leeann pisze:A pytałaś o ewentualną pomoc przy szczepieniu i kastracji skoro nie masz własnych funduszy, a kocurek jest przygarniętą znajdą?
Warto spytać zarówno fundacji jak i w urzędzie gminy. Tak jak pisała OlaLola często bywa tak, że fundacje nie mają miejsc w DT, ale wspomagają ludzi którzy zaopiekowali się znajdkami właśnie poprzez finansowanie szczepień czy kastracji.
Gdy w zeszłym roku miałam wysyp kociąt w pracy pierwszy miot (szt. 4) obrobiłam sama, ale później były jeszcze 2 mioty i wtedy właśnie pomógł mi Jokot, kociaki miały zapewniony pierwszy przegląd, ewentualne leczenie i szczepienie plus sterylkę jednej z mamusiek. Drugą sterylizowałam na talon gminny, a trzeciej nie udało się złapać.
Zapytać o pomoc to nie wstyd, ważniejsze jest życie które można uratować i w przypadku kastracji - ograniczyć nieszczęście które może przyjść na świat całkowicie niechciane.
Właśnie po długim próbowaniu dodzwoniłam się do Cichego Kąta


