MARLON - tego nie robi się kotu!!! ODDAJCIE KOTA!!!

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie wrz 22, 2013 12:56 Re: MARLON - tego nie robi się kotu!!! ODDAJCIE KOTA!!!

karolink pisze:Czy Marlonek w ogóle jeszcze żyje ????????? :cry:

Przez myśl coś takiego przechodzi, ta cisza na temat Marlona, tajemnicza p.Asia z Łodzi. wczoraj odebrała ode mnie telefon i pospiesznie i krótko powiedziała że nic nie wie i jutro wieczorem zadzwoni i tyle. Wcześniej mówiła że będzie w Malborku w weekend. No nie wiem co o tym myśleć.

Romualdo

 
Posty: 43
Od: Nie wrz 15, 2013 15:07

Post » Nie wrz 22, 2013 13:22 Re: MARLON - tego nie robi się kotu!!! ODDAJCIE KOTA!!!

Romualdo pisze:
karolink pisze:Czy Marlonek w ogóle jeszcze żyje ????????? :cry:

Przez myśl coś takiego przechodzi, ta cisza na temat Marlona, tajemnicza p.Asia z Łodzi. wczoraj odebrała ode mnie telefon i pospiesznie i krótko powiedziała że nic nie wie i jutro wieczorem zadzwoni i tyle. Wcześniej mówiła że będzie w Malborku w weekend. No nie wiem co o tym myśleć.

:cry:

karolink

 
Posty: 1116
Od: Pon paź 09, 2006 20:40
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie wrz 22, 2013 13:26 Re: MARLON - tego nie robi się kotu!!! ODDAJCIE KOTA!!!

Mam wrażenie, że gdyby broniący ex-opiekunów Marlona i potępiający schronisko i wolontariuszy przeczytali tamten wątek PRZED wyedytowaniem ich wpisów, zastanowili by się zanim uznaliby, że całkowitą winę ponosi schronisko i wolontariusze.
Bo jak ktoś miał kota z astmą i go leczył, to wie chyba, że jak kot chory lub mu się nie poprawia, to się do weta idzie. A depresja jest chorobą, czasem śmiertelną - tak u ludzi, jak u kotów.
Gdyby ktoś powiedział o mnie publicznie, że się na Julce, Malutkim [*] czy Frani dorobiłam, to bym go w życiu za próg nie wpuściła. I nie odbierałabym telefonów, by wyzwisk nie wysłuchiwać.
Ile z Was przy kocie wychudzonym wcześniej nie próbowałoby go "futrować" przysmakami podanymi "z ręki" - tak jak się to robi przy chorym dziecku, które jeść nie chce?
Więc wybaczcie, ale oni nie są bez winy. A to, jak się wybielają, jakoś mnie nie przekonuje że zrozumieli co schrzanili.
Obecny DT o ile wiem, napisał, że leczenie będzie kosztowne, ale bierze je na siebie.
Na pewno na moją ocenę sytuacji wpływa to, czego byłam świadkiem - jak wredny babsztyl żądał oddania kotki, której nie operował, mimo poinformowania przez weta, że brak operacji to wyrok śmierci na kocie. Sąsiad babska zgarnął kotkę i uratował, płacąc z własnej kieszeni. Za co babiszon w ramach podziękowania zgłosił go na policję - bo ukradł jej kota i zoperował bez jej zgody :evil: .
“To co robimy dla nas, umiera wraz z nami. To co robimy dla innych i dla świata zostaje po nas i jest nieśmiertelne.” -A. Pine
nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=159694

Alienor

Avatar użytkownika
 
Posty: 24277
Od: Pt mar 19, 2010 14:48

Post » Nie wrz 22, 2013 13:54 Re: MARLON - tego nie robi się kotu!!! ODDAJCIE KOTA!!!

Alienor pisze:Mam wrażenie, że gdyby broniący ex-opiekunów Marlona i potępiający schronisko i wolontariuszy przeczytali tamten wątek PRZED wyedytowaniem ich wpisów, zastanowili by się zanim uznaliby, że całkowitą winę ponosi schronisko i wolontariusze.
Bo jak ktoś miał kota z astmą i go leczył, to wie chyba, że jak kot chory lub mu się nie poprawia, to się do weta idzie. A depresja jest chorobą, czasem śmiertelną - tak u ludzi, jak u kotów.
Gdyby ktoś powiedział o mnie publicznie, że się na Julce, Malutkim [*] czy Frani dorobiłam, to bym go w życiu za próg nie wpuściła. I nie odbierałabym telefonów, by wyzwisk nie wysłuchiwać.
Ile z Was przy kocie wychudzonym wcześniej nie próbowałoby go "futrować" przysmakami podanymi "z ręki" - tak jak się to robi przy chorym dziecku, które jeść nie chce?
Więc wybaczcie, ale oni nie są bez winy. A to, jak się wybielają, jakoś mnie nie przekonuje że zrozumieli co schrzanili.
Obecny DT o ile wiem, napisał, że leczenie będzie kosztowne, ale bierze je na siebie.
Na pewno na moją ocenę sytuacji wpływa to, czego byłam świadkiem - jak wredny babsztyl żądał oddania kotki, której nie operował, mimo poinformowania przez weta, że brak operacji to wyrok śmierci na kocie. Sąsiad babska zgarnął kotkę i uratował, płacąc z własnej kieszeni. Za co babiszon w ramach podziękowania zgłosił go na policję - bo ukradł jej kota i zoperował bez jej zgody :evil: .
Jesteś naiwny jak dziecko! Na kotach może się znasz, ale na ludziach już wcale! Ile razy mam powtarzać że jadał normalnie i regularnie, już mi ręce opadają jak mam pisać kolejny raz że co dziennie jadał dwie porcje mokrego jedzenia i do tego podjadał suchą karmę robił raz dziennie kupkę i parę razy dziennie siku. Problem był w ostatnim dniu pobytu u nas. Te hasła że wychudzony, wycieńczony nie wiem czemu miały służyć. Sama Iwona w ostatniej telefonicznej rozmowie ze mną gdy opowiadałem o wszystkim powiedziała że odwodnienie mogło być od czegoś innego. Problem zaczął się gdy Iwona wstawiła Marlona na to forum i wpisy Ruru że "mają w tej chwili kilka kotów pod opieką i bardzo trudną sytuację finansową", skąd Ruru wiedziała że mają trudną sytuacje finansową, przyśniło jej się to? Wiadomo że od Iwony, która wiedziała że zapłacimy za leczenie. Dalej wpis Ruru "poproszę tylko o nr. konta to jakiś pieniądz przeleję, przecież to teraz będą ogromne wydatki" , czemu Iwona nie powiedziała że my zadeklarowaliśmy opłacenie kosztów. I w rozmowie moja żona usłyszała że kotka przywiozła do nas zdrowego , może ty nadstawiasz drugi policzek, albo jak plują mówisz że pada deszcz. Problem nie jest w tym kto co zawinił ale to że Iwona ''Zwierzętom Pomocne-Pomorskie " nie udziela informacji nawet postronnym ludziom,wykasowała numery telefonów z kontaktu, zabarykadowała się, kasuje wpisy z pytaniami o Marlona. Czego się boi???

Romualdo

 
Posty: 43
Od: Nie wrz 15, 2013 15:07

Post » Nie wrz 22, 2013 14:01 Re: MARLON - tego nie robi się kotu!!! ODDAJCIE KOTA!!!

ASK@ pisze: (...)
Cały czas jest mówione, pisane że nikt ze schronu nie dzwonił i nie dowiadywał się. Ale to działa w dwie strony. Mogli i oni. Nic nie zwalnia od myślenia. Nic nie zabraniało sięgnąć po telefon.
(...)

ASK@
Mnie to dziwi, bo kot z tych, którym dom miał ratować zycie, bo w schronie zgaśnie.. Dom się znalazł, dowóz też i nie zadzwonić, nie zapytać, co i jak? Tego nie rozumiem, po przecież kot nie poszedł do domu weta, czy doświadczonego wolontariusza.. Mogli nawet być z nim u jakiegoś Weta i dostać witaminki.. No wybacz, ale jeśli nikt nie zainteresował się kotem do czasu telefonu samych opiekunów, to nieładnie to wygląda :roll: Jakieś doświadczenie nie oznacza, że w każdej sytuacji człowiek sobie poradzi... I nie oceniam, za mało informacji pewnych, by kogokolwiek tu oceniać..
To co było później jest karygodne, pomówienia, awantury.. Tylko czy druga strona też miała takie dowody, by tak z tymi państwem postąpić? Czytałam posty też pisane tu na miau względem tych państwa, może przez osoby trzecie, ale mi w takiej sytuacji też nerwy by puściły :roll:

Sama miałam parę nieporozumień z osobami z fundacji i to nie zawsze jest tak, że jedna strona jest winna.. Moje to drobiazgi, nieporozumienia (choć nerwy straciłam, choćby martwiąc się o los, co się dzieje). To, co mnie zaniepokoiło, to to, że nie tylko ja.. Parę osób mnie pocieszało, w tym DT (nie kocie), ze tak niestety z fundacjami jest i z współpracą z nimi, nie należy wiele oczekiwać :roll: , Nawet jeśli to niewiele, to zwykła przyzwoitość, choćby przybycie na umówione spotkanie na które taszczę psa, lub go odwołanie.. a nie ja jestem (organizuje transport), a nikt na miejscu nie wie o co chodzi ani się nie może dodzwonić do osoby z którą się umawiałam :roll: Albo brak informacji, gdy wcześniej obiecuje się mi, ze będą dzwonić, ja zobowiązuje się do pokrycia kosztów leczenia, jeśli będzie potrzebne, tylko muszę znać koszta itd itp. Zero kontaktu, pierwszy gdy dziczek już dawno lata pod moim domem :roll: Nie ma nawet co pytać o sprawdzenie stanu zdrowia, jak na taśmie, sterylka była i koniec :roll: A to co się mi naobiecywali przed złapaniem, przy moim choćby zaznaczeniu, że jak trzeba czyścić/rwać zęby to zapłacę.. nikogo nie interesuje. I pozostaje mi być tylko wdzięczną za to, ale tez miałam żal, bo można było zrobić więcej, tylko zabrakło.. No czego? Chęci i woli opłaty z mojej strony na pewno nie.. Nie wiem jak było w tym przypadku, ale wiem, ze nie zawsze jest tak, że tylko jedna strona winna... A co gorsza nie tylko ja mam takie doświadczenia, wiec może czas czasem zwrócić uwagę na to jak traktuje się tych z poza... Za to z wolą współpracy.. Jakby nie było Ci państwo zareagowali na apel, wzięli kota z schronu, bo umiera.. I to gdzieś zostało zagubione, jeśli dobrze sadzę :( To chyba nie tak, DT tych doświadczonych nie starczy dla wszystkich potrzebujących, a FIV'ka Felvka gdzie oddasz? Jak nie do niezakoconego domu, zatem jeśli już, to z małym doświadczeniem? Watro tak tracić ludzi? Bo o takich rzeczach się mówi, może nie na miau, ale to nie ginie w przestworzach raz na zawsze..
W tej sprawie trudno wiedzieć cokolwiek, co by rozstrzygało.. Pewne jest jedno, źle się stało i dla mnie osobiście jeśli błędy były, to po obu stronach.. Pytanie kto więcej zawinił już tu niewiele wniesie, bo wątpię by druga strona podjęła rozmowy w celu dogadania się. I tak to widzę.
pwpw
 

Post » Nie wrz 22, 2013 14:04 Re: MARLON - tego nie robi się kotu!!! ODDAJCIE KOTA!!!

Alienor pisze:Mam wrażenie, że gdyby broniący ex-opiekunów Marlona i potępiający schronisko i wolontariuszy przeczytali tamten wątek PRZED wyedytowaniem ich wpisów, zastanowili by się zanim uznaliby, że całkowitą winę ponosi schronisko i wolontariusze.
Bo jak ktoś miał kota z astmą i go leczył, to wie chyba, że jak kot chory lub mu się nie poprawia, to się do weta idzie. A depresja jest chorobą, czasem śmiertelną - tak u ludzi, jak u kotów.
Gdyby ktoś powiedział o mnie publicznie, że się na Julce, Malutkim [*] czy Frani dorobiłam, to bym go w życiu za próg nie wpuściła. I nie odbierałabym telefonów, by wyzwisk nie wysłuchiwać.
Ile z Was przy kocie wychudzonym wcześniej nie próbowałoby go "futrować" przysmakami podanymi "z ręki" - tak jak się to robi przy chorym dziecku, które jeść nie chce?
Więc wybaczcie, ale oni nie są bez winy. A to, jak się wybielają, jakoś mnie nie przekonuje że zrozumieli co schrzanili.
Obecny DT o ile wiem, napisał, że leczenie będzie kosztowne, ale bierze je na siebie.
Na pewno na moją ocenę sytuacji wpływa to, czego byłam świadkiem - jak wredny babsztyl żądał oddania kotki, której nie operował, mimo poinformowania przez weta, że brak operacji to wyrok śmierci na kocie. Sąsiad babska zgarnął kotkę i uratował, płacąc z własnej kieszeni. Za co babiszon w ramach podziękowania zgłosił go na policję - bo ukradł jej kota i zoperował bez jej zgody :evil: .
A wiesz czemu obecny DT jak ich nazywasz wziął koszty na siebie bo się przestraszyli że podamy ich o wyłudzanie pieniędzy, a podstawy były bo deklarowaliśmy pokrycie kosztów. Żebyśmy nie interweniowali zapewniam cię nie odmówili by nawet złotówki. Nie przewidzieli że tego tak nie zostawimy.

Romualdo

 
Posty: 43
Od: Nie wrz 15, 2013 15:07

Post » Nie wrz 22, 2013 14:05 Re: MARLON - tego nie robi się kotu!!! ODDAJCIE KOTA!!!

Chciałam się tylko zdeklarować, nie jestem ani za ani przeciw nikomu. Nie znam sytuacji, żal mi Marlonka. Nie obrażam się ani na jedną stronę ani na drugą, mówię co widzę (czytam tutaj) tylko ze swojej perspektywy, w taki sposób ja trawię to co tutaj pisze, ktoś inny trawi to inaczej, ale nie staję po któreś stronie. Jest mi tylko naprawdę szkoda i martwię się, że Marlonek może już nie żyć.

karolink

 
Posty: 1116
Od: Pon paź 09, 2006 20:40
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie wrz 22, 2013 14:09 Re: MARLON - tego nie robi się kotu!!! ODDAJCIE KOTA!!!

Romualdo jakiemu celowi ma służyć ten wątek?
Miau nie jest żadną instancją.
Nie odbierzecie kota przez miau.
Jedyna szansa jest taka, że dogadacie się z osobami odpowiedzialnymi za tę adopcję, czyli p. Iwoną i ruru.
No a w dogadaniu się ten wątek Wam raczej nie pomoże.
Obrazek

mimbla64

Avatar użytkownika
 
Posty: 14736
Od: Pon lis 12, 2007 9:29
Lokalizacja: Warszawa Wola

Post » Nie wrz 22, 2013 14:13 Re: MARLON - tego nie robi się kotu!!! ODDAJCIE KOTA!!!

mimbla64 pisze:Romualdo jakiemu celowi ma służyć ten wątek?
Miau nie jest żadną instancją.
Nie odbierzecie kota przez miau.
Jedyna szansa jest taka, że dogadacie się z osobami odpowiedzialnymi za tę adopcję, czyli p. Iwoną i ruru.
No a w dogadaniu się ten wątek Wam raczej nie pomoże.
Ja go nie założyłem, dziś się dowiedziałem że jest takowy na facebook

Romualdo

 
Posty: 43
Od: Nie wrz 15, 2013 15:07

Post » Nie wrz 22, 2013 14:14 Re: MARLON - tego nie robi się kotu!!! ODDAJCIE KOTA!!!

Marzenka- zgadzam się tu z Toba całkowicie

ale wiesz jaka sytuacja jest w schronach, jak DT sa zakocone ....

wystarczyło trochę checi, podpowiedzi jak Państwo mogą postapic - bo kota kochają i chcą mu stworzyć dobre warunki - wiemy co to stres dla kota w takim stanie, wizyta u weta go może zabic a co dopiero ponowna zmiana miejsca i kolejna trauma .

dla mnie kasowanie niewygodnych wpisów , zamykanie watku - jest nie w porządku choćby to byli najlepsi wolontariusze pod słoncem . ( watek na miau- nie był atakowany, nikt negatywnie się nie wyrazał , Pani Asia jedynie jak się pojawiła natychmiast przez kogos została obrzucona obelgami)
Nie raz sa wydarzenia na których liczymy się z pozytywnymi wypowiedziami jak i powinnismy przyjąć krytykę i opinie negatywne, niektórzy jednak krytyki nie znoszą.
Otatnio było wydarzenie na fb i miau - zbierano pieniądze na opoeracje zrostów u kota . Otrezgalam ze zrostow nie powinno się operować , podajac przykłady, opinie dobrych okulistów- wszyscy pisali to samo, wszystko zostało usunięte, kazda niewygodna wypowiedz , no bo kazda z tych wypowiedzi przeszkadzała w zbieraniu pieniędzy , to ja się pyam ,czy chodzi o dobro i zdrowie zwierzęcia , czy stan $$$
Tyle w temacie. Co miałam do powiedzenia , powiedziałam , mam nadzieje ze Marlon zyje - ja Państwa rozumiem , nie chciałabym żeby zabrano mi kota który był u mnie dla niektórych tylko to 3 tyg, dla mnie było by to wystarczająco dużo
Każdy błąd można naprawić , Ci Panstwo zrobili blad nie poszli do weta, ale tez nie zaniedbali kota bo dzwonili o pomoc do osoby do której mieli zaufanie- a ta ich oszukala ,obiecała pomoc, a kota podstepnie zabrala - dla mnie to nie na miejscu . I nie piszczie ze zrezkli się dobrowolnie, bo jak by mi ktoś namieszał w glowie ze pomoze kotkowi tylko zebym cos podpisala i zapewnil ze kot wroci tez pewnie bym, podpisąla -tzn z moja obecna wiedza NIE

a ja karolink deklaruje - zdecydowanie jestem po stronie Panstwa - dali kotu wspanialy dom , miłość coi widać na zdjęciach ,zabrakło wiedzy i wyobraźni- to nie powod żeby tak zostali potraktowani przez milosnikow zwierzat
natomiast kot trafił do nich chory , zamiast pokierować tych Panstaw ze maja go leczyc , wydali kota chorego , co widać na filmie jeszcze ze schronu- nie powinien trafic do domu niedoświadczonego , Ci ludzie maja więcej wiedzy niż dom ,w którym nie było kota kilka lat

mimbla - watek zalozyła Kita poruszona postawa osob zabierających kota
a jak maja się dogadać jak z Panstwem nikt nie chce rozmawiać ???taka postawa ze strony fundacji i miłośników zwierzat jest ok???? no to ja dziekuje za takie dogadywanie się
agula76
 

Post » Nie wrz 22, 2013 14:30 Re: MARLON - tego nie robi się kotu!!! ODDAJCIE KOTA!!!

pwpw pisze:
ASK@ pisze: (...)
Cały czas jest mówione, pisane że nikt ze schronu nie dzwonił i nie dowiadywał się. Ale to działa w dwie strony. Mogli i oni. Nic nie zwalnia od myślenia. Nic nie zabraniało sięgnąć po telefon.
(...)

ASK@
Mnie to dziwi, bo kot z tych, którym dom miał ratować zycie, bo w schronie zgaśnie.. Dom się znalazł, dowóz też i nie zadzwonić, nie zapytać, co i jak? Tego nie rozumiem, po przecież kot nie poszedł do domu weta, czy doświadczonego wolontariusza.. Mogli nawet być z nim u jakiegoś Weta i dostać witaminki.. No wybacz, ale jeśli nikt nie zainteresował się kotem do czasu telefonu samych opiekunów, to nieładnie to wygląda :roll: Jakieś doświadczenie nie oznacza, że w każdej sytuacji człowiek sobie poradzi... I nie oceniam, za mało informacji pewnych, by kogokolwiek tu oceniać..
To co było później jest karygodne, pomówienia, awantury.. Tylko czy druga strona też miała takie dowody, by tak z tymi państwem postąpić? Czytałam posty też pisane tu na miau względem tych państwa, może przez osoby trzecie, ale mi w takiej sytuacji też nerwy by puściły :roll:



Bardzo podobnie to widzę.

No i przecież - zadzwonili, a jak to się skończyło, wiemy.
Ostatnio edytowano Nie wrz 22, 2013 14:33 przez Olinka, łącznie edytowano 1 raz

Olinka

 
Posty: 11075
Od: Pt wrz 24, 2004 16:21
Lokalizacja: Poznań

Post » Nie wrz 22, 2013 14:31 Re: MARLON - tego nie robi się kotu!!! ODDAJCIE KOTA!!!

Nagonka na wolontariuszki z łódzkiego schroniska to dla mnie zupełny absurd.
Nie można już cytować z zamkniętego wątku - ale 20 września ruru w odpowiedzi na pytania o stan kota wyraźnie napisała: "niestety nie wiemy nic ponad to co napisane tu i w ogłoszeniu", nigdzie też później w wątku nie pojawia się informacja, że kot przeszedł badania i jest zdrowy, wręcz przeciwnie wciąż było podkreślane, że odmawia samodzielnego jedzenia. Nie dziwię się wcale, że przy braku bardziej widocznych objawów chorobowych dziewczyny złożyły to na karb stresu, zwłaszcza, że to nie one podejmują przecież decyzje o leczeniu kotów w schronisku.
A 23 września wpis przyszłej właścicielki: "KOTKA ZE SCHRONISKA BIORĘ PIERWSZY RAZ,ALE MAM DOŚWIADCZENIE Z KOTAMI OD DZIECKA,ZAWSZE BYŁ U NAS JAKIŚ ZNALEZIONY I URATOWANY KOTEK.A TEN MARLONEK POTRZEBUJE SPECJALNEJ OPIEKI.NIE PRACUJE,JESTEM W DOMU I MAM DUŻO CZASU I MIŁOŚCI." Nie wygląda ten wpis jak wpis osoby niedoświadczonej, która nie zauważy różnicy między kotem z depresją, a kotem, który jest chory i ma dolegliwości bólowe.
Wolontariuszki przychodzące do schroniska gdzie jest mnóstwo kotów wymagających ich uwagi, miały znacznie mniej możliwości do stwierdzenia, że coś poważnego dolega Marlonowi niż osoby, które go zaadoptowały i spędziły z nim w domu 3 tygodnie.
I ostatni cytat:

zwierzpomorskie z 16 września:
"Z postu, który cytuję(mój dop.: Romualdo, 15 września: "Jednak dziś Iwona która prowadzi "Zwierzętom Pomocne- Pomorskie"zabrała Marlonka do swojego domu" ) wynika, że ja kota zabrałam po ustaleniu tego z właścicielami. Jest jednak ale- to nie była moja decyzja. Ja tylko po kota przyjechałam i wzięłam do siebie, bo decyzja była już podjęta. Miałam odmówić? I co wtedy? Państwo do mnie napisali na facebook'u, ale nie było mowy o chorobach u kota. Nie wiem, czy wolno mi tu cytować te wiadomości, ale szanując prywatność nie będę tego robić. Z wiadomości, którą otrzymałam wynikało, że kot sika w pokoju na podłogę i jest wycofany. Nie zabrzmiało mi to jak prośba o zabranie, lecz o pomoc. Państwo wyczytali, że będziemy w Sztumie i myślałam, że chodzi o pomoc merytoryczną z naszej strony przy okazji naszej wizyty w mieście. Odpisałam więc, że to może być stres, ale warto przebadać kota pod kątem nerek, skoro sika. W odpowiedzi przeczytałam, że tak myśleli, że to mogą być nerki, ale ja mu mogę lepiej pomóc. Nie zdążyłam odpisać, a kolejna wiadomość to już było tylko: " Czy może Pani jutro po niego przyjechać i o której?". Chodziło więc o to, żebyśmy przy okazji zabrali kota, a nie doradzili.

Ja nie zabrałam tego kota bo chciałam, jestem daleka od zabierania kotów od właścicieli, bo to dla kota zawsze wielki stres. No ale kot potrzebuje leczenia i postawienia diagnozy, bo z mojej obserwacji wynika, że jego zachowanie w większości może być podyktowane zdrowiem (zapalenie dziąseł- brak jedzenia, niedotykalskość- bolesność w boku itd.). Jest kotem delikatnym psychicznie, ale przesadą byłoby stwierdzenie, że kot jest psychicznie niereformowalny. U mnie jak na razie psychicznie wszystko jest ok. Boi się troszkę, ale to normalne w nowym miejscu. Jest płochliwy- pewnie taka już jego natura i tyle, koty są różne, jeden jest pieszczoch, a drugi nie. Nie chcę robić żadnego dymu, proszę Was bardzo, aby nie najeżdżać na właścicieli, że kota oddali, bo to Marlonowi w niczym nie pomoże. Warto jednak wyjaśnić, że nie było prośby o pomoc czy wizyty u weta ze strony właścicieli."
Tekstów o dorabianiu się na kotach nawet nie skomentuję, każdy kto miał pod swoją opieką chorego kota, wie jak to jest kosztowne.
Problem to okazja w przebraniu.

KMagda

 
Posty: 3156
Od: Śro kwi 28, 2010 10:36
Lokalizacja: Poznań

Post » Nie wrz 22, 2013 14:34 Re: MARLON - tego nie robi się kotu!!! ODDAJCIE KOTA!!!

Olinka pisze:
pwpw pisze:
ASK@ pisze: (...)
Cały czas jest mówione, pisane że nikt ze schronu nie dzwonił i nie dowiadywał się. Ale to działa w dwie strony. Mogli i oni. Nic nie zwalnia od myślenia. Nic nie zabraniało sięgnąć po telefon.
(...)

ASK@
Mnie to dziwi, bo kot z tych, którym dom miał ratować zycie, bo w schronie zgaśnie.. Dom się znalazł, dowóz też i nie zadzwonić, nie zapytać, co i jak? Tego nie rozumiem, po przecież kot nie poszedł do domu weta, czy doświadczonego wolontariusza.. Mogli nawet być z nim u jakiegoś Weta i dostać witaminki.. No wybacz, ale jeśli nikt nie zainteresował się kotem do czasu telefonu samych opiekunów, to nieładnie to wygląda :roll: Jakieś doświadczenie nie oznacza, że w każdej sytuacji człowiek sobie poradzi... I nie oceniam, za mało informacji pewnych, by kogokolwiek tu oceniać..
To co było później jest karygodne, pomówienia, awantury.. Tylko czy druga strona też miała takie dowody, by tak z tymi państwem postąpić? Czytałam posty też pisane tu na miau względem tych państwa, może przez osoby trzecie, ale mi w takiej sytuacji też nerwy by puściły :roll:



Bardzo podobnie to widzę.


Niezupełnie tak było, przez kilka dni po adopcji właściciele na wątku "nim..." wstawiali zdjęcia i opisy, że kotek całkiem dobrze się adaptuje, nie dziwię się więc, że nikt nie bombardował ich dodatkowo telefonami. Nie było z ich strony sygnałów, że cokolwiek niepokojącego się dzieje z kotem.
Problem to okazja w przebraniu.

KMagda

 
Posty: 3156
Od: Śro kwi 28, 2010 10:36
Lokalizacja: Poznań

Post » Nie wrz 22, 2013 14:34 Re: MARLON - tego nie robi się kotu!!! ODDAJCIE KOTA!!!

mimbla64 pisze:Jedyna szansa jest taka, że dogadacie się z osobami odpowiedzialnymi za tę adopcję, czyli p. Iwoną i ruru.
.

Propozycja dobra, tylko nie napisałaś w jaki sposób mają to zrobić, skoro nie odpowiadają na telefony, sms-y, meile a na osobistą wizytę wezwali policję że niby ich nękają. Do dogadania się potrzeba DWÓCH STRON. Dwóch. A jak na razie to wszędzie widzę tylko jedną - ta druga ma WSZYSTKICH gdzieś - bo nie tylko byłych właścicieli Marlonka ale nas też. Ja i nie tylko ja się pytam co w tej chwili z Marlonkiem - odpowiedzi nie uzyskał NIKT. A to niestety nie przemawia na korzyść tych co kota wzięli z powrotem.
Można i trzeba puścić w niepamięć to co było i zacząć wszystko od nowa. Ale jak to zrobić skoro druga strona unika wszelkich kontaktów. Masz pomysł?

YBenni

 
Posty: 1667
Od: Nie maja 20, 2007 22:04

Post » Nie wrz 22, 2013 14:35 Re: MARLON - tego nie robi się kotu!!! ODDAJCIE KOTA!!!

Nie wiem na ile znasz się na polskim prawie, ale podawanie na fb prywatnego telefonu i zdjęć sprzed jej domu oraz namawianie do prześladowania smsami jest karalne. I pokazaniu, że jesteście dorośli i odpowiedzialni też nie bardzo.
A jak ktoś raz pisze o kocie domator, a raz że przychodził tylko się ogrzać i zjeść... Raz młody,wychodzący kociak, raz 9-latek z astmą - jeśli to skróty ,myślowe, to trochę za daleko idące.

Aga, jak dla mnie nazywanie kogoś oszustem i sugerowanie, że się dorabia na kocie, to jest negatywnie wyrażanie się. Jak ten ktoś jest wolontariuszem w schronisku (czyli zapieprza i nie ma z tego nic), to gdzie jego zysk? A szukanie pomocy po 3 tygodniach - domek Księżnej [*] dzwonił dzień po jak wlazła za łóżko i nie chciała wyjść. A to też była nerwowa kotka i dom był o tym jasno poinformowany.
“To co robimy dla nas, umiera wraz z nami. To co robimy dla innych i dla świata zostaje po nas i jest nieśmiertelne.” -A. Pine
nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=159694

Alienor

Avatar użytkownika
 
Posty: 24277
Od: Pt mar 19, 2010 14:48

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, CatnipAnia, Google [Bot] i 55 gości