Rano kotka nasiusiała pod siebie, nawet nie wstała z posłanka. Kompletna depresja. Jola conva daje do pysia, kotka się wtedy denerwuje, ale poza tym - nic. Nie je, nie pije. Wyniki ma dobre. Pojechała na kolejną kroplówkę, Jola zaraz ją odbierze, to się więcej dowiemy.
Jak widać nawet rasowość i uroda nie zabezpieczają przed porzuceniem.
Talerzyk ma oczywiście płaski. Jedzenie pewnie Jola podawała też ręką, ale podpowiem. Podobno dobrze bybyło dać też relanium, też podpowiem, żeby Jola spytała weta.
Karmy były wypróbowywane bardzo różne, także domowe jedzenie. Ona po prostu odmawia jedzenia bo cierpi.
Wstępnie mamy kandydata na dom stały, mieli persa (czylimają doświadczenie), odszedł im ze starości, wzięli teraz małego kociaka dachowca, ale Sarę też by przygarnęli. Mają też psa, Sara chyba psy lubi. No i to znajomi Joli córki, więc wiadomo, ze nie rozmnażacze. To ważne, bo w tym stanie kotki nie mozna sterylizować, amoże byłobydobrze, gdyby - jak trochę zacznie jeść - trafiła do normalnego domu, gdzie będą się nią stale zajmować. Maluch koci i pies też mogą zadziałać dobrze. No, zobaczymy. Ale najpierw musi chociaż trochę "odpuscić" stres.