go nimal na stałe.
Od pewnego czasu też mniej zjadła. Zrzucalam to na karb wieku, coraz starsza, mniej się rusza to i mniej jje. Aż tu nagle  jakaś arytmia i tachykardia 

. Serduszko walilo nie dosyć ze nierówno to jeszcze tak szybko że nie mogłam policzyć i szybko oddychała, prędko do weta. Dalej wszysto opisałam w 1szym poście. 
Mam wrazenie ze te wszystkie wetki są jakieś nadwrażliwe. Mam takie odczucie jakby ta lokalna była nieco obrażona że ta z Suwalk (Ewelina) jej coś ,,zleca", no bo wszystkie zastrzyki robiliśmy na miejscu. Z kolei ta z Suwałk że ta z Ełku (Kornelia)podważyła jej diagnozę. Nie mogłam zostać w Ełku bo wetka powiedziala że Miciunia to pacjentka dr Eweliny a poza tym zaraz zaczyna urlop. No i tak się bujam z ta moja Miciunią w czwartek kontrola
Chciałam jeszcze zapytać czy ktoś słyszał o DMSO.  Wiem że podaje się również zwierzętom, próbowałam znaleźć dawki dla kotów ale bezskutecznie. Podpowiedzcie proszę jak jeszcze naturalnie mogę kociczkę wspomagać. Po tej długiej i różnorodnej antybiotykoterapii daje jej probiotyk z prebiotykiem, chlorelle i omege  Miciunia jest trudna do brania lekow awięc tylko jak sama zje, bo na siłę to chyba serduszko by nie wytrzymało.