W mieszkaniu nie byłoby problemu bo nigdy nie miałam mając naprawdę sporo kotów, ale gdy się przeprowadziliśmy i koty stały się wychodzącymi, to zaczęły przychodzić obce uważając, że to ich dom.Elżbieta P. pisze:Anno, miałam podobny problem z Milusią (przygarniętą z tego forum). Zaczajała się na stole lub szafce i skakała na grzbiet przechodzącego obok kota. Futro fruwało w całym mieszkaniu.
Znalazłam taki sposób. Pilnowałam Milkę praktycznie 24 godziny na dobę. Gdy szłam spać - była zamykana w osobnym pomieszczeniu. W ciągu dnia trzymałam obok siebie gazetę. Każdorazowy atak na któregoś z kotów powodował klaps gazetą. Krzywdy tym zrobić nie można, przestraszyć - owszem.
"Wychowywałam" ją gazetą 2-3 tygodnie, aż wreszcie zrozumiała.
Dziś nie atakuje już nikogo. Tylko ucieka, gdy widzi w moim ręku gazetę. Ale wciąż bardzo mnie kocha. To kotka taka jak Twój czarnuszek. Kocha ludzi. Nienawidzi innych kotów.
Z czworonożnymi domownikami nie zaprzyjaźniła się , ale ich toleruje i nie zaczepia.
Spróbuj karcić go za każdy atak. Może wreszcie zrozumie.
Kubuś gdy do mnie przyszedł to był strasznie zabiedzony, miał łyse place po walkach(naprawdę sporo) nie był wykastrowany gdzie po jego wykastrowaniu miałam nadzieję na złagodnienie jego charakteru ale jakże byłam i jestem w będzie.
Teraz nie chcąc go wypuścić na dwór to szaleje, bije maluchy i muszę pilnować bo bidne wystraszone.

Ja naprawdę nie chciałabym odwozić go na Marmurową bo szkoda mi tam innych kotów ale czy moich mi nie szkoda?
Impas jakiś i nikt nie chce mi pomóc.