Ogólnie - napisałabym skargę na panie farmaceutki do ich przełożonych, bo takie zachowanie jest cudaczne i warto by je ukrócić.
Chyba że nie dzielą leków tego typu (i nie chodzi o to czy dla psa, kota czy człowieka) z przyniesionych przez Ciebie tabletek (tak?) - bo z tym różnie bywa (szczególnie w temacie takich leków - wymagają szczególnych warunków), ale to powinny powiedzieć jasno i bez robienia scen, fajnie byłoby też gdyby przekierowali Cię do apteki gdzie to robią.
Mi podzielono lek w wieku aptekach nie do podzielenia

- w ZIKO na Targowej, ale nie chcieli moich tabletek tylko wzięli swoje (robili już to i mieli zaczęte opakowanie w innej aptece i sprowadzili - wykazali duzo dobrej woli).
Swego czasu najróżniejsze cuda nie do zrobienia gdzieś indziej robili w aptece w szpitalu praskim (mają zabezpieczenia do dzielenia niebezpiecznych leków), nie wiem jak teraz.
Najlepiej byłoby po prostu apteki obdzwonić, wpisać sobie w gdziepolek jakąś popularną nazwę leku, wyświetlą Ci się wszystkie apteki w Twojej okolicy z numerami telefonu i podzwoń. W razie problemów skontaktowałabym się z lecznicą gdzie urzęduje onkolog, może oni kogoś polecą, bo masz z tym kłopot. Skoro dają lek w takiej postaci - nie przygotowany w konkretnych dawkach tylko wymagający podzielenia dopiero w aptece.
Chyba że masz receptę na lek, a nie jego w ręku do podzielenia - wtedy będzie duzo trudniej, bo mało która apteka ma pewnie te tabletki w zaczętych opakowaniach do dzielenia.
Tu też pewnie trzeba będzie po prostu dzwonić - ale przy odrobinie szczęścia gdy trafisz na empatycznego rozmówcę - to Cię pokierują.
Jednak zadzwoniłabym najpierw do apteki przy szpitalu praskim - dzielili tam nawet bardzo niebezpieczne preparaty, nie mieli z tym problemów.