Pilnie potrzebna pomoc dla kociaka

się dołączę :ok:

I my trzymamy z całych sił :ok:

I ja sie przylaczam :ok:

Sa jakies wieści po wizycie?

Czekamy na dobre wieści. :ok:

Jeju ten kotek jest wspaniały, prześliczny. Czekam na wieści! Czuję, że będą bardzo dobre

Ale dobrze ta kicia trafiła

Wieści niewesołe ,niestety kotek trafił na @#$%^& nie weterynarza ,nie polepszył tylko pogorszył stan oczek .
Dr. Garncarz powiedział że gdyby trafił do niego te dwa tyg. wcześnie ,było by o co powalczyć. :cry:

Tak zostanie niestety niewidomy ,jeszcze próbują ,jeszcze będzie dostawał dużo leków i za dwa tyg. na oględziny ale mizernie to wygląda .
Je coraz ładniej ,pije conva .
Ma dom i pańcie która go kocha i to teraz najważniejsze.

niech zdarzy sie cud :201412

trzymam

malenstwo kochane :ok:

to straszne ilu amatorów wykonuje ten zawód o dziwić sie pózniej ile osob szuka porad na forum czy w internecie w obawie o zdrowie swoich podopiecznych

należałoby wrzucić dane tego pana do wątku wetow niepolecanych. Nie każdy musi byc alfą i omega w każdej dziedzinie ale jak nie nie umie czy nie wie to sie odsyła do specjalisty a nie eksperymentuje metoda prób i błędów na żywym stworzeniu

oby zdarzył sie cud
Pazurku jesteśmy z Tobą :1luvu:

Pazurku moze wstawisz zdjecia koteczka do konkursu viewtopic.php?f=1&t=163068
moglabys sie zwrocic do Klubu Slepaczkowego o pomoc :ok:

**Adopcje: 12 >>**

Goyka pisze::( to straszne ilu amatorów wykonuje ten zawód o dziwić sie pózniej ile osob szuka porad na forum czy w internecie w obawie o zdrowie swoich podopiecznych należałoby wrzucić dane tego pana do wątku wetow niepolecanych. Nie każdy musi byc alfą i omega w każdej dziedzinie ale jak nie nie umie czy nie wie to sie odsyła do specjalisty a nie eksperymentuje metoda prób i błędów na żywym stworzeniu oby zdarzył sie cud
Pazurku jesteśmy z Tobą

Od poczatku była mowa,że wet jest nieukiem. Optowałam za odstapieniem od niego bo banialuki gadał.
Niestety, sami się o tym przekonaliśmy mając kota z problemami ocznymi. Niestety, do każdego "schorzenia" trzeba specjalisty i trzeba wydać forsę, nie ma co oszczędzać. Bo potem kot płaci za nasze ociąganie największą cenę.
Wierzę,że się uda. Nasza tymczaska tami miała także złe rokowania i udało się. Weci kazali nam ja uśpić nie rokując na życie i nie dając szans na widzenie jak wreszcie postanowiła zostać z nami. Widzi choć ma ograniczone pole widzenia i zrośnięte kanaliki łzowe.
Trzymam kciuki :ok:

My posiadający koty na ogół mamy tę wiedzę ,ludzie którzy mają pierwszy raz w życiu kota niestety dopiero się uczą .
Idziemy do weta po pomoc ,ufamy mu ...przykre ,.
Ja zresztą też się przejechałam nie raz ,ale to była dobra lekcja wielka szkoda że kosztem futrzaków

**Adopcje: 12 >>**

dorcia44 pisze:My posiadający koty na ogół mamy tę wiedzę ,ludzie którzy mają pierwszy raz w życiu kota niestety dopiero się uczą .
Idziemy do weta po pomoc ,ufamy mu ...przykre ,.
Ja zresztą też się przejechałam nie raz ,ale to była dobra lekcja wielka szkoda że kosztem futrzaków

Wiem że to przykre. Idzie się do specjalisty a nie kowala . Jednego "specjalistę" zaskarżyłam do Izby Lekarskiej i wygrałąm. Życia kotu nie wróci ale może innym cierpienia oszczędzi. Wielu z nas od początku gadało na tym wątku,że trzeba weta zmienić. I dobrze że został zmieniony tylko szkoda ,że tak późno. Niech malec rośnie, tyje i nabiera sił. A przyroda wie co z odchuchanym i silnym malcem zrobić.

W dużym mieście jest możliwość wyboru weta, są specjaliści, a w takich miasteczkach, jeszcze np.na Podkarpaciu to co robić? Z przykrością też stwierdzam, że bardzo wielu wetów po prostu nie lubi zwierząt.Dlaczego wykonują więc ten zawód? Dlaczego im się na to pozwala? Pytania retoryczne, oczywiście.
Garncarz jest świetnym specjalistą, znam kotkę Bunię, której przywrócił wzrok.Znałam tę kotkę, oczy wyglądały strasznie.Piękne nigdy już nie będą, ale kotka widzi.Trzymam kciuki, aby i temu kotkowi się udało :ok:

Ale nawet jeśli nie będzie widział, to nie dramat.Koty mają inne zmysły i świetnie poradzą sobie w domu, na wolności oczywiście byłyby bez szans.

**Adopcje: 12 >>**

Ewa, my musimy jeździć do warszawy by specjalistę zaliczyć. cały dzionek wtedy nam się schodzi. W Otwocku trudno o dobry gabinet co ma fajnego weta i może zrobić choć podstawowe badania. Często nie ma szeregu leków do zapodania na miejscu. Duphalayt to gwiazdka z nieba a założenie wenflonu maluszkowi (i nie tylko) to graniczenie z cudem. Niektóre nawet nie maja tego w wyposażeniu.
O aptekach nie wspomnę. Jazda by kupic Tobrex czy Difadol to był maraton aptekowy.Nie ma i już. Wielu igieł nie ma ,strzykawek...Do weta kiedyś chodziłam zwłasnymi insulinówkami bo nie było ich na wyposażeniu. A jak malcowi podać leki jak to nawet kreski nie ma? U nas malunie maluszki radzi się usypiać jak są chore. Często słysze,że tylko my leczymy bo nikt się nie bawi.Koty z zepsutymi oczami są na rozwałkę. Nawet przy usypianiu szkoda im dać morbital.
Małe miasto to nie prowincja. Zależy od weta czy chce się rozwijać i szuka wiedzy. To stan umysłu.

Pilnie potrzebna pomoc dla kociaka

Kto przegląda forum