jolabuk5 pisze:Przede wszystkim nie dopuszczaj, zeby gryzł rękę "w zabawie". Zasada - ręka jest do głaskania, do gryzienia są zabawki. Kiedy przy głaskaniu zaczyna gryźć, natychmiast zastępuj rękę - zabawką, najlepiej wędką, bo utrzymuje kocie ząbki na bezpieczną odległość.
Nie jestem jakimś specem, ale nie wygląda mi to na gryzie dla zabawy. On mnie gryzie za każdym razem gdy go głaskam dłużej niż 3 sekundy. Czasami od razu obraca głowę, żeby ugryźć. Bardzo rzadko udaje się go pogłaskać dłużej niż 10 sekund bez gryzienia. Więc jakbym miał podstawiać mu zabawkę za każdym razem gdy zaczyna mnie gryźć, to musiałbym mieć ją cały czas przy sobie, gdy chcę go dotknąć. On najpierw się łasi i ociera, a po 3 sekundach gryzie.
jolabuk5 pisze:Nie wiem, jak poradzić sobie z jego nocną aktywnością. Raczej nie powinno się na nią reagować, bo w jego mniemaniu będzie to przyjęcie zaproszenia do zabawy.
Próbuję nie reagować, ale on leży przy moich nogach (zakrytych kołdrą) i tylko czeka aż coś się poruszy minimalnie. A od czasu do czasu muszę ruszyć stopą dla własnego komfortu

jolabuk5 pisze:Jeśli kot jest młody i okaże się, że trudno Ci wyładować jego energię, rozwiązaniem byłby... drugi kot, z którym mógłby się bawić.
Myślałem o tym. Właściwie zanim jeszcze go wziąłem do siebie miałem taką wizję, żeby mieć dwa koty od razu, żeby się sobą zajmowały. Tylko tutaj widzę dwa zagrożenia. Pierwsze najpoważniejsze jest takie, że jakbym wyszedł na dłużej i zostawił im jedzenie w dozowniku, to pod moją nieobecność mój obecny kot pewnie wszystko by wciągnął zanim tamten zdołałby do dozownika podejść (chociaż nie wiem jaki tamten kot miałby apetyt). Musiałbym pewnie kupić drugi dozownik, ale i tak jest ryzyko, że ten by zjadł swoje w 15 sekund i zaczął się dobierać do tamtego i drugi kot nie zdążyłby zjeść swojej porcji.
Drugie zagrożenie to ryzyko, że w dwójkę zdemolują mi mieszkanie.

No i jeszcze trzecie ryzyko - czy koty by się wzajemnie akcpetowały. Tutaj zawsze chyba będzie ryzyko, ale może da się jakoś to przewidzieć?
Poza tymi zagrożeniami drugi kot mógłby być ciekawą opcją. Szczególnie na nudę tego pierwszego. Chociaż jak z jednym ledwo daję radę, to nie wiem czy z dwoma bym sobie poradził sam w niespełna 40-metrowej kawalerce

ziuku pisze:I tak jak Jola mówi, nie reaguj w nocy - najlepiej w ogóle nie "chowaj" nóg, jeśli jesteś w stanie xd On chce się bawić z Tobą, więc jak nie będzie uzyskiwał reakcji, to po jakimś czasie się znudzi (co nie znaczy, że nie będzie szaleć w nocy - zawsze może sobie znaleźć inną zabawę).
Naprawdę ciężko nie reagować haha. Tak jak wspominałem wyżej, on tylko czeka aż coś się ruszy. A leżeć cały czas nieruchomo w moim przypadku jest niewykonalne
