BAJKA DLA KUBUSIA strona 4 - pamięci mojego ukochanego kota

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob kwi 30, 2022 5:04 Re: opieka pooperacyjna - Kuba nie żyje

Czy Kuba miał jakieś objawy, które powodowały, że ten guz przeszkadzał mu już w życiu? Czy operacja była zrobiona tylko z myślą o skutkach w przyszłości?

Dlaczego nie dokociłaś się choćby zostając już z jednym Kubusiem ? Planowałaś mieć tylko jednego kotka? Życzę, żeby jakiś anioł koił Twój ból, i obyś (jeśli możesz) jak najszybciej dojrzała do myśli o innym zwierzaku (a najlepiej dwóch na raz) - wówczas on pomoże w dużym stopniu w pewnym stopniu.

ita79

Avatar użytkownika
 
Posty: 906
Od: Sob lut 05, 2022 2:08
Lokalizacja: Biała Podlaska

Post » Nie maja 01, 2022 7:32 Re: opieka pooperacyjna - Kuba nie żyje

tak, po czasie, po podjetej decyzji medycznej przychodzą refleksje o jej słusznosci lub nie
w ostatnim czasie pomagałam podjąć decyzję w sprawie mojego byłego tymczasa - Jazz'a kociaka, za którym mąż 'nurkował' w kontenerze na śmieci i o mały figiel uniknął sprawy o pobicie

zawsze to kosztuje, mnie kosztuje bardzo dużo i jak dotąd nie znalazłam sposobu na ograniczenie ciężaru 'po'
inne decyzje też przytłaczają - codziennie patrzę na Hyzia i codziennie zastanawiam się jak mogłam być tak ślepa, głupia i naiwna
:oops:
Obrazek

Kinnia

 
Posty: 8804
Od: Nie sie 19, 2012 21:12

Post » Wto maja 03, 2022 21:35 bajka dla Kubusia

Postaram się przypomnieć sobie to, co Kubie opowiadałam, może nie wszystko, ale większość. I ty napisać.


Otóż kot Kubuś mieszkał ze swoim przyjacielem pieskiem Reksiem. Kubuś był kocurkiem czarnym, z białymi pućkami i białym śliniakiem, z niebieskimi oczami. Reksio zaś gładkowłosy, o rudawej sierści, całkiem wysoki. W miesiącach ciepłych przyjaciele często jeździli na wieś, do swoich przyjaciół piesków Burego i Rudego. Na tej wsi, jak było ciepło, często chodzili na łąkę, która znajdywała się w środku niedużego lasu. Tam się albo bawili w berka, albo wylegiwali na słońcu. W lesie poznali jeża i się z nim zaprzyjaźnili.
Po jakimś czasie w mieszkaniu na przeciwko, na tym samym piętrze, zamieszkała kotka Tola. Biała, z plamkami szaro-rudymi. Tola bardzo spodobała się Kubusiowi. Reksio też miał sympatię, ale ona mieszkała w innej klatce.
Tak się wydarzyło, że pewnego letniego dnia z Tolą zamieszkał maleńki, kudłaty piesek, a parę dni później wszyscy znów wyjechali na wieś. Nikt nie wie do dziś w jaki sposób na tej wsi znalazł się malutki kotek, rudo-biały.
Maluchy, piesek i kotek, tak się pokochały, że nawet na chwilę nie można było ich rozdzielić. Za to razem: wszędzie było ich pełno, mieli sto pomysłów na minutę i zawsze byli ze sobą zgodni.
Maluchy przyjechały do miasta (jak pisałam, nie można było ich rozdzielić) i zamieszkały z Tolą. I właściwie to opowiadanie jest o nich, o Pifie i Pafie.

Wszystko, co się urodziło w jednej z małych główek, czy to kotka Pifa, czy pieska Pafa, musiało zostać zrealizowane. A pomysły mieli szalone. Jeszcze nie skończyli dwóch miesięcy jak usłyszeli, że w mieście jest zoo. A co to takiego? Reksio, Kubuś i Tola już byli w zoo.
- No, my też chcemy pójść, teraz, natychmiast. Jak nie pójdziecie z nami, to pójdziemy sami.
Cóż było robić. Najgorzej, jak doszli do małpek. Wszędzie zaglądali, o wszystko pytali, wręcz chcieli się bawić z małymi małpkami. Tę wizytę wszyscy mieszkańcy i pracownicy zoo na długo zapamiętali. Nie uprzedzając faktów nadmienię tylko, że w przyszłości Pif i Paf będą najmilej przyjmowanymi gośćmi w zoo.

Pif i Paf, jak na rezolutnych malców przystało, wszystko chcieli wiedzieć i zamęczali otoczenie pytaniami. Nie spędzali czasu jak na kota i psa przystało. Eksploracja była ich żywiołem. Rano wychodzili z Reksiem na dwór i zawsze udawało im się odłączyć od stada. Wtedy robili co chcieli. Nos wsadzali w każdą dziurę, znali doskonale wszystkie zakamarki i wszystkie zwierzęta, które na tym terenie mieszkały. Nie tylko psy i koty. I ze wszystkimi byli w dobrej komitywie. Lubili wszystkich i wszyscy ich lubili. Mieli dopiero po 3 miesiące. Chłonni wiedzy, w nocy, zamiast spać, oglądali telewizję, zwłaszcza filmy przyrodnicze.
Pewnego dnia zaczęli się natarczywie dopytywać kiedy pojadą nad morze.
- A dlaczego chcecie jechać nad morze?
- No bo tam jeszcze nie byliśmy.
- No dobrze, pojedziemy nad morze.
- Kiedy?
- Niedługo
- Ale kiedy?
- Za miesiąc, dwa...
- A nie jutro?
Skoro nie jutro, to przecież nie będą czekać. A jak nikt nie będzie chciał z nimi jechać, to pojadą sami. Przecież są już duzi, mają po trzy miesiące! Całą noc studiowali mapę. A rano, nic nikomu nie mówiąc, wyruszyli. Do morza jest daleko, łapki w końcu rozbolały. Może ktoś nas podwiezie?
- Jestem głodny - rzekł Pif
- A mnie się chce pić - dodał Paf.
Trzeba nadmienić, że nasze Maluchy miały w życiu dużo szczęścia. Nagle zatrzymał się samochód i wysiadł z niego mężczyzna. W samochodzie siedział duży pies. Pif i Paf byli trochę przestraszeni, ale starali się tego nie okazywać.
- Co tu robicie, dzieciaki. Zgubiliście się? - spytał mężczyzna.
- Ależ nie! My tylko idziemy zobaczyć morze. Ale to daleko. Podwiezie nas pan? - spytał Pif.
- Zobaczyć morze? Takie małe stworzenia i zupełnie same... Oczywiście, że was podwiozę. Wsiadajcie.
- A pana pies nic nam nie zrobi?
- Nie. On jest dobrze wychowany.

Mężczyzna był oczarowany malcami (kto zresztą nie był nimi oczarowany). Sam uwielbiał zwierzęta i bardzo, bardzo kochał swojego psa. Z zawodu był scenarzystą filmowym. Średnio mu w tym zawodzie szło, a tu nagle taki zbieg okoliczności: spotkanie malców zaowocowało genialnym pomysłem.
- Słuchajcie - zwrócił się do Pifa i Pafa - obiecuję, że zabiorę was nad morze, Ale żeby wasi opiekunowie nie martwili się, to teraz do nich pojedziemy i wszystko opowiemy, A potem przygotujemy wyjazd tak, byście byli bezpieczni. Mam wspaniały pomysł: napiszę scenariusz filmu, w którym zagracie. Film będzie o waszej podróży nad morze.
- Co o tym myślisz, przyjacielu? - spytał Paf.
- Jak będziemy sławni i zarobimy pieniądze, to będziemy często jeździć nad morze i to taksówką. Wchodzimy w to. - rzekł Pif.

Film był oczywiście o tym, jak mały piesek i mały kotek wyruszyli w długą drogę, by zobaczyć morze. Po drodze spotykali ludzi i zwierzęta, nocowali w lesie, podróżowali ciężarówką i pociągiem. Wreszcie pewnego dnia rankiem zanurzyli łapki w morzu. Ekipa filmowa nagrała autentyczny zachwyt małego pieska i małego kotka, którzy po raz pierwszy zobaczyli morze.
Pierwsze ich marzenie się spełniło.
- O rany, ta woda jest zimna i taka słona. Niesmaczna. - rzekł Pif.
- Ale zobacz, ona do nas podchodzi. A co będzie jak się schowamy? Znajdzie nas? - spytał Paf.
Biegali po wodzie, to wyskakiwali na piasek, to znów zanurzali się po szyję. Małego Pifa fala wręcz unosiła. (Czytający niech się nie obawiają: maluchy miały ochronę w postaci pana ratownika)
- Idziemy na śniadanie - odezwał się w końcu pan reżyser. - Potem wrócimy i nakręcimy jeszcze parę scen.

Wieczorem, pierwszego dnia po zobaczeniu morza, maluchy nie mogły zasnąć. Nie mogli uwierzyć, że to wszystko jest prawdą, Że jechali pociągiem i ciężarówką, że nocowali w lesie w szałasie ( oczywiście były tam tylko nagrywane sceny, przecież włos nie mógł spaść z główek małych aktorów ), że cala ekipa była dla nich bardzo miła i opiekuńcza.
- Wiesz Pif, musimy pojechać do Reksia, Kubusia i Toli, i wszystko im opowiedzieć.
- No i musimy pojechać tez na wieś i wszystko opowiedzieć naszym przyjaciołom.
- A potem znów przyjedziemy nad morze.
- Tak, przyjedziecie nad morze i to niedługo - powiedział reżyser - bo pan scenarzysta pisze scenariusz do następnego filmu. Ale na razie trzeba ten film zmontować, no i .... premiera, spotkania, wywiady was, nas czekają.
- Wywiady, spotkania? - spytał Pif. - Będziemy sławni?
- Jestem tego pewien - odparł reżyser.
- A o czym będzie ten następny film? - spytał Paf

Ekipa filmowa zbierała się do powrotu. Pif i Paf byli bardzo zawiedzeni, że zdjęcia już się skończyły. Podobało im się nad morzem.
- My nie chcemy wracać, zostajemy tu. - powiedział uparty kotek Pif.
- Właśnie - dodał Paf. - No to o czym będzie ten następny film?
- Też o morzu. Ale scenariusz jeszcze nie powstał, więc nie mogę wiele powiedzieć - odpowiedział reżyser.
- Sami napiszemy scenariusz i będzie tak, jak chcemy - odparł Pif.
- W domu bardzo na was czekają, trzeba wracać. Jak na razie to ja za was odpowiadam - zdecydował reżyser.

Pif i Paf wrócili. Niewiele opowiadali, a przecież mieli o czym. Coś tam między sobą szeptali, ale innym nic nie chcieli zdradzić. Tola zaczęła się martwić. Zawsze w domu było głośno, a tu cisza.

Po kilku dniach odwiedził ich pan scenarzysta. Po premierze pierwszego filmu pojadą kręcić drugi, o morskiej wyprawie do Afryki. Po tej wizycie Pif i Paf znów byli sobą. Znów ich było wszędzie pełno. Opowiadali o swej przygodzie wszystkim i bez przerwy. Oczywiście poszli do zoo. Idąc do małpek zaczepiali wszystkich mówiąc, że wkrótce w kinach będzie film, w którym oni występują.

Po miesiącu od powrotu odbyła się premiera filmu. Kampania reklamowa nie była potrzebna. Pół miasta już wiedziało, że ten kotek i ten piesek to wschodzące gwiazdy filmowe. Ulice pełne były plakatów z Pifem i Pafem. Dyrektor zoo szybko to wykorzystał. Zaczął zapraszać ich do ogrodu, a w te dni sprzedawał specjalne, droższe bilety.
- Wiesz przyjacielu, musimy mieć menadżera. Przecież wszyscy na nas zarabiają. Ta kasa powinna być dla nas - stwierdził Pif.
- I ochroniarza. Oraz samochód i szofera - dodał Paf.
Nie zapomnieli też o przyjaciołach na wsi. Zabrali kopię filmu i pojechali się pochwalić. Zaprosili też jeżyka na pokaz filmu. Następnego dnia poszli na łąkę. Wreszcie mogli odpocząć.

Maluchy rosły. Mieli już po 6 miesięcy. Szykowali się do wyjazdu do Afryki. Mieli ochroniarza i szofera, i samochód. Menadżerem został Pif.
Drugi film zaczynał się nad morzem. Tam, w porcie, poznali jednego szczura okrętowego, który właśnie wygrzewał się na kamieniu na nadbrzeżu. Zobaczył malców i spytał:
- Hej, co tu robicie?
- Szukamy przygód.
- To chodźcie ze mną. Zapraszam was na statek. Jutro płyniemy do Afryki.
- A co to jest Afryka?
- To taka ziemia, gdzie jest gorąco cały rok. Gdzie są inne drzewa i inne zwierzęta. I inni ludzie.
- Super. Chętnie popłyniemy z tobą do tej Afryki. Tylko jesteśmy głodni.
- Spoko. - rzekł szczur. - Na statku jest dużo jedzenia.

Pif i Paf rzeczywiście mieli płynąć z ekipą filmową statkiem do Afryki. Niestety okazało się, że Paf cierpi na chorobę morską. Trzeba było część zdjęć kręcić w studio. Do Afryki polecieli samolotem. Tam spędzili tydzień. Zdjęcia były kręcone na afrykańskim targu. Widzieli walki kogutów i zaklinaczy węży. Filmowy szczur oprowadzał ich po tym targu. Zgodnie z fabułą filmu Pif i Paf zostali schwytani przez handlarza zwierzętami, ale szczur pomógł im wydostać się z klatki i wrócić na statek.

Drugi film, a zwłaszcza pobyt w Afryce, mimo, ze krótki, odmienił naszych malców. Do tej pory żyli w świecie, w którym byli kochani i rozpieszczani przez opiekunów, przez ekipę filmową i przez swoich fanów. A w Afryce spotkali zwierzęta, które nie miały domów i często były głodne. Takiego świata Pif i Paf nie znali.
Kilka dni po powrocie Reksio i Paf spotkali na podwórku starego psa. Nigdy wcześniej go nie widzieli. Miał smutne oczy i brudną sierść.
- Co tu robisz? Gdzie mieszkasz? I jak masz na imię? - spytał Paf.
- Nie mam imienia. I nie mam domu - odpowiedział pies.
- A ile masz lat?
- Nie wiem. Chyba dużo.
- To chodź z nami do naszego domu - rzekli zgodnie Reksio i Paf. - My mieszkamy z kotami. Lubisz koty? Polubisz. To nasi przyjaciele.
Nowy pies zamieszkał z Reksiem i Kubusiem. Reks odstąpił nowemu koledze swój kocyk.
- Od dziś Nowy będzie nazywał się Franek - oznajmił wszystkim Pif.
- Franek musi teraz zjeść i odpocząć, a jutro pójdzie do lekarza. Nie wygląda na zdrowego psa - odezwała się Tola. - Wracamy do siebie - zwróciła się do Pifa i Pafa.
- No dobra...
- A gdzie mieszkają pieski i kotki jeśli nie mają domu? - dopytywał się Pif. - Tolu, jeśli wiesz, to powiedz.
Ale Tola nie wiedziała.

Franek musiał zostać parę dni w szpitalu. Bardzo się szpitala bał, więc Reksio postanowił, że też zostanie w szpitalu, by Frankowi było raźniej. Po trzech dniach wrócili do domu. Franek musiał jeszcze brać zastrzyki, ale czuł się już lepiej. Żeby jeszcze lepiej się poczuł, wszyscy pojechali na wieś. Często tam jeździli, nie było to daleko, a można było poganiać się po łące czy też poleżeć na trawie do góry brzuchem. Po dwóch dniach Pif i Paf musieli wrócić, bo zbliżała się premiera drugiego filmu. Reszta jeszcze została. Frankowi bardzo podobało się na wsi, zaprzyjaźnił się też z Burym i Rudym. Zamieszkał tam na stałe.

- Nie wierzę, że są kotki i pieski, które nie mają swoich domów - Pif od rana męczył domowników.- Gdzie one mieszkają?
- Nie wiemy. I Franek też nie wie. - odpowiedziała Tola. - Trzeba spytać człowieka.
- Pytałem, ale nie chcieli mi powiedzieć.
- Nie chcieli powiedzieć, by cię nie martwić - odrzekł Reksio. - Wiedzą, jaki jesteś wrażliwy.
No i pewnego dnia stało się: Pif znalazł odpowiedź. Obejrzał w telewizji reportaż ze schroniska dla zwierząt.
- Musimy je wszystkie stamtąd zabrać. Zamieszkają z nami.- oznajmił Pif
- Ale one się tu nie zmieszczą. Trzeba znaleźć im domy. - odpowiedziała Tola
- Albo zbudować. - powiedział Paf. - Potrzebujemy dużo pieniędzy.
- Już wiem. Mam plan.- Pif był w swoim żywiole. - Będziemy drukować pieniądze.

Gdyby rozdawano Oskary w kategorii: film dla całej rodziny, film o przygodach Pifa i Pafa na Czarnym Lądzie na pewno taką nagrodę by otrzymał. Za scenariusz, zdjęcia, muzykę i za grę aktorską.
Szybko film pobił rekord frekwencji. Fani po kilka razy chodzili do kina. Nasi przyjaciele stali się celebrytami. Spotkania, wywiady, przyjęcia, zdjęcia na ściankach.
Po dwóch tygodniach od premiery Pif powiedział do Pafa:
- Zarobiliśmy dużo pieniędzy, a zarobimy jeszcze więcej. Założymy firmę. Musimy mieć biuro i pracowników.
- Ale gdzie? - spytał Paf - Nie chcę się stąd wyprowadzać... Zaraz, zaraz, mam pomysł. Wyremontujemy strych, nikt go nie używa, i tam będzie nasze biuro.
- Wspaniale przyjacielu. A jutro jedziemy do tego schroniska. Zadzwoń do naszego szofera, by nas tam zawiózł.

Krótko przed pierwszymi urodzinami przyjaciele mieli firmę, biuro i pracowników. Najlepsze pracownie architektoniczne stanęły do konkursu na adaptację strychu na siedzibę firmy "Pif & Paf Ltd." Firma miała się zajmować:
- produkcją filmową
- produkcją wydawniczą (książki, albumy, plakaty, gadżety)
- sprzedażą wysyłkową
- działalnością charytatywną
A za parę miesięcy Pif i Paf będą mieli własny cykliczny program telewizyjny, przybliżający widzom życie zwierząt.

Pif i Paf zjawili się w schronisku niezapowiedziani. To, co zobaczyli, bardzo ich zasmuciło. Porozmawiali ze zwierzętami tam mieszkającymi. Od razu zakupili jedzenie, leki, kocyki, budki. Dali też pieniądze na leczenie. A po powrocie zatrudnili osoby, które zajęły się sprawami adopcji zwierząt. Firma Pif & Paf objęła swoją opieką wiele schronisk.
- Potrzebujemy pieniędzy. Musimy więc zrobić następny film. I musimy mieć swój program telewizyjny z reklamami. Musimy być jeszcze bardziej sławni. - stwierdził Pif.

Nadeszły pierwsze urodziny naszych przyjaciół. To było wspaniałe wydarzenie, a uroczystości trwały cały tydzień. Najpierw była uroczystość rodzinna. Były dwa torty, świeczki, życzenia i buziaki. Tola nie mogła się nadziwić na jakie wspaniałe zwierzęta wyrosły te malce. Z początku były nie do zniesienia, ale teraz Tola zrozumiała, że przecież to nie były zwykłe oseski. Z nich wyrosły prawdziwe gwiazdy.
Potem były oficjalne uroczystości, które przygotował dyrektor zoo. Bilety na to wydarzenie były bardzo drogie, a rozeszły się w ciągu dwóch dni. Był olbrzymi tort i każdy z uczestników miał zapewnione zjedzenie kawałka (po cichu zdradzimy, że tortów było więcej, bo i uczestników była cała masa). Potem można było sobie zrobić zdjęcie z jubilatami. Muzyka, występy. A na koniec sztuczne ognie (oczywiście nie na terenie parku, tylko nieopodal, nad rzeką). Razem z urodzinami wyszła pierwsza książka, wydana przez oficynę wydawniczą "Pif & Paf", opowiadająca o wyprawie do Afryki: ciekawostki, wywiady, wspaniałe zdjęcia. Można ją było kupić już podczas uroczystości w zoo, z dedykacjami, a potem przez internet. Do książki można było dokupić piękny plakat z Pifem i Pafem. To był męczący dzień dla Pifa i Pafa, ale byli zadowoleni, bo nie tylko zebrano pieniądze na remont domku i wybiegu dla małpek, ale też na ich działalność na rzecz schronisk.

Nie zapomniano też o przyjaciołach na wsi. Pif, Paf, Kubuś i Tola oraz Reksio z dziewczyną, pojechali na wieś odwiedzić Burego, Rudego i Franka. Wreszcie mogli trochę odpocząć. Po uroczystym obiedzie z tortem i życzeniami wszyscy poszli na polanę poleżeć do góry brzuchem. Przyszedł też jeżyk, z żoną i malutkim synkiem.
Wieczorem Pif i Paf oznajmili wszystkim, że zamierzają prowadzić własny program telewizyjny, bo potrzeba uczyć młode pokolenia szacunku i rozumienia przyrody, która ich otacza.
- Na prawdę będziecie mieć własny program telewizyjny? - spytał Franek.
- Tak. Planujemy rozpocząć za miesiąc. Chcielibyśmy, aby był często na antenie, ale też myślimy o następnym filmie.- odpowiedział mu Paf
- Filmie? A o czym będzie ten film? - spytał Reksio.
- Mamy różne pomysły. Rozmawialiśmy o tym z naszym scenarzystą, zobaczymy co mu wyjdzie. - dodał Pif.

Tymczasem, kiedy wrócili do domu, czekał na nich list od Jacksona Galaxy. Słynny behawiorysta usłyszał o słynnym kotku i słynnym piesku, i zaprosił ich by przyjechali do Stanów.

- Kto to jest Jackson Galaxy - spytał Paf?
- To ten słynny lekarz od kocich dusz - błysnął intelektem Pif. - Pamiętasz, oglądaliśmy filmy, jak chodził do ludzi, którzy mieli problemy ze swoimi kotami.
- Pamiętam. A co pisze?
- Chce nas poznać, zaprasza, byśmy przyjechali do niego do Stanów. To chyba trochę dalej niż do Afryki. Dasz radę? - spytał Pif
- Ja nie miałbym dać rady! - dumnie odpowiedział Paf. - Będziemy znani w Ameryce?
- Ba!. - skomentował Pif. - My w jego programie, on w naszym programie. Będziemy mieć czas, by jeździć na wieś?

Najbliższy rok, drugi rok życia naszych bohaterów, zapowiadał się bardzo pracowicie. Program telewizyjny co dwa tygodnie, wyjazd do Stanów nie wiadomo jeszcze na jak długo, trzeci film, a może i czwarty... Jak to wszystko pogodzić.
- Sami tego nie zrobimy. Mamy przecież ekipę (scenarzysta, reżyser, techniczni, szofer, sekretarz, ochroniarz, lekarz i inni, tudzież osoby od adopcji). Oni zarabiają na naszej sławie, więc niech trochę popracują.

W Stanach byli kilkakrotnie. Jackson Galaxy był nimi oczarowany, zwłaszcza Pifem; nigdy nie spotkał tak mądrego kota. Wystąpili w kilku odcinkach jego programu. Poznali też Cesara Millana i wzięli udział w jego programie. Nagrali rozmowy ze słynnymi behawiorystami by wykorzystać je w swoim programie. Korzyść była obopólna (trójpólna?). Pif i Paf stali się sławni w Stanach, a programy obu panów znalazły nowych odbiorców.
Pojechali też do Arizony, gdzie odwiedzili słynne Arizona - Sonora Desert Museum i nagrali rozmowy ze zwierzętami zamieszkującymi tamte tereny. Najtrudniej było porozmawiać z kolibrami: nie mogły chwili spokojnie usiedzieć. To wszystko potem wykorzystali w swoim programie telewizyjnym.
Z Jacksonem i Cesarem mieli stały kontakt. Bardzo często na wizji przeprowadzali z nimi rozmowy, a widzowie mogli przysyłać swoje pytania do pana Jacksona i do Pana Cesara.
Oficyna wydawnicza Pif & Paf zaczęła wydawać miesięcznik opisujący podróże przyjaciół.

A film?
- Wiesz przyjacielu, nie byliśmy jeszcze na Księżycu. Bardzo bym chciał tam polecieć. - rozmarzył się pewnego wieczoru Paf. - Myślisz, że możemy? Mamy na to pieniądze?
- To genialny pomysł na film - wykrzyknął Pif. - Zaraz....no to znaczy rano zadzwonimy do naszego scenarzysty, niech pisze.
- A moglibyśmy kupić sobie teleskop? Pooglądałbym sobie Księżyc - spytał Paf.
- Kupić? Po co? Zrobimy trochę szumu wokół naszego nowego filmu i zobaczysz, dostaniemy teleskop. I to nie jeden. Przecież firmy teleskopowe będą nas prosić o reklamę ich teleskopów.
Pif nie od dziś miał łapkę do interesów.

Film opowiadał o wyprawie małego pieska i całkiem już dużego kotka na Księżyc. Oczywiście nie mogli polecieć, bo to przede wszystkim niebezpieczne. Ale technika filmowa potrafi teraz zdziałać cuda. Więc widz, siedząc w kinie, mógł uwierzyć, że Pif i Paf na prawdę znaleźli się na Srebrnym Globie. A teleskopy? Nasi przyjaciele musieli zbudować specjalną szopę z rozsuwanym dachem, by te teleskopy pomieścić, tyle ich dostali. I to był następny biznesowy pomysł Pifa. Za opłatą można było pooglądać sobie Księżyc, a zyski szły na schroniska.

Film o wyprawie na Księżyc, jak każde przedsięwzięcie Pifa i Pafa, odniósł sukces komercyjny. Oprócz dobrej zabawy i zarobienia pieniędzy na szczytną działalność, film wpisywał się w motto działalności przyjaciół: uwrażliwienie serca człowieka i mądra opieka nad zwierzęciem. Pif i Paf albo sami odwiedzali schroniska, albo wysyłali tam swoich pracowników. Byli więc dobrze zorientowani co się w tych ośrodkach dzieje. Ich działalność miała na celu zwiększenie liczby adopcji i polepszenie bytu tych zwierząt, które na dom jeszcze czekają. Dlatego drugie swoje urodziny zorganizowali w jednym ze schronisk (mimo, że wiele ogrodów zoologicznych o ten przywilej się ubiegało). I trzeba to powiedzieć: w tym właśnie schronisku było,z okazji ich urodzin. tyle adopcji, że dyrekcja zaczęła myśleć o zamknięciu schroniska, bo tak mało zwierząt zostało. Ludzie, którzy adoptowali kota czy psa, byli potem zapraszani do programu telewizyjnego, by opowiedzieli o swoich nowych przyjaciołach.

- Wiesz, Pif, podoba mi się jedna suczka. - zaczął Paf. - To prawda, mamy wiele fanek, ale zawsze chciałem mieć taką normalną dziewczynę, z sąsiedztwa. Kubuś ma Tolę i Reksio ma dziewczynę. Ja też chcę.
- A masz na to czas? - spytał Pif - Rozumiem cię i nie mówię nie, ale jesteśmy bardzo zapracowani. A ona gdzie mieszka?
- W sąsiednim bloku.
- Całe szczęście. Bo myślałem, że w Ameryce.
- Ona też mnie lubi.
- Wszyscy cię lubią - zapewnił przyjaciela Pif. - Zaproś ją do nas. A słyszałeś, że Tola przeprowadza się do Kubusia?
- Nie.
- Ale nie martw się, nie zostaniemy sami. Jak ty byłeś z Reksiem na spacerze, to ja poznałem takiego jednego, no jak to ci powiedzieć: szczura. Adaś ma na imię. Zamieszka z nami.
- To nie dziwię się, że Tola się przeprowadza.
- Nie, to nie z tego powodu. Tola i Kubuś będą mieli dzieci.
- Na prawdę? - spytał zdziwiony Paf.
- Nie no, nie mów, że nic nie wiedziałeś. A szczur jest... taki podobny do nas.
- Jak to podobny do nas? - Paf był coraz bardziej zdziwiony.
- Nie do psa czy kota. Tylko do nas, bo ma sto pomysłów na minutę i łapkę do interesów.

Adaś faktycznie był do nich podobny. Szybko zaczął w firmie rządzić. Dołączył do obsady programu telewizyjnego i prowadził w nim kącik o gryzoniach. Jak Pif i Paf musieli na krótki czas polecieć do Ameryki Południowej, bo tam kręcili film przyrodniczy, to Adaś spokojnie poprowadził cały odcinek programu.

Tu muszę wyjaśnić na czym polegała wyjątkowość filmów przyrodniczych Spółki Pif & Paf. Otóż przyzwyczajeni jesteśmy do filmów, gdzie kamera obserwuje zwierzęta w ich naturalnym środowisku, minuta po minucie.
Natomiast w filmach, produkowanych przez Pifa i Pafa , zwierzęta same opowiadały o swoim życiu. Pif i Paf przeprowadzali z takim zwierzakiem rozmowę, pytali się o zwyczaje, o życie codzienne, o ich rodziny a także o marzenia. Odpowiedzi były bardzo różne. Jeden wąż na przykład powiedział, że wolałby być ptakiem, a nie wężem. Kret zaś nie lubił chować się pod ziemią; wolałby wylegiwać się na słonku, jak jaszczurka. Jaszczurka zaś chętnie by sobie popływała. Takie małe marzenia małych zwierząt. Były też wywiady z mieszkańcami schronisk, bo, jak pisałam, sytuacja tych zwierząt bardzo leżała na sercu naszym przyjaciołom.

Wracając do nowego bohatera: szczurka Adasia, to Pif był bardzo zadowolony, że szczurek do nich dołączył. Zakochany Paf kompletnie był rozkojarzony w czasie pracy. Pif do niego mówił, radził się go w ważnej sprawie, a Paf w ogóle nie słyszał, co się do niego mówi. Codziennie rano, w południe i wieczorem spotykał się ze swoją dziewczyną, a potem tylko patrzył na zegarek kiedy następne spotkanie nastąpi. Pif wreszcie dał spokój.
- Proszę, przejmij obowiązki Pafa, dopóki ten się nie otrząśnie - zwrócił się Pif do Adasia.
Szczurek Adaś zastąpił Pafa idealnie wpasowując się w rolę. Do czasu...

Przed narodzinami dzieci Kubusia i Toli wszyscy pojechali na wieś. Jeździli tam bardzo często, by trochę odpocząć. Do tej pory Pif i Paf wracali po dwóch dniach, a reszta później. Tym razem Pif i Adaś wrócili wcześniej, a Paf nawet tego nie zauważył. Przyjechał razem z dziewczyną i przez cały czas chodzili własnymi ścieżkami.

Kiedy Tola urodziła dwoje dzieci, Adaś oszalał na ich punkcie. Mył, przewijał, tulił do snu, masował brzuszki gdy bolały. (Tola tylko je karmiła) Był najlepsza niańką na świecie. Dzielił czas miedzy dziećmi a firmą.
Maleńka kotka dostała na imię Mimi, a kotek - Maks.

Firma wypuściła nowy plakat, którego autorem był Adaś: w środku szczur trzymający na kolanach maleństwa, po obu stronach siedzą Pif i Paf, a na górze, nad nimi napis: NASZE CHRZEŚNIAKI.
Tola żaliła się do Kubusia:
- Popatrz, przecież nasze dzieci nie będą normalnymi kotami. Będą, jak Pif i Paf, celebrytami i przejmą po nich firmę.

Przyszła deszczowa pora i nie można było pojechać na wieś by pokazać malce. Przeto Adaś codziennie nagrywał filmy z życia chrześniaków i wysyłał je pocztą komputerową do Burego i Rudego. Stary Franek miał łzy w oczach oglądając te filmy. Źle się czuł w taką pogodę, nie wychodził na dwór, tylko spędzał czas przy kominku. Marzył, by zobaczyć Mimi I Maksa. Więc jak tylko poprawiła się pogoda, Kubuś i Tola zabrali dzieci (z wujkiem, oczywiście), by pokazać je Frankowi.

Mimi i Maks przepadali za Adasiem. Nikt tak nie potrafił się bawić, jak wujek. Jak tylko zaczęli sami jeść, zabierał je do biura. Tam urządził im kącik zabaw, by mieć je na oku, gdy pracował nad programem. Dzielił się też z widzami radami, jak postępować z małymi zwierzątkami, jak się nimi opiekować i jak bawić. Najchętniej pokazałby w programie jak sam bawi się z małymi kotkami, ale Tola sprzeciwiła się temu.

Gdy Mimi i Maks skończyli trzy miesiące, Pif oznajmił wszystkim, że jadą na wakacje na rajską wyspę. Wynajął w tym celu duży dom, żeby wszyscy się pomieścili. Ekipa filmowa też pojechała. Na wyspie czas płynął leniwie. Spędzali go na plaży, w półcieniu palm. Zaś Mimi i Maks ciągle siedzieli w wodzie, bo wujek uczył ich pływać. Wiaderka, łopatki, babki z piasku, kopanie dołów - to była codzienność.
Nieopodal wyspy była druga, mniejsza wyspa, niezamieszkała przez ludzi, porośnięta lasem. Na tej wyspie, w jednym miejscu była piękna, dzika plaża. Ekipa filmowa wybrała się tam łódką motorową. Chcieli porozmawiać ze zwierzętami tam mieszkającymi. Spotkali ptaki, węże, jaszczurki i pająki; większych zwierząt tam nie widzieli. Nagrali materiał do kolejnego programu. W niedalekiej przyszłości ta wyspa odegra dużą rolę w życiu naszej gromadki.

Minęły dwa tygodnie z okładem i trzeba było wracać do domu.
- My zostajemy - chórem powiedzieli Mimi i Maks. - Wy możecie jechać.
- Nie możecie sami zostać - odrzekli rodzice.
- Nie sami. Wujek z nami zostaje.
- A z czego będziecie żyć? - zaśmiał się Kubuś.
- Wujek ma bar. Będziemy tam pracować.
- To chyba nie są nasze dzieci - wyszeptała Tola do Kubusia. - ale Pifa i Pafa. Tak samo uparci.

- Wracamy wszyscy, bo wujek Franek źle się czuje i prosi, by go odwiedzić. - Zarządził Pif. - A na wyspę, obiecuję, jeszcze przyjedziemy.
Franek faktycznie kiepsko się czuł. Przez to, że nie mógł chodzić, to i podupadł na zdrowiu psychicznym. Pif i Paf sprowadzili na wieś najlepszego weterynarza, którego polecił im Cesar Millan. Opłacili mu samolot, pobyt i honorarium. Weterynarz przepisał zastrzyki oraz rehabilitację, po której Franek faktycznie lepiej się poczuł i zaczął wychodzić na spacery.
- Franku, koniecznie musisz pojechać z nami na rajską wyspę. Będzie ci się tam podobało i nabierzesz sił. My z Pifem zamierzamy kupić ten dom, w którym byliśmy tam ostatnio. - namawiał przyjaciela Paf.
- Jedziemy na wyspę? Kiedy? - chórem spytali Mimi i Maks.
- Jak tylko wujek Franek skończy rehabilitację, a pan scenarzysta ukończy scenariusz.
- Film? Wystąpimy w nim? I będziemy sławni jak ty, wujku, i jak wujek Pif?

Trzecie urodziny Pifa i Pafa zastały naszych bohaterów na rajskiej wyspie, kiedy to byli zajęci kręceniem filmu o piratach. Fabuła pokrótce była taka: bohaterowie filmu, czyli Pif i Paf, razem z chrześniakami, płynęli statkiem, ale że na morzu był sztorm, to zabłądzili i dobili do bezludnej wyspy. Dopłynęli do tej pięknej plaży. I tu się okazało, że piraci porwali dzieci, ukryli je na tej wyspie i zażądali okupu. Piratów grali tubylcy, skądinąd sympatyczni i o gołębich sercach ludzie. Nasi bohaterowie długo szukali dzieci, w końcu znaleźli i odbili. A pomogły im w tym zaprzyjaźnione pająki. Pająki były nieduże i całkiem niewinne, ale technika filmowa sprawiła, że urosły do monstrualnych rozmiarów. Pokonali wspólnie piratów i wrócili na łódź.

Film, jak każde przedsięwzięcie Pifa i Pafa, odniósł sukces. Firma rozwijała się, rozszerzała działalność i przynosiła dochody. Przeto przyjaciele mogli sobie pozwolić na spełnienie marzenia: zakup domu na rajskiej wyspie.
Wszyscy dobrze się tu czuli, nawet Franek często tu przyjeżdżał. Mimi i Maks trochę urośli, ale nadal spędzali czas na plaży, w wodzie. Nauczyli się pływać, co zostało wykorzystane w filmie. I nadal świata nie widzieli poza swoim wujkiem Adasiem. A Adaś ciepłe wieczory spędzał w swoim barze. I zawsze miał pełno gości.
Nasza gromadka miała teraz dwa domy. Kiedy w mieście robiło się chłodniej, wsiadali do samolotu i lecieli na wyspę. Zresztą Pif i Paf, wraz z ekipą, latali w różne zakątki świata, ale na krótko.
Paf poszedł za przykładem Reksia i wreszcie się ożenił.
Pierwsze urodziny Mimi i Maksa odbyły się w domu na wyspie. Na te urodziny przylecieli też Bury i Rudy, a nawet jeżyk z rodziną. Był tort, prezenty, życzenia i wspominki, jak to niedawno wujkowie obchodzili pierwsze urodziny. A Kubuś i Tola... postanowili, że będą mieć więcej dzieci. Może następne ... wreszcie będą normalne.

koniec
Ostatnio edytowano Sob maja 28, 2022 18:37 przez Szymkowa, łącznie edytowano 9 razy
Moje koty za TM: Gaja - 4 lata; 21.09.2009 Bobik - 8 lat; 16.08.2018 Myszka - 14,5 lat; 17.01.2020 Szymek - 19 lat; 07.05.2021 Kuba - 17 lat; 28.03.2022

Koty z Opola pod moją wirtualną opieką: Skarbinka - 16.02.2010 Maskotka - 22.10.2010 Fatimka - 01.11.2010 Irenka - 29.06.2012
Roki - 16.08.2012
Henio ze Szczecina - lipiec 2022
Bibi - 17.08.2022

Szymkowa

 
Posty: 4830
Od: Pon lis 21, 2005 17:06
Lokalizacja: Warszawa - Żoliborz

Post » Wto maja 03, 2022 21:51 Re: bajka dla Kubusia st.4 - pamięci mojego ukochanego kota

Śliczne! A Piesek może mieć na imię Reksio? :D
Czekamy na ciąg dalszy :201461
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=220448
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 70002
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw maja 05, 2022 22:25 Re: bajka dla Kubusia st.4 - pamięci mojego ukochanego kota

odc.2
Pif i Paf, jak na rezolutnych malców przystało, wszystko chcieli wiedzieć i zamęczali otoczenie pytaniami. Nie spędzali czasu jak na kota i psa przystało. Eksploracja była ich żywiołem. Rano wychodzili z Reksiem na dwór i zawsze udawało im się odłączyć od stada. Wtedy robili co chcieli. Nos wsadzali w każdą dziurę, znali doskonale wszystkie zakamarki i wszystkie zwierzęta, które na tym terenie mieszkały. Nie tylko psy i koty. I ze wszystkimi byli w dobrej komitywie. Lubili wszystkich i wszyscy ich lubili. Mieli dopiero po 3 miesiące. Chłonni wiedzy, w nocy, zamiast spać, oglądali telewizję, zwłaszcza filmy przyrodnicze.
Pewnego dnia zaczęli się natarczywie dopytywać kiedy pojadą nad morze.
- A dlaczego chcecie jechać nad morze?
- No bo tam jeszcze nie byliśmy.
- No dobrze, pojedziemy nad morze.
- Kiedy?
- Niedługo
- Ale kiedy?
- Za miesiąc, dwa...
- A nie jutro?
Skoro nie jutro, to przecież nie będą czekać. A jak nikt nie będzie chciał z nimi jechać, to pojadą sami. Przecież są już duzi, mają po trzy miesiące! Całą noc studiowali mapę. A rano, nic nikomu nie mówiąc, wyruszyli. Do morza jest daleko, łapki w końcu rozbolały. Może ktoś nas podwiezie?
- Jestem głodny - rzekł Pif
- A mnie się chce pić - dodał Paf.
Trzeba nadmienić, że nasze Maluchy miały w życiu dużo szczęścia. Nagle zatrzymał się samochód i wysiadł z niego mężczyzna. W samochodzie siedział duży pies. Pif i Paf byli trochę przestraszeni, ale starali się tego nie okazywać.
- Co tu robicie, dzieciaki. Zgubiliście się? - spytał mężczyzna.
- Ależ nie! My tylko idziemy zobaczyć morze. Ale to daleko. Podwiezie nas pan? - spytał Pif.
- Zobaczyć morze? Takie małe stworzenia i zupełnie same... Oczywiście, że was podwiozę. Wsiadajcie.
- A pana pies nic nam nie zrobi?
- Nie. On jest dobrze wychowany.

c.d.n.
Ostatnio edytowano Śro maja 11, 2022 23:05 przez Szymkowa, łącznie edytowano 1 raz
Moje koty za TM: Gaja - 4 lata; 21.09.2009 Bobik - 8 lat; 16.08.2018 Myszka - 14,5 lat; 17.01.2020 Szymek - 19 lat; 07.05.2021 Kuba - 17 lat; 28.03.2022

Koty z Opola pod moją wirtualną opieką: Skarbinka - 16.02.2010 Maskotka - 22.10.2010 Fatimka - 01.11.2010 Irenka - 29.06.2012
Roki - 16.08.2012
Henio ze Szczecina - lipiec 2022
Bibi - 17.08.2022

Szymkowa

 
Posty: 4830
Od: Pon lis 21, 2005 17:06
Lokalizacja: Warszawa - Żoliborz

Post » Czw maja 05, 2022 22:29 Re: bajka dla Kubusia st.4 - pamięci mojego ukochanego kota

O, ciekawie się rozwija! :D
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=220448
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 70002
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt maja 06, 2022 7:33 Re: bajka dla Kubusia st.4 - pamięci mojego ukochanego kota

:D :1luvu: :1luvu: :1luvu:
ObrazekObrazekObrazek"Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś PO RAZ OSTATNI..."
"Kiedy się kogoś kocha to ten drugi ktoś nigdy nie znika"
Moja Rodzina w Niebie:Tata(*),Mika(*),Mama(*),DeeDee(*), Adas(*), Lapcio(*),Kosiniak(*),Milenka(*), Nusia (*)Miluś(*)NUTKA!!(*)..Nie wierzę...

Marzenia11

 
Posty: 35648
Od: Sob lut 28, 2009 21:24

Post » Pt maja 06, 2022 9:24 Re: bajka dla Kubusia st.4 - pamięci mojego ukochanego kota

jolabuk5 pisze: A Piesek może mieć na imię Reksio? :D


Przyjaciel Kubusia, piesek, dostał wreszcie imię.
Dziękuję, że czytasz.
Pół wieku temu mieliśmy psa, który się do nas przybłąkał. Na pewno był bezdomny. Był z nami może trzy lata. Daliśmy mu imię Rudy, bo miał taką rudawo-brązową , gładką sierść. Średniego wzrostu. Stąd pomysł na to, jak ma wyglądać Reksio.


A Kubuś, ten mój i oczywiście ten z opowiadania, wygląda tak:
Obrazek
Moje koty za TM: Gaja - 4 lata; 21.09.2009 Bobik - 8 lat; 16.08.2018 Myszka - 14,5 lat; 17.01.2020 Szymek - 19 lat; 07.05.2021 Kuba - 17 lat; 28.03.2022

Koty z Opola pod moją wirtualną opieką: Skarbinka - 16.02.2010 Maskotka - 22.10.2010 Fatimka - 01.11.2010 Irenka - 29.06.2012
Roki - 16.08.2012
Henio ze Szczecina - lipiec 2022
Bibi - 17.08.2022

Szymkowa

 
Posty: 4830
Od: Pon lis 21, 2005 17:06
Lokalizacja: Warszawa - Żoliborz

Post » Pt maja 06, 2022 13:12 Re: bajka dla Kubusia st.4 - pamięci mojego ukochanego kota

Cieszę się, że Reksio Ci się podobał. Myślałam też o Kajtku, ale trochę zbyt zbliżone imię do Kubusia, też na K. :wink:
A Kubuś piękny, taki dostojny, poważnie patrzy na tym zdjęciu. :ok:
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=220448
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 70002
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt maja 06, 2022 20:16 Re: bajka dla Kubusia st.4 - pamięci mojego ukochanego kota

Cichutko podczytuję i czekam na cdn.
Aktualny wątek Noliny: viewtopic.php?f=46&t=218357

madrugada

Avatar użytkownika
 
Posty: 10582
Od: Pon maja 18, 2009 12:01
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt maja 06, 2022 21:21 Re: bajka dla Kubusia st.4 - pamięci mojego ukochanego kota

madrugada pisze:Cichutko podczytuję i czekam na cdn.

Ja też :1luvu:

Gosiagosia

Avatar użytkownika
 
Posty: 26900
Od: Wto kwi 23, 2013 11:47
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt maja 06, 2022 22:51 Re: bajka dla Kubusia st.4 - pamięci mojego ukochanego kota

Ciąg dalszy będzie, choć, jak każde opowiadanie, się skończy.
Po operacji Kuba jeszcze był w domu, jeszcze leżał na poduszce, ja mu zdjęłam kołnierz (oczywiście pilnowałam. by nie lizał rany) i jeszcze trochę snułam wątek bajki nie podejrzewając, że on za chwilę odejdzie.
Więc bajka jest urwana, niedokończona, jak Requiem Mozarta.
W mojej bajce Pif i Paf obchodzili trzecie urodziny. A tu jeszcze pierwszych nie było.
Moje koty za TM: Gaja - 4 lata; 21.09.2009 Bobik - 8 lat; 16.08.2018 Myszka - 14,5 lat; 17.01.2020 Szymek - 19 lat; 07.05.2021 Kuba - 17 lat; 28.03.2022

Koty z Opola pod moją wirtualną opieką: Skarbinka - 16.02.2010 Maskotka - 22.10.2010 Fatimka - 01.11.2010 Irenka - 29.06.2012
Roki - 16.08.2012
Henio ze Szczecina - lipiec 2022
Bibi - 17.08.2022

Szymkowa

 
Posty: 4830
Od: Pon lis 21, 2005 17:06
Lokalizacja: Warszawa - Żoliborz

Post » Pt maja 06, 2022 23:15 Re: bajka dla Kubusia st.4 - pamięci mojego ukochanego kota

Dziś już późno, prawie północ. Jutro muszę rano wstać, bo jedziemy z synem na cmentarz do naszych kotów. Po drodze wstąpimy do centrum ogrodniczego, kupimy rośliny i posadzimy. A potem idę do pracy.
Ciąg dalszy opowiadania będzie jutro wieczorem lub w niedzielę.

A co do zdjęcia Kubusia:
To ostatnie zdjęcie, dzień przed operacją
Obrazek

Tu: słodki kotek z niebieskimi oczami (koniecznie trzeba powiększyć zdjęcie)
Obrazek
Ostatnio edytowano Sob maja 07, 2022 22:18 przez Szymkowa, łącznie edytowano 1 raz
Moje koty za TM: Gaja - 4 lata; 21.09.2009 Bobik - 8 lat; 16.08.2018 Myszka - 14,5 lat; 17.01.2020 Szymek - 19 lat; 07.05.2021 Kuba - 17 lat; 28.03.2022

Koty z Opola pod moją wirtualną opieką: Skarbinka - 16.02.2010 Maskotka - 22.10.2010 Fatimka - 01.11.2010 Irenka - 29.06.2012
Roki - 16.08.2012
Henio ze Szczecina - lipiec 2022
Bibi - 17.08.2022

Szymkowa

 
Posty: 4830
Od: Pon lis 21, 2005 17:06
Lokalizacja: Warszawa - Żoliborz

Post » Sob maja 07, 2022 10:40 Re: bajka dla Kubusia st.4 - pamięci mojego ukochanego kota

Rzeczywiscie, oczy niebieskie! Śliczny był :1luvu:
A na bajkę poczekamy.

Wiesz, ja jakoś nigdy kotom nie opowiadałam bajek. Za to czasem im śpiewałam, deklamowałam wiersze...
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=220448
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 70002
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob maja 07, 2022 11:12 Re: bajka dla Kubusia st.4 - pamięci mojego ukochanego kota

Też podczytuję - cudna mordka :1luvu:
Obrazek

andorka

 
Posty: 13753
Od: Wto kwi 25, 2006 22:33
Lokalizacja: Łódź-Polesie

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: kasiek1510 i 142 gości