Sorry, ale piszecie tak jakbym to ja zorganizowała snajpera i powiedziała "strzelaj" o albo lepiej, jakbym to ja strzeliła do własnego kota - gratuluje wyobraźni.
Dziękuję Zyta Felicjańska, pwpw, ewar oraz innym nielicznym za miłe słowa i za wsparcie - to wiele dla mnie znaczy i tego potrzebowałam. Pozostałym gratuluje - udało się wam - nie śpię, bo się obwiniam. Wczorajszą noc całą przeryczałam, myśląc o tym jaka ze mnie okropna osoba i jak mogłam do tego dopuścić. Fela jest zupełnie jak Tino
. W ogrodzie ma inne zaprzyjaźnione koty - te dzikie oraz te z innych okolicznych domów. Takie tam kocie osiedle. Mój pierwszy kot dla odmiany był całkiem innym - Psotka nie wychodziła nawet na balkon, a jeśli już to chowała się w tujach. Chyba zapomnieliście, że każdy kot chodzi własnymi ścieżkami. Przez 2lata odkąd mam Fele nic podobnego się nie wydarzyło w okolicy.ewar pisze: boi się o Tino, wstaje kilka razy w nocy, bo kot albo chce wyjść, albo właśnie wraca do domu.To uciążliwe, ale nie da się inaczej.
A do mojej refleksji nad tym co się stało już się nie wtrącajcie, bo mnie nie znacie.
Zyta - pisałam do Ciebie na maila, ale widocznie coś poszło nie tak. Z jakiegoś powodu nie mogę odpowiedzieć na twoją wiadomość prywatną.